Organizatorzy XIII Biegu Raculan, czyli Stowarzyszenie "Racula", jak zwykle spisali się na medal. Nic dziwnego, że mieli taką frekwencję i wielu zawodników wpisuje tę imprezę do swojego kalendarza startów. W sobotę uczestnicy mogli rywalizować na dwóch dystansach: 4 i 8 kilometrów. Podajemy wyniki, które otrzymaliśmy od mierzącej czas firmy "Super Sport".
4 km, kobiety
- 1. Natalia Rybka (Szlachetna Paczka) - 18.35 (4.39/km)
- 2. Katarzyna Kata (Harpagan Zielona Góra) - 18.38 (4.40/km)
- 3. Barbara Teodorowicz (Edi Team Zgorzelec) - 18.43 (4.41/km)
4 km, mężczyźni
- 1. Jacek Szawala (WSW Team Zielona Góra) - 14.44 (3.41/km)
- 2. Filip Bajan (Laboratorium Budowlane Zielona Góra) - 15.04 (3.46/km)
- 3. Dacjan Rzeźnik (Zielona Góra) - 15.18 (3.49/km)
8 km, kobiety
- 1. Anna Bajserowicz (Zgrana Ekipa Zielona Góra) - 36.58 (4.37/km)
- 2. Magdalena Sobczak (Zielona Góra) - 38.19 (4.47/km)
- 3. Iwona Zasada (Zgrana Ekipa Zielona Góra) - 38.46 (4.51/km)
8 km, mężczyźni
- 1. Aleksander Wostal (Bicki Muszą Być Zielona Góra Zawada) - 28.34 (3.34/km)
- 2. Paweł Szatkowski (Harpagan Zielona Góra, Niwiska) - 29.41 (3.42/km)
- 3. Zbigniew Kostrzembski (Zielona Góra) - 30.01 (3.45/km)
- Zawodnicy, którzy wystartowali na 4 kilometry, ruszyli dosyć mocno. Ja nie chciałem się zakwasić, więc zacząłem spokojnie - relacjonował Aleksander Wostal z Zawady, zwycięzca biegu na 8 km. - W sumie utrzymywałem to samo tempo przez cały dystans. Jestem zadowolony, także z czasu. Na trasie raz obejrzałem się za siebie, na zakręcie, to widziałem, że troszkę przewagi już się udało zrobić. Chciałem utrzymać to do końca i się udało.
Ekipa Bicki Muszą Być z Aleksandrem Wostalem jako liderem triumfowała także w rywalizacji drużynowej. Skład uzupełnili: Ewelina Michnowicz z Krosna Odrzańskiego i Sławomir Sasor z Kożuchowa.
- Trasa wymagająca, ale bardzo fajna, ciekawa, urozmaicona. Mam wrażenie, że więcej pod górkę niż z górki. Superkrosik! - oceniła Ewelina Michnowicz. - Pogoda dzisiaj łaskawa. Dobrze, że nie było upału, chociaż momentami parnota brała, ale słońce nie dokuczało. Jedyne, na co mogę narzekać, to na siebie i na swoją formę.
- Jestem po covidzie, przez 14 dni byłem ciężko chory, nie mogłem dojść do siebie. Później po szczepionkach AstraZeneca też byłem chory... Teraz czuję się fajnie, coraz lepiej, forma idzie - przyznał Sławomir Sasor. - Trasa super, super! Biegnę tu już któryś raz i zawsze jest tak samo przyjemnie. Trasa jest wymagająca, ale wiadomo - trzeba mieć formę. Jak się nie ma formy, to każda trasa jest ciężka.
Maksym Chłań: Awans przyjdzie jeśli będziemy skoncentrowani
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?