Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

1000 zł za wywóz jednego dzika

Redakcja
Archiwum Polska Press
Choć wszystkie formalności są już załatwione, to wciąż nie uporano się z dzikami w mieście przygranicznym. Zwierzęta szczególnie panoszą się na ogródkach działkowych, siejąc zniszczenie. Już od tak dawna piszemy o problemie z dzikami. I o tym, że wkrótce ich maszerujące watahy po mieście będą normalnością. Aż dziw bierze, że do tej pory nie udało się z nimi uporać. W Zielonej Górze kłopot z dzikami również występował, jednak w miarę szybko zorganizowano odłów tych zwierząt. W Gubinie cała procedura trwa i trwa.

Liczna rodzina dzików czuje się jak u  siebie
- W górnej części miasta osobiście widziałam watahę dzików  - mówi radna Urszula Kondracik. - Policzyłam. Około 25 zwierząt. Dorosłe osobniki z młodymi. Wiele razy mówiliśmy o zniszczeniach, ale takie grupy mogą być niebezpieczne. 
Radna zauważa też, że dziki panoszą się po mieście w rejonach, gdzie spacerują mieszkańcy z dziećmi. 
- Te zwierzęta mogą bronić swoich małych, tym samym mogą być agresywne. Coś trzeba w końcu zrobić, bo zdarzy się tragedia - zaznacza Kondracik. 
Wielu mieszkańców Gubina narzeka na panoszące się dziki. Najczęściej te buszują na ogrodach działkowych. - Wiele razy zgłaszałem do urzędu, że te zwierzęta stanowią duży problem - mówi Czesław Czyżowski, prezes ogródków działkowych „Wzgórza”.
Nie tylko na działkach dziki siały spustoszenie. Trafiały też na zwykłe podwórka.
 - Musiałem przed nimi uciekać – mówi mieszkaniec jednej z kamienic przy ul. Wojska Polskiego, Zbigniew Lenart. Jak się okazało, dziki wdarły się na jego ogród i narobiły ogromnych szkód. - Przywrócenie ogrodu do poprzedniego stanu będzie wymagało niemało wysiłku, czasu i pieniędzy - przyznaje pan Zbigniew.

Bardzo długie załatwianie formalności
Miasto do tej pory używało odstraszających środków zapachowych. Niestety niewiele one dawały. Podobnie jak ogrodzenia, które również nie stanowiły dla dzików większego problemu.
Jedynym rozwiązaniem była duża akcja. Odstrzał albo odłów. Ten pierwszy został jednak wykluczony. Ze względu na bliskość terenów zabudowanych nie było to możliwe. Rozpoczęła się więc procedura, która miała doprowadzić do odłowu zwierząt. Trwało to bardzo długo. 
Kilka razy urząd miejski w Gubinie zwracał się do starostwa w kwestii dzików. Starali się o odstrzał zwierząt oraz o odłów. Za każdym razem starostwo przysłało odpowiedź z odmową. - Mamy prawie codziennie zgłoszenia od mieszkańców i działkowców. Przychodzą z płaczem. Jedyne co możemy zrobić, to korzystać z zapachowych środków odstraszających. Niestety, nie są one zbyt skuteczne - mówiła jeszcze kilka miesięcy temu wiceburmistrz Justyna Karpisiak.

Duże pieniądze na „wyjazd dzików”
Wszystko wskazuje na to, że problem z dzikami niedługo się zakończy. Burmistrz Bartłomiej Bartczak informuje, że już wkrótce odbędzie się w mieście odłów. 
- Jesteśmy już bardzo blisko celu. Odłów został zaplanowany na styczeń 2017 r. Koszt wywiezienia jednego dzika to 1000 zł - przyznaje włodarz Gubina. 
Łatwo przeliczyć, że za 30 dzików, trzeba będzie zapłacić 30 tysięcy złotych. Radni zdecydowali się przeznaczyć pieniądze na ten cel. 
- Decyzję o konieczności prowadzenia odłowów podjęły władze miasta, a radni wychodzą naprzeciw licznym sygnałom lokalnych społeczności.  - przyznaje radny Mirosław Rogiński. I dodaje: 
- Dziki nie tylko niszczą pola uprawne, sady, przydomowe ogródki i trawniki, lecz także budzą lęk mieszkańców, którzy w wielu miejscach obawiają się o bezpieczeństwo dzieci, a nawet sami boją się spacerować po zmroku. Dlatego w naszym mieście w  styczniu rozpocznie się akcja odławiania dzików.

Dziki wyjadą i już tutaj nie wrócą?
Czy jednak odłów przyniesie pożądany skutek? Tutaj można mieć wątpliwości. 
- Dziki pojawiają się na terenach zamieszkałych przede wszystkim dlatego, że mogą tutaj łatwo zdobyć pożywienie, którego brakuje im w lesie czy na polach - uważa radny Rogiński. 
- Plądrują kompostowniki z resztkami pożywienia, odpadami organicznymi oraz stojące przed posesjami worki ze śmieciami - wymienia. 
- Mam jednak nadzieję że po planowanej akcji odławiania, przynajmniej na pewien czas, mieszkańcy Gubina będą mieli spokój z włóczącymi się po osiedlach watahami dzików - dodaje radny.
Niektórzy gubinianie twierdzą jednak, że odłów na dłuższą metę nic nie da. Dlaczego?_
- Te zwierzęta zawsze wracają. Słyszałem, że można wywieźć dziki nawet 100 kilometrów od miejsca, w którym do tej pory buszowały, a one i tak w końcu powrócą  - stwierdza pan Zbigniew. 
Niezależnie od tego czy tak będzie, zarówno pracownicy jak i radni proszą o przekazywanie wszelkich informacji o miejscu przebywania zwierząt. 
- Zachęcam mieszkańców Gubina do bieżącego informowania pracownika magistratu odpowiedzialnego za realizację przedsięwzięcia o aktualnej bytności dzików, co pozwoli na skuteczniejsze i szybsze rozwiązanie problemu - prosi radny Mirosław Rogiński. 

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska