Stefan Cieśla
Aktualizacja:
Tadeusz Kruczyński (z lewej) i Mariusz Masztalerz z Izoldachu pokazują jednorazowy kombinezon, jaki ubierać muszą pracownicy zajmujący się usuwaniem azbestu. - To naprawdę niebezpieczny związek, dlatego zachować trzeba szczególne środki ostrożności - mówi właściciel firmy. ©fot. Kazimierz Ligocki
Tadeusz Kruczyński (z lewej) i Mariusz Masztalerz z Izoldachu pokazują jednorazowy kombinezon, jaki ubierać muszą pracownicy zajmujący się usuwaniem azbestu. - To naprawdę niebezpieczny związek, dlatego zachować trzeba szczególne środki ostrożności - mówi właściciel firmy. ©fot. Kazimierz Ligocki
Pół wieku temu, jak kraj długi i szeroki, wszystko co budowano kryto eternitem. Azbestu używano masowo do izolacji instalacji przemysłowych, nawet wodociągi budowano z rur cementowo-azbestowych. Dopiero gdy lekarze udowodnili, że kruszejący, rozpadający się i rozpylony w powietrzu azbest jest przyczyną raka płuc, pylicy azbestowej i innych groźnych chorób, zakazano stosowania azbestu.
Jest ogólnopolski program, są dotacje i inne zachęty, ale zainteresowanie samorządów, spółdzielni mieszkaniowych i prywatnych właścicieli budynków pozbywaniem się azbestu ciągle nie jest za wysokie.
Pozwolenie i wyposażenie
Tadeusz Kruczyński z Gorzowa Wlkp., właściciel małej firmy budowlanej Izoldach, kilka lat temu dostrzegł szansę dodatkowych zarobków w usuwaniu azbestu i uzyskał na to specjalne pozwolenie. Wydają je starostowie lub prezydenci miast, trwa to zazwyczaj kilka miesięcy.Przedstawić trzeba program gospodarki odpadami niebezpiecznymi, do jakich zalicza się azbest. Jeśli nie posiada się własnego, specjalistycznego transportu do wywożenia azbestowych odpadów, pokazać należy umowę z firmą posiadającą takie pojazdy i uprawnienie do wywozu azbestu. Pozwolenie nie jest bezterminowe, udzielane jest zazwyczaj na 10 lat. Określa też ilość azbestowych odpadów, jaką firma może pozyskać i utylizować.
Odpady mogą być wywożone tylko na specjalne urządzone do tego celu składowiska. W woj. lubuskim jest tylko jedne takie składowisko - w podgorzowskim Chróściku.
Pracownicy odbyć muszą specjalistyczne przeszkolenie. Kupić też należy specjalne jednorazowe kombinezony ochronne i maski dla nich. Taki zestaw kosztować może od 20 do 50 zł, ale to zazwyczaj spory wydatek, bo po każdej dniówce kombinezony należy wymieniać i utylizować.
Aby rozbierane płyty czy izolacje azbestowe nie kruszyły się i nie pyliły, usuwać je można wyłącznie ręcznie. Dlatego odpada wydatek zakupu np. specjalistycznych elektronarzędzi. Ale za ręczną robotę więcej zapłacić trzeba pracownikom.
Obroty i kalkulacje
- Świadomość zagrożenia azbestem jest widoczna, ale firmy czy ludzie ciągle są za biedni, aby wydawać duże pieniądze na przekładanie dachów, elewacji czy izolacji na bezpieczne pokrycia - mówi T. Kruczyński. - Szczególnie widać to na terenach wiejskich, gdzie eternitu jest najwięcej. Ale stąd zleceń na przekładanie dachów nie ma wcale. Dlatego zarabiam przede wszystkim na zwykłych robotach dekarskich i izolacyjnych.Zlecenia na usuwanie azbestu trafiały mu się ze Stilonu, gdzie wiele instalacji produkcyjnych jest izolowanych osłonami z dodatkiem azbestu. Za rozbiórkę i wywiezienie tony azbestu liczy sobie 1.500 zł. Demontaż i utylizacja metra kwadratowego dachu, kosztuje u niego 30 zł. W tej cenie mieści się wyższe niż przy innych robotach wynagrodzenie pracowników, wydatki za wywóz azbestu i własny zysk.
- Ale ciągle czekam na prawdziwe zyski z usuwania azbestu, gdy już wszyscy uświadomią sobie, jak jest wielkim zagrożeniem dla człowieka i będą chcieli zapłacić za swoje bezpieczeństwo - twierdzi T. Kruczyński.
Czytaj treści premium w Gazecie Lubuskiej Plus
Nielimitowany dostęp do wszystkich treści, bez inwazyjnych reklam.