Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

100 zł za informację o wypadku. Policjanci pójdą za kraty?

Dariusz Brożek 95 742 16 83 [email protected]
- Wyroki są nieprawomocne, dlatego nie możemy zwolnić z pracy tych policjantów - mówi Sławomir Konieczny, rzecznik lubuskiej policji.
- Wyroki są nieprawomocne, dlatego nie możemy zwolnić z pracy tych policjantów - mówi Sławomir Konieczny, rzecznik lubuskiej policji. Archiwum GL
Wyroki międzyrzeckiego sądu mogą przekreślić zawodowe kariery oraz pozbawić emerytur 12 byłych i obecnych policjantów. Zostali skazani za przyjmowanie łapówek. Brali po 100 zł za informacje o wypadkach samochodowych.

Na wokandzie Sądu Rejonowego w Międzyrzeczu zakończyła się głośna sprawa 16 policjantów i przedsiębiorców, oskarżonych przez prokuraturę m.in. o łapownictwo i przekroczenie uprawnień. Śledczy mogą mówić o sukcesie. Sąd podzielił ich stanowisko i uznał winę wszystkich oskarżonych. Zostali skazani na grzywny i więzienie. Większość dostała wyroki w tzw. zawiasach, gdyż ich wykonanie zawieszono na okres czterech lat. Jeśli w tym czasie popełnią umyślne przestępstwo, kary zostaną odwieszone. Czterech z nich - w tym trzech policjantów - ma trafić za kraty na okres od dwóch do trzech i pół roku. Jako pierwsi informowaliśmy o tym w poniedziałek na naszym portalu oraz we wtorek w "GL". Dziś szczegóły tej bulwersującej mieszkańców sprawy.

Dochodzenie ruszyło jesienią 2009 r. Działania prowadziło biuro spraw wewnętrznych, czyli policja w policji, która tropi przewinienia funkcjonariuszy. Śledczy ustalili, że w latach 2007-2008 kilkunastu policjantów ze Skwierzyny, Międzyrzecza i Sulęcina brało pieniądze od mieszkańca powiatu międzyrzeckiego, związanego z firmą transportową. Informowali go o wypadkach drogowych, za co dostawali od 50 do 100 zł.

Wyroki nie są prawomocne. Dlatego i policjanci i cywile formalnie są niewinni. Mogą bowiem złożyć apelacje do sądu okręgowego. Dowodami są zebrane przez śledczych zeznania świadków i podejrzanych, ale także materiały z podsłuchów telefonicznych. Te ostatnie kwestionuje m.in. znany gorzowski adwokat Jerzy Synowiec, który bronił kilku mundurowych. Jego wątpliwości budzi fakt, czy zgoda na podsłuchy była udzielona we właściwy sposób. - Taką opinię podzielili też inni obrońcy. Uważamy, że podsłuchy powinny być wyłączone z materiałów dowodowych. Liczę, że sąd wyższej instancji weźmie to pod uwagę - mówi mec. Synowiec.

Zastrzeżenia prawnika budzi też kwalifikacja czynów. Twierdzi, że informacje o uszkodzonych autach były ogólnodostępne, dlatego nie można ich traktować jako ujawnienia tajemnicy służbowej i przekroczenia uprawnień. - Kwalifikują się ewentualnie pod postępowanie dyscyplinarne, a nie karne - twierdzi.
Zdaniem prawnika, kary są niewspółmiernie wysokie w stosunku do czynów. - Czy po siedmiu latach można skazać kogoś na dwa lata bezwzględnego więzienia za to, że wziął 500 złotych, ale nikomu przecież nie uczynił żadnej krzywdy - pyta.

Wyrok liczy 98 stron

Najwięcej miejsca zajmuje w nim opis zarzutów, postawionych przedsiębiorcy. Usłyszał najsurowszą karę spośród wszystkich skazanych. Ma trafić do więzienia na trzy i pół roku. Po ujawnieniu afery został zatrzymany i spędził dziesięć miesięcy za kratami. - To był areszt wydobywczy. Chyba myśleli, że zmięknę i złożę fałszywe zeznania przeciw niewinnym osobom. Nic z tego. Policjanci mieli wytyczne komendanta z namiarami na pięć różnych firm, do kogo mają dzwonić w przypadku wypadków. Nie zgadzam się z wyrokiem, dlatego będę apelował - mówił nam w czwartek.
Apelacje zapowiada także jeden ze skazanych policjantów. Musi z tym poczekać na pisemne uzasadnienie wyroku, które - jak informuje prezes międzyrzeckiego sądu Ola Ostrowska - będzie gotowe dopiero za kilka miesięcy.

Trzech ze skazanych funkcjonariuszy nadal pracuje w policji. Do ewentualnego uprawomocnienia się wyroku są niewinni, dlatego przełożeni nie mogą ich zwolnić. Jeśli jednak sąd okręgowy podtrzyma kary, będą musieli odejść do cywila. Jak twierdzi rzecznik lubuskiej policji podkom. Sławomir Konieczny, nie można ich zawiesić w tzw. czynnościach służbowych. Dlaczego? Po postawieniu zarzutów jesienią 2009 r. zostali już zawieszeni przez prokuraturę. Potem sąd zdecydował o zniesieniu tych sankcji i wrócili do służby. - Nie można dwukrotnie stosować zawieszenia w tej samej sprawie. Takie są przepisy - twierdzi rzecznik.

W trakcie śledztwa i procesu dziewięciu funkcjonariuszy przeszło na emerytury. Jeśli ich ewentualne apelacje zostaną odrzucone, stracą prawo do tych świadczeń. I będą na nie musieli czekać aż do 65. roku życia.

Przeczytaj też: Funkcjonariusze ITD oskarżeni o przekroczenie uprawnień

Oferty pracy z Twojego regionu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska