Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

100 procent pasji, zero napinki. Solą po oczach kinomana

Zdzisław Haczek 68 324 88 05 [email protected]
Marian Dziędziel podbił serca widzów 4. Solanin Film Festiwal. Sam też opuszczał Nową Sól zachwycony i wzruszony.
Marian Dziędziel podbił serca widzów 4. Solanin Film Festiwal. Sam też opuszczał Nową Sól zachwycony i wzruszony. Archiwum Solanin Film Festiwal
Przeglądając galerie zdjęć z czterech edycji Solanin Film Festiwalu, można się zdziwić. Wszędzie twarze aktorów znanych z "Drogówki", która właśnie rządzi w kinie! Jakiś układ z reżyserem Wojtkiem Smarzowskim? - OFF ma moc! - śmieją się w odpowiedzi organizatorzy nowosolskiej imprezy.
Marian Dziędziel podbił serca widzów 4. Solanin Film Festiwal. Sam też opuszczał Nową Sól zachwycony i wzruszony.
Marian Dziędziel podbił serca widzów 4. Solanin Film Festiwal. Sam też opuszczał Nową Sól zachwycony i wzruszony. Archiwum Solanin Film Festiwal

Marian Dziędziel podbił serca widzów 4. Solanin Film Festiwal. Sam też opuszczał Nową Sól zachwycony i wzruszony.
(fot. Archiwum Solanin Film Festiwal)

Bartka Topę, który w "Drogówce" gra sierżanta sztabowego Króla, oskarżonego o zamordowanie kolegi, mieli na Solanin Film Festiwalu już na pierwszej edycji. Od razu w jury.
Jakim cudem?
- Kluczem do obsady był Krzysztof Kiersznowski - ujawniają - równorzędni! - dyrektorzy Solanina: Konrad Paszkowski i Grzegorz Potęga.
- Zadzwoniłem do niego i powiedziałem, że robimy festiwal kina niezależnego w Nowej Soli koło Zielonej Góry - wspomina G. Potęga.
- Mam wtedy wolne. Nie ma sprawy, będę - zadeklarował aktor, który w "Drogówce" gra Oliwę, a na co dzień "dorabia" w serialu "Barwy szczęścia".
Barta Topę namierzyli poprzez znajomego, który... akurat pracował w firmie, produkującej filmy Wojtka Smarzowskiego.
- Bartek był wtedy trochę zaszufladkowany przez rolę listonosza w "Złotopolskich". Wystąpił w "Weselu", "Boisko bezdomnych" dopiero wchodziło na ekrany. Nigdzie jeszcze tak na dobre nie błysnął, ale kiedy przyjechał, to nas zaczarował - opowiada Grzegorz. - Wyjątkowo spokojny człowiek. Potrafił powiedzieć, co myśli w bezpośredni sposób.

Kogo zobaczyli Topa, Kiersznowski i też zaproszony do jury, Grzegorz Lipiec z zielonogórskiej grupy Sky Piastowskie - w kinie Odra, w Nowosolskim Domu Kultury czy na plenerowych pokazach na Harcerskiej Górce?
- Grupę świrusów i zrobiony przez nich film "Solanin", który - jak tutejszy Teatr Terminus A Quo Edwarda Gramonta - nie daje się szufladkować - śmieją się dyrektorzy Solanina.
Na pierwszą edycję festiwalu nadesłano do konkursu 56 filmów.

Dziędziel podsyła Jakubika

Magda Różczka była naturalną kandydatką do jury 2. Solanina. W końcu nowosolanka, która pierwsze kroki na scenie stawiała w Terminus A Quo.
Jak załatwili Arka Jakubika, który w "Drogówce" wciela się w latin lovera Petryckiego?
Tu dała o sobie znać potęga marzeń, czyli... wielkie pragnienie Grzegorza Potęgi, by ściągnąć do Nowej Soli Jacka Braciaka i Mariana Dziędziela.
Pierwszemu (w "Drogówce" gra posterunkowego Trybusa, ciągle na bani) nie pasował termin. Dziędziel (szef policjantów "Drogówki") miał przed sobą rok przechodzenia z planu na plan, ale... - Może Arek Jakubik przyjedzie? - zaproponował zastępstwo.
Jakubik? No zagrał notariusza w "Weselu" Smarzowskiego, ale... Po premierze "Domu złego" nowosolanie już nie mieli wątpliwości. Trzeba brać Jakubika!
Propozycja padła na festiwalu w Gdyni, gdzie aktor pokazywał wyreżyserowaną przez siebie "Prostą historię". Sprawę przyklepali na Lubuskim Lecie Filmowym w Łagowie.

Młode jury tańczy do końca

Do Jakubika dołączył Janusz Chabior (aktywny bohater orgii w "Drogówce").
A rok później gościli Eryka Lubosa (w "Drogówce" - uprzedzony rasowo Banaś) i Przemysława Bluszcza (w "Drogówce" - adwokat).
- Tu kluczem jest Teatr im. Modrzejewskiej w Legnicy. Stamtąd wyszli Chabior, Lubos, Bluszcz... - wyjaśnia G. Potęga. - Oni mają wielki potencjał, który Smarzowski wykorzystuje w swoich filmach... A my w pracach naszego jury.
Podczas edycji z Bluszczem filmy oceniali Natalia Rybicka, aktorka z "Chrztu" i Paweł Sala - reżyser "Matki Teresy od kotów".
- To było nasze najmłodsze jury w sensie sumy lat - śmieje się Konrad Paszkowski. - Bawili się od pierwszej imprezy do samego końca.
Szczególnie Natalia pokazała na parkiecie Teatralnej, że świetnie tańczy.

"Biały miś", czyli gra muzyka

O tym, że nie tylko kinem żyje festiwal, przekonali się na drugiej edycji imprezy. To wtedy Arek Jakubik przyjechał ze swoim rockowym zespołem Tequila, a wyjechał... z Doktorem Misiem, bo to w Nowej Soli wykluła się nowa nazwa jego kapeli.
Ale najpierw śpiewający aktor testował na publiczności rozbieranki. Zdarł z siebie koszulkę i zachęcał publiczność, by poszła w jego ślady. Nie trzeba było specjalnie namawiać. Był czad! Z Teatralnej wyjechały stoły.
A jak rok później grał koncert Tymon Tymański, to... wszystko sprzęgało. Problem? Żadnego. Poleciały wszystkie hity z "Wesela", z "Białym misiem" na czele.
- A potem Tymon z kolegą Lubosem do 6.00 robili powolny obchód Nowej Soli - ujawniają dyrektorzy Solanina. - Ale na wywiad rano się stawili.

Scena się trzęsie

To na otwarciu 4. Solanina po raz pierwszy poczuli, że scena w kinie Odra trzęsie się od braw. No tak, ale przecież witali Mariana Dziędziela i Wojtka Smarzowskiego. Reżyserowi "Wesela", "Domu złego", "Róży" i "Drogówki" wręczyli Specjalnego Solanina - za bezkompromisowe, wartościowe kino.
Smarzowski mówił potem widzom o wszystkim, choć wiadomo, że nie lubi publicznych wystąpień.
Na spotkanie z Dziędzielem zarezerwowali godzinę, ale nie starczyła. Skończyło się owacją na stojąco dla wzruszonego aktora.
Może te "wizyty" na Solaninie, to dzięki temu, że organizatorzy nieźle płacą artystom? Owszem, płacą, co jest nieuniknione, ale... - Kwota nigdy nie była tu decydującym czynnikiem - zastrzega Potęga i z Paszkowskim wskazują na postać Jakuba Radeja. Ten warszawiak dostał na III Solaninie Grand Prix za swoje "Getto Gospel". Na czwartej edycji na poczekaniu stworzył przebojowy hymn imprezy "Grzegorz Potęga to jest potęga". I okazało się, że... pracuje w pionie reżyserskim na planie "Drogówki".
- Oni widzą, że jesteśmy z nimi i chcą być z nami - podsumowuje współpracę z ludźmi Smarzowskiego Grzegorz.

Kto tworzy Solanina? Ścisła ekipa to ok. 25 osób. - Kiedy szukaliśmy wolontariuszy na 3. Solanina, to zgłosiło się 30 osób z Nowej Soli - mówi Konrad. - A już rok temu mieliśmy 58 zgłoszeń z całej Polski!
Niektórzy jechali dobę, żeby przez tydzień pracować przy festiwalu za wyżywienie i miejsce do spania w auli LO.
- Mówili, że tu nie ma ściemy. Są filmy, spotkania, można się pobawić - opowiadają dyrektorzy. - OFF-owe zjawiska ciągniemy. Nikt się tu nie napina. Jest za to dużo pasji, zaangażowania.

Z tego wziął się pierwszy Solanin Film Festiwal. W ekipie dominuje rocznik Konrada, czyli 1989. - W 2008 roku zrobiliśmy maturę, pojechaliśmy na Letnią Akademię do Zwierzyńca na Roztoczu, wróciliśmy i zrobiliśmy własną imprezę.
- Chcieliśmy sobie udowodnić, że w takim mieście jak Nowa Sól - bez filmowych tradycji - można zrobić festiwal - dodaje Grzegorz (ten z tych trochę starszych w ekipie).
Pierwsza edycja kosztowała 20 tys. zł. Ostatnia? Kilkadziesiąt tysięcy więcej. I tak niewiele, jak na imprezę, która w 2012 r. reprezentowała Polskę - obok T-Mobile Nowe Horyzonty - na 22. FilmFestival Cottbus. To na tym największym, obok Berlinale, święcie kina w Niemczech, pokazali m.in. zwiastun Solanina 2013. Ze Smarzowskim i Dziędzielem namawiającymi do przyjazdu w sierpniu do Nowej Soli.

Czerwień widzę, czerwień!

Warto przyjechać? Czerwień na plakatach bije po oczach. Dobrze, że nie schodzi z nich mocarny Solanin. Symbol festiwalu doczekał się własnego komiksu (drukowane na bieżąco podczas ubiegłorocznej edycji cztery części "wykończyły drukarkę w starostwie powiatowym"). Nowosolskie werdykty znajdują potwierdzenie na innych festiwalach. Laureaci wyjeżdżają stąd z 30-centymetrową statuetką Solanina z żywic, przygotowaną przez Malpol, który wysyła Oscary do USA, krowy do Brukseli i syrenki na Euro.
- Rok temu tylko z Polski przysłano nam na konkurs 286 filmów - podkreśla Konrad.
- OFF ma moc! - rzuca Grzegorz i dodaje: - Najbardziej wartościowym momentem było dla mnie pożegnanie z Marianem Dziędzielem, który powiedział: - No, Grzegorz, robicie tutaj niezłą imprezę. Jak będziecie mnie potrzebowali, dzwoń!

Zaplanuj wolny czas - koncerty, kluby, kino, wystawy, sport

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska