Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

100 lat temu była radość, teraz - obce tancerki

Marta Szkudlarek Tomasz Czyżniewski 0 68 324 88 36 [email protected]
Szkoły tańca stawiły się w komplecie. Uczestnicząca w korowodzie tancerka Freestyle rozgrzała winobraniowych gości
Szkoły tańca stawiły się w komplecie. Uczestnicząca w korowodzie tancerka Freestyle rozgrzała winobraniowych gości fot. Paweł Janczaruk
Choć tegoroczny korowód nie robił wielkiego wrażenia, starsi goście Winobrania cieszyli się, że znów stał się tradycją.

Rok 1900, niedziela, godz. 14.15

Główną trybunę ustawiono przed wejściem do ratusza, na którym zawisło hasło: "Boże, chroń winną latorośl, której Ty pozwalasz tutaj rosnąć…". W tym samym czasie z pobliskiego placu Słowiańskiego ruszył korowód, jakiego Grünberg jeszcze nie widział. Najpierw słychać było heroldów, którzy za chwilę wyłonili się zza narożnika ul. Sobieskiego. Zegar wybił właśnie 14.15.

Rok 2009, niedziela, godz. 15.00

Trybuna dla VIP-ów stoi na środkowym odcinku ul. Bohaterów Westerplatte. Wzdłuż ulicy konną bryczką jedzie Bachus ze świtą. I nawołuje winobraniowych gości do korowodu. Na trybunach zasiadają władze miasta w białych szatach, które nawiązują do tych bachusowych. Muzyka na żywo płynie ze sceny ustawionej między Empikiem a Topazem. Uczestników wita konferansjer Artur Beling.

Na czele korowodu idzie 12 panien noszących szaty w barwach Niemiec, Prus, Śląska i Zielonej Góry. Przewodzi nim Senta Kleckow, piękna córka miejscowego adwokata, występująca jako Grünbergia, najważniejsza postać korowodu. Pozdrawia gości: - Przepędźcie czarne myśli, obudźcie żarty. Podarujcie sobie po pracy odrobinę pokrzepienia.

Korowód rozpoczyna przyjazd Bachusa ze świtą. Za jego konną bryczką pojawiają się rodzice boga wina z Afrodytą. To jej taniec rozpoczyna występy. Zaraz wyłania się tir z platformą Starej Winnej Góry. A na niej piękne kobiety z kieliszkami wina w rękach. Siano, beczki... Istna sielanka! Ale co to?! Oto nadjeżdża platforma Muzeum Tortur z... płonącą czarownicą. Na szczęście to tylko inscenizacja.

Już przeszło dwóch heroldów z godłem miasta. Za nimi pojawił się osiołek ciągnący wózek z dobytkiem, jaki przywieźli ze sobą flamandzcy osadnicy. Nie zabrakło księcia Henryka IX. Piasta, który odnowił zielonogórskie winnice i otoczył miasto murami obronnymi. Za Henrykiem ciągnęli żołnierze różnych wojen i markietanki. W końcu na rynku pojawił się orszak króla Fryderyka II z oryginalną państwową karetą eskortowaną przez huzarów Ziethego.

Po przejeździe platform atrakcje dla gości się kończą. Zaczyna się reklama podstawówek, zawodówek, szkół tańca. I choć pięknych dziewcząt pokazujących w tańcu brzucha zgrabne ciała nie brakuje, nie tego spodziewają się widzowie. Dopisują uczniowie capoeiry, dając popisy umiejętności. Chyba niezbyt dobrze czują się w korowodzie najmłodsi uczniowie podstawówki nr 1 - ich smutne buźki minki mówią same za siebie. Dobrze wypada sekcja sportowa w zielonogórskich barwach.

Za królem ciągną wozy firm, prezentują się winiarze (np. Bethke z olbrzymimi butlami), ogrodnicy, sukiennicy, strzelcy i cieśle. Na wozach widać prasy winiarskie, mini winnice, gości z sąsiednich miast. Towarzyszą im krasnoludki i gimnastycy.
Dopiero pod koniec kolumny pojawia się wóz Bachusa, a korowód zamyka wóz - statek firmy transportowej Woytsatzky z Cigacic, na którym dzielni marynarze rozwozili zielonogórskie alkohole po całym świecie.

Na koniec pokaz dają motocykliści, których wielkim fanem jest sam Bachus. Dzieci piszczą, flesze nie przestają błyskać, wszyscy przyglądają się popisom. I jeszcze pojawiają się fani garbusów. Choć ich zlot był wcześniej, o korowodzie nie zapomnieli.

To był jeden z najwspanialszych korowodów zorganizowany na koniec tysiąclecia i 750-lecie istnienia winnic w regionie.

- Gorszego korowodu nie widziałam. W zeszłym roku było więcej artystów, więcej zabawy. Może jest tak kiepsko, bo pogoda nie dopisała? Zmarzliśmy, patrząc na przemarsz i występy - podsumowuje Krystyna Lesicka, zielonogórzanka od 1949 roku.

Jak donosił "Niederschlesisches Tageblatt", na ulicach miasta były takie tłumy, że nie było możliwości obsłużenia wszystkich gości.

Jak donosi "Gazeta Lubuska", na ulicach podobnie jak w 1900 roku były niesamowite tłumy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska