Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Przydałyby się tarcze

LESZEK KALINOWSKI 0 68 324 88 74 [email protected]
Prof. Grażyna Miłkowska
Prof. Grażyna Miłkowska fot. Ryszard Poprawski
Rozmowa z prof. UZ, dr hab. GRAŻYNą MIŁKOWSKą pedagogiem, zajmującym się agresją młodzieży

- Czy mundurki, ochroniarze i kamery to klucz do rozwiązania problemu przemocy wśród uczniów?
- Nie mam nic przeciwko tym rozwiązaniom. Jeśli kamera ma powstrzymać szkolnego łobuza przed dręczeniem innych - niech będzie. Musimy mieć jednak świadomość, że nie na tym polega wychowanie. Bo ten łobuz poczeka na swoją ofiarę w parku czy na klatce schodowej; tam, gdzie nie będzie kamer i ochroniarzy. Musimy wskazywać młodym ludziom wartości i uczyć życia zgodnego z nimi. Musimy uczyć odpowiedzialności za podejmowane czyny. Młody człowiek musi wiedzieć, czym jest dobro a czym zło. Bez relatywizmu! A gimnazjaliści często tego nie wiedzą.

- Mówią o tym?
- Piszą o tym w ankietach, mówią na spotkaniach. Chcą rozmawiać z dorosłymi, którym można zaufać, szukają autorytetów. Opowiadam się za mądrą dyscypliną, za zasadami, które wszyscy znamy i wszyscy - i nauczyciele, i uczniowie - respektujemy. Powiem więcej. Ja chciałabym, żeby wróciły szkolne tarcze. Bo wtedy mniej byłoby uczniowskiej anonimowości na ulicach, bo na niejednego młodego człowieka podziałałaby ona jak hamulec.

- Jak się pani odnosi do pomysłu ministra edukacji dotyczącego utworzenia szkół specjalnych?
- Proponowane rozwiązanie zasadza się na izolowaniu uczniów sprawiających trudności wychowawcze od pozostałych. Stworzy się swoiste getta, podobne do zakładów poprawczych, o których od lat przecież mówi się, że są przedszkolami przestępczości. A przecież tam też, podobnie jak w projekcie ministra, wychowanie oparte jest głównie na dyscyplinie. Uczniowie opuszczający te placówki będą społecznie naznaczeni jako gorsi, będą narażeni na wykluczenie społeczne, a to oznacza, że mogą wejść na drogę przestępczą.
Ci młodzi muszą przebywać z rówieśnikami zachowującymi się prawidłowo, muszą od nich uczyć się współistnienia. Nie mogą przebywać w swoim patologicznym gronie, które dostarczało będzie jedynie negatywnych wzorów zachowań.

- To co, zdaniem pani, należy zrobić?
- Zapobieganie agresji dzieci i młodzieży wymaga podjęcia działań profilaktycznych adresowanych do wszystkich kręgów społecznych. To jest choroba społeczna, trzeba więc leczyć całe społeczeństwo. A więc po pierwsze - rodziców, czyli dorosłą część Polaków. Potrzebna nam jest ogólnospołeczna kampania przeciwko agresji. Zasadniczą rolę w niej powinny odegrać media. W tym miejscu bardzo pozytywnie postrzegam działania podejmowane przez "Gazetę Lubuską", zarówno wcześniej, jak i w kampanii "Szkoła bez przemocy".

- Konieczne jest uwrażliwianie ludzi na agresję?
- Musimy docierać do ludzi dorosłych i uświadamiać im zagrożenia, jakie czyhają na młode pokolenie ze strony środków masowego przekazu, w tym głównie telewizji, gier komputerowych, Internetu. Musimy pomóc rodzicom w rozwiązywaniu ich problemów wychowawczych w dziećmi. Jest to tym bardziej zasadne, że przemiany, jakie zaszły w kraju nie pozwalają się nam, dorosłym, powielać wzorów wyniesionych z naszych własnych domów rodzinnych.
Trzeba nadal podejmować profesjonalne działania profilaktyczne. Od kilku lat postuluję także zatrudnianie w szkołach wykwalifikowanych psychoprofilaktyków oraz tworzenie sieci profilaktyki środowiskowej.

- Dziękuję.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska