Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

1 Maja? Chodziło się, a jakże...

Grażyna Zwolińska 0 68 324 88 44 [email protected]
fot. Tomasz Gawałkiewicz
1 Maja został u nas państwowym świętem z woli Sejmu 27 kwietnia 1950. I tak do dziś. - Odwoływanie się do ruchu robotniczego w erze postprodukcyjnej budzi wątpliwości. To święto jest anachronizmem - przekonywał PiS trzy lata temu.

Polacy nie chcą się jednak rozstawać z dniem wolnym od pracy. Zwłaszcza że tak pięknie się łączy z 3 Maja. Poza tym, od kiedy w kraju budujemy jedynie słuszny kapitalizm (z równym zaangażowaniem, co kiedyś budowaliśmy jedynie słuszny socjalizm) nabierają aktualności hasła, które miały odejść do lamusa: walki z bezrobociem, o ośmiogodzinny dzień pracy, o zmniejszenie rosnącego rozwarstwienia społecznego.

Jak to za komuny było

Co roku na tydzień przez Świętem Pracy Komitet Centralny Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej ogłaszał 1-majowe hasła. W 1950 r. było ich 74. Pierwsze brzmiało: "Niech żyje 1 Maja - dzień międzynarodowej solidarności mas pracujących!" (koniecznie z wykrzyknikiem). Ostatnie: "Pod sztandarem Marksa, Engelsa, Lenina i Stalina - naprzód do Polski socjalistycznej!". Popularne też było: "Plan 6-letni to pokój, dobrobyt, socjalizm!".

Lubuskie świętowanie

1 Maja? Chodziło się, a jakże...
fot. Tomasz Gawałkiewicz

(fot. fot. Tomasz Gawałkiewicz)

Zbliża się 1 Maja 1950. W Zielonej Górze kilkutysięczna załoga Polskiej Wełny podejmuje 1-majowe zobowiązanie i z entuzjazmem uczestniczy w szlachetnym wysiłku budowania lepszego jutra.

- Nie ma czasu na dyskusje, trzeba się śpieszyć i bardziej uważać na krosno, bo chwila nieuwagi i... - tkaczka wykręca się od rozmowy z dziennikarzem. Trzeba się śpieszyć też dlatego, żeby docenić trud robotników działu mechanicznego Polskiej Wełny, którym udało się odbudować niemal wszystkie maszyny zniszczone w czasie wojny.

W Gorzowie nawet dzieci (np. z SP-5) wykonują 1-majowe zobowiązania. Zbierają makulaturę i szkło, porządkują bibliotekę, podklejają zniszczone mapy, robią paczki dla sierot, oczyszczają z gruzu chodnik przy ul. Żukowa.

Do uczczenia święta próbuje się też wciągnąć uczestników kursów początkowego nauczania. Tylko w rejonie stolicy województwa zakwalifikowano na nie ponad tysiąc dorosłych analfabetów. Ci ze wsi trochę się ociągają. Wstyd!

Szturmówki i pomidory

1-majowy pochód w 1950 r. to morze biało-czerwonych i czerwonych flag, transparentów. "Nie damy ziemi obszarnikom, nie damy kopalń i fabryk kapitalistom". Są portrety. Są kwiaty z kolorowej bibułki. Jak pokropi deszcz, czasem farba z nich spływa. Drążki od szturmówek po defiladzie wykorzystuje się np. na działkach jako podpory dla krzaków pomidorów.

Maszerujący masowo przedstawiciele fabryk i zakładów pracy pozdrawiają stojących na trybunie przywódców partii. Tłumy widzów na chodnikach.

Następne lata nie przynoszą większych zmian w scenariuszu manifestacji. Po jej zakończeniu zawsze są imprezy plenerowe, zabawy taneczne, konkursy, pokazy. Można zjeść grochówkę, kupić kiełbasę, oranżadę w butelkach na zatrzask, a później w foliowych woreczkach, lody z termosu (duża kulka w dwóch wafelkach za złotówkę). Potem są lody Bambino. Ale to już chyba początek lat 70.

Przyszłość i komenderowanie

(fot. fot. Tomasz Gawałkiewicz)

Po 1956 r. niektóre hasła zaczynają znikać z pochodów. Już nie głosi się chwały Stalina i Bieruta. W warszawskim pochodzie pojawia się hasło: "Tylko bez komenderowania!". Na pewno nie pochodzi z oficjalnej listy.

W latach 60. popularne jest hasło "Socjalizm to nasza przyszłość". Potępia się, także na Ziemi Lubuskiej, wojnę w Wietnamie i politykę syjonistów z Izraela. Czynem produkcyjnym witany jest V Zjazd PZPR.

Białe koszule, czerwone krawaty

Sentymenty i resentymenty

Kiedy dziś ogląda się stare kroniki filmowe, widać całą sztuczność 1-majowych pochodów. W prywatnych rozmowach z ich uczestnikami jednoznaczność ocen rozmywa się jednak w osobistych wspomnieniach. A one nie zawsze są politycznie poprawne.

Wcale nie tak trudno spotkać ludzi, którzy z sentymentem wspominają pierwsze maje. Powinni dziś wstydzić się swoich odczuć?

Jakby na to nie patrzeć, pochody były wielkim świętem w szarej rzeczywistości. I nawet gdy uznamy, że niemal wszyscy uczestniczyli w nich z przymusu i strachu, to skąd brały się tłumy widzów na chodnikach? Dlaczego przychodzili, zamiast zbojkotować i zostać w domach? Przecież niczym to nie groziło. Milicjanci nie wywlekali nikogo z mieszkań. Sami z nich wychodziliśmy.

Przeszłości nie trzeba ani idealizować, ani wymazywać. Co było, to było. Nie da się uciec od historii, choćbyśmy chcieli.

Grażyna Zwolińska

1 maja 1970 wypada tak jak teraz, w piątek. "Manifestacja w dniu święta klasy robotniczej i solidarności mas pracujących była imponującym przeglądem dorobku 25-lecia Ziemi Lubuskiej" - pisze potem prasa.

W Zielonej Górze, stolicy województwa, na ulice wylega całe miasto. O 10.00 płynące z głośników ludowe i rewolucyjne pieśni zastępuje przemówienie Władysława Gomułki. Po nim u wylotu ul. Boh. Westerplatte ukazuje się czoło pochodu. Poprzedzają je orkiestry Zastalu, Polskiej Wełny i kolejarzy oraz poczty sztandarowe partii i organizacji. Za nimi idą zasłużeni działacze ruchu robotniczego, weterani walk o wolność, aktywiści, przodownicy. Raz po raz zza chmur wygląda słońce.

Na trybunie, na tle ogromnej planszy ze stylizowanym orłem i niebieskimi nitkami Odry i Nysy Łużyckiej oraz napisem "25 rocznica zwycięstwa nad faszyzmem" stoją członkowie egzekutywy KW PZPR z I sekretarzem Mieczysławem Hebdą na czele.
Właściwy pochód otwiera ogromna kolumna młodzieży z ZMS i ZMW. Białe koszule, czerwone krawaty. Za nimi załogi fabryk. Na początek zastalowcy. Zaczyna się psuć pogoda, ale nikt nie idzie do domu.

Jedwabne sztandary

W Gorzowie pochód w 1970 r. otwiera kolumna Stilonu. Gra stilonowska orkiestra. Ulice Chrobrego i Mieszka I pełne ludzi. Owacyjnie witana jest załoga Gorzowskich Zakładów Przemysłu Jedwabniczego niosąca efektowne jedwabne sztandary. Brawa dostają też Afgańczycy zdobywający zawód w Technikum Elektromechanicznym i szkole przyzakładowej. Nie przypuszczają, że po prawie 40 latach odwiedzimy ich z całkiem innym sojusznikiem niż w 1970 r.

Pochody są w wielu lubuskich miastach. W Nowej Soli idą załogi Dozametu eksportującego swe wyroby do kilkunastu krajów. I Odry, w której właśnie trwa wielka modernizacja. Za nimi Przedsiębiorstwo Budownictwa Przemysłowego wznoszące Hutę Miedzi pod Głogowem. W Lubsku maszeruje załoga Ceramiki, Wełny i PBRol-u. W Świebodzinie Eltermy i właśnie uruchomionego Romeo. W Krośnie Odrz. - Gubińskich Zakładów Obuwniczych i Zakładów Przemysłu Odzieżowego. W pochodzie są też żołnierze Lubuskiej Brygady WOP, strzegący granicy na Odrze i Nysie Łużyckiej. Prawdziwe święto...

Nierozerwalna jedność

1 maja 1980 wygląda tak, jak wiele poprzednich. Nic, przynajmniej na Ziemi Lubuskiej, nie zapowiada, że za kilka miesięcy na Wybrzeżu wybuchnie Sierpień.

W Sali Kolumnowej Urzędu Wojewódzkiego w Zielonej Górze w przeddzień pochodu przodujących pracowników wpisuje się do honorowej księgi. W Myśliborzu oddaje się duży żłobek przyzakładowy dla dzieci pracownic Korala. Dekoruje się miasta i miasteczka.

W Gorzowie trasa pochodu biegnie wzdłuż ul. Sikorskiego. O 10.00 z głośników wystąpienie Edwarda Gierka. 9,5-tysięczna załoga Stilonu cały kwadrans idzie przed trybuną ustawioną przed urzędem miejskim. Po raz pierwszy w pochodzie bierze udział SM Górczyn, powołana do administrowania ogromną nową dzielnicą Gorzowa. Po południu występy w nowo zbudowanym amfiteatrze w parku Siemiradzkiego.

W Zielonej Górze na trybunie ustawionej przy ul. Boh. Westerplatte nadal stoi I sekretarz Hebda. Kolumnę zakładów otwiera tym razem Novita, bo niedawno gościła Gierka. Trzygodzinna, podobnie jak w Gorzowie, manifestacja "wyraziła nierozerwalną jedność wszystkich ludzi pracy i społeczeństwa skupionego wokół programu partii".

Innym życiem

Rok 1981 jest pierwszym rokiem bez oficjalnego pochodu. Partia przycicha, głośna jest "Solidarność". Potem nastaje stan wojenny i jest odwrotnie.

Po zmianie ustroju w 1989 r. 1-majowe święto zaczyna żyć innym życiem. W 1990 r. w Zielonej Górze SdRP zaprasza na 11.00 do udziału w przemarszu spod budynku związkowego przy ul. Wyspiańskiego pod Urząd Wojewódzki. Przychodzi kilkaset osób. O 12.00 na stadionie przy ul. Sulechowskiej lewicowy festyn. W kawiarence politycznej można podyskutować o tym, co się w Polsce stało. W Gorzowie weterani ruchu robotniczego prawie dwie godziny rozmawiają o przyszłości lewicy.

Dziś majowe święto bardziej kojarzy się nam z grillowaniem niż demonstrowaniem. Wciąż jednak są w Polsce tacy, którzy wychodzą na ulice. Nie po to, żeby świętować, tylko protestować. Przypominają, że Międzynarodowe Święto Pracy ma ponadstuletnią historię. Niosą hasła "Kapitalizm nie działa", "Polska oligarchów", "Praca bez wyzysku", "Odzyskaj swoje życie", "Dość pracy w nadgodzinach"...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska