Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

15 lat walczy z rakiem. Nie ma z czego zapłacić za mieszkanie

Ewa Dziardziel 68 324 88 44 [email protected]
Beata Gromek wszystkie pieniądze przeznacza na leki, pieluchy i żywność. Na rachunki już nie wystarcza. - Mogę jeść chleb z masłem, bylebyśmy mieli gdzie mieszkać - mówi kobieta.
Beata Gromek wszystkie pieniądze przeznacza na leki, pieluchy i żywność. Na rachunki już nie wystarcza. - Mogę jeść chleb z masłem, bylebyśmy mieli gdzie mieszkać - mówi kobieta. Mariusz Kapała
Żyje od chemii do chemii. Rodzina wychodzi z jednych długów i zaciąga kolejne. Nie ma z czego zapłacić za mieszkanie.

Miała 30 lat jak zachorowała. - Młoda dziewczyna - mówiły pielęgniarki w szpitalu. W 2000 roku zaczęła krwawić. Lekarze wykryli raka szyjki macicy. - Mamo, ja nie wiem, co to cytologia - płakała Beata Gromek, wtulając się w pierś matki.

W maju 2001 przeszła radykalną operację macicy. Przypisano jej radioterapię, zakwalifikowano do chemioterapii. Chemia wypaliła jej dziury w jelitach. Została przerwana. Wyłoniono stomię. Od tego czasu był spokój. Aż do 2012 roku... Kiedy wracała z zakupów, pękł pęcherz. I znów nowotwór. Tym razem przybrał postać nacieków na kręgosłupie. Pojawił się też ból w nogach. Ból nie do wytrzymania. - Wyła i chodziła na czworaka - opowiada matka pani Beaty.

Co trzy tygodnie musi dożylnie przyjmować chemię. Żyły są już na to za słabe. Pękają. Dlatego pielęgniarki zrobiły jej wkłucie w klatce piersiowej. Zgrubienie wielkości pięciozłotowej monety. Musi wytrzymać jeszcze dwie, ostatnie chemie.

Cały czas się modlę

- Pacjentka cud - stwierdza lekarka Maria Zapotoczna, która pomaga pani Beacie. - Młoda kobieta z bardzo ciężkim wywiadem chorobowym. Jak dla mnie, trzy cuda już przeżyła. Pięknie daje sobie radę z chorobą. Ale na pewno jest jej bardzo trudno. Ciężka choroba z bardzo dużymi dolegliwościami bólowymi, i to po zabiegach, radioterapiach. Jeden z poważniejszych przypadków w skali kraju. Ma rozrost choroby nowotworowej. Dość duże powikłania po leczeniu, czyli zrosty i przetoki. Musi mieć specjalne oprzyrządowanie do moczu i stolca, cewniki. Ma obrzęki, które narastają i utrudniają chodzenie. Jest osłabiona.

Pani Beata, piękna, młoda kobieta, wcześnie wyszła za mąż, urodziła czworo dzieci, którymi cały czas musiała się zajmować. Nie pracowała. Na utrzymanie domu zarabiał mąż. Nie zawsze wystarczyło na życie. W 2010 roku z urzędu miasta dostali mieszkanie komunalne, którego zarządcą jest KTBS. I jakoś to było. Ale dwa lata później choroba uderzyła ze zdwojoną siłą. Chemie całkowicie osłabiły jej organizm. Mdlała nawet w wannie. Stale ktoś musiał przy niej być. Nadal wymaga ciągłej opieki lekarskiej, pielęgniarskiej, a także pomocy psychologa. - Myśli, że nikomu nie jest potrzebna - mówi matka. - Jest bardzo ładna, jak się wyszykuje, założy perukę, to nawet nie widać, że przeszła tyle operacji. Cały czas się modlę. Może te nacieki się zasuszą...

Pani Beata mieszka z mężem, który stale się nią opiekuje. Czuwa przy żonie nawet w czasie snu. Razem z rodzicami mieszkają też dwaj synowie, obaj pracują na dwie zmiany. Zarabiają 1.200 zł miesięcznie i połowę regularnie oddają mamie. Córki studiują, robią, co mogą, żeby pomóc.

Dochody synów i 600 zł renty pani Beaty nie pozwalają zakwalifikować się do świadczenia socjalnego z Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej. Wszystkie pieniądze kobieta przeznacza na leki, pieluchy i żywność. Leki, mimo refundacji, są bardzo drogie, a pieluch zużywa więcej niż przewiduje limit refundacji. W kwietniu na fakturach pojawiły się kwoty 1.950,54 zł. W maju do tej pory wydała 476,18 zł. Na rachunki już nie wystarcza. Ostatnio rodzinie odcięto światło. - Mogę jeść chleb z masłem, bylebyśmy mieli gdzie mieszkać - płacze kobieta.

Chcemy, żeby żyła

W grudniu 2013 rodzina miała sprawę w sądzie. Zadłużenie wyniosło 4.000 zł. Spłacili 3.500 zł. Koszty sądowe KTBS umorzył. Matka pani Beaty wzięła kredyt, by spłacić zadłużenie. - Chcemy, żeby jej było dobrze, żeby żyła. A ostatnio nawet pieniędzy na chleb nie miała... - wzdycha. Kilka dni temu znów dostali przedsądowe wezwanie do zapłaty. Kwota wynosi około 4.000 zł. Umorzyć jej już nie można. Z powodu zadłużenia rodzina nie może też liczyć na dodatek mieszkaniowy z MOPS-u.

Matka pani Beaty poprosiła Caritas o założenie subkonta i o pomoc rzeczową. Od stycznia chodziła po znajomych i zachęcała do przekazywania 1 procenta podatku na rzecz chorej córki. Subkonto już działa (bank PKO SA, oddział w Zielonej Górze, nr 24 1240 6843 1111 0010 6092 0286, tytuł przelewu C-P 25/2015). Pieniądze mogą zostać wypłacone tylko na rehabilitację i refundację leków. Pani Beata zbiera wszystkie faktury. Pieniądze wpłyną na konto dopiero jesienią i wtedy będzie mogła uregulować zaległe rachunki. Sama nie wie, gdzie jeszcze może szukać pomocy. Na jej konto pieniądze wpłacają przyjaciele, rodzina, znajomi - wszyscy, którzy poznali jej historię. Gdy była w szpitalu, zaprzyjaźniła się z inną pacjentką cierpiącą na nowotwór. Razem przyjmowały chemię. Kobieta nie doczekała kolejnych zabiegów, ale przed śmiercią powiedziała mężowi, żeby wpłacił na konto pani Beaty choć niewielką kwotę...

Rodzina robi, co może. Próbuje wiązać koniec z końcem. I wciąż ma nadzieję, że stan mamy się poprawi. Jest na to szansa. Jeśli chemia zwalczy nacieki na kręgosłupie, kobiecie będzie można wszczepić zwierzęcy pęcherz, który ułatwi jej codzienne życie. Ale nic za darmo. Mimo refundacji koszt, jaki będzie musiała ponieść rodzina, to 20.000 zł. Drugie tyle zapłaci NFZ. Ale o tym będzie można pomyśleć dopiero wtedy, gdy zniknie nowotwór. A na to trzeba poczekać. Jeszcze dwie chemie.

Jeśli możesz i chcesz pomóc pani Beacie, zadzwoń do autorki artykułu - 68 324 88 44.

Jeśli możesz i chcesz pomóc pani Beacie, zadzwoń do nas - tel. 68 324 88 44

Zobacz też: Wybory prezydenckie 2015. Wyniki w lubuskich powiatach i gminach

Nieruchomości z Twojego regionu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska