Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

20-latka z kolegami, uzbrojeni w śrubokręty napadli lokatora. Powód? Długi za czynsz

Piotr Jędzura
Piotr Jędzura
20-letnia Weronika M. poprosiła kolegów Grzegorza K. i Roberta P. o pomoc w wyrzuceniu niechcianego lokatora z mieszkania jej matki w Gozdnicy. To jej kuzyn, który nie płacił czynszu i miał z tego powodu długi. W efekcie wyszedł napad z użyciem śrubokrętów, pobicie i rabunek. W piątek ,13 października, ruszył proces przed sądem okręgowym w Zielonej Górze. Oskarżeni zaprzeczają, a poszkodowani nie zjawili się w sądzie.  Wszystko wydarzyło się 16 marca 2017 roku w Gozdnicy. Jak ustaliła żagańska prokuratura rejonowa, 20-letnia Weronika z kolegami 29-letnim Grzegorzem K. i Robertem P, obaj karani, napadła na swojego kuzyna. Morat B. był dłużny około 1 tys. zł za czynsz i wynajem mieszkania przy ul. 1 Maja należącego do matki 20-latki. Kuzyn od dawna nie chciał płacić, mimo upomnień. Weronika M. na prośbę swojej mamy w końcu wzięła sprawy w swoje ręce. Morat B. został pobity. Napastnicy grozili mu śmiercią używając śrubokrętów. Na koniec ofiara i jego partnerka Eliza K. zostali okradzeni. Sprawcy zabrali dwa telefony komórkowe i około 400 zł.Żagańska policja szybko zatrzymała Weronikę M. i Grzegorza K. Po pewnym czasie na komisariat policji sam zgłosił się też Robert P. Cała trójka została aresztowana.W piątek, 13 październik, ruszył proces. Oskarżeni nie przyznali się do rozboju. 20-latka z wykształceniem podstawowym gubiła się w zeznaniach, co wyłapywał sędzia zielonogórskiego sądu okręgowego Paweł Jurewicz. Zadawał szczegółowe pytania, na które 20-latka chwilami nie wiedział jak odpowiedzieć. Zapewniła, że z mieszkania wzięła jedynie 50 zł i przez przypadek telefon komórkowy. Dodatkowo Weronika M. odpowie za znieważenie policjanta. Wzywała go i obrażała. Powiedziała, że może opluć. W sądzie nagle wyjaśniła, że została spryskana gazem przez policjanta, skąd miało się wziąć jej agresywne zachowanie.Znacznie lepiej wypadł Grzegorz K. – Nikogo nie pobiłem, nie było żadnej przemocy – zapewniał. Śrubokręty były tylko do tego, aby wymienić zamki. Zeznał, że niczego z mieszkania nie zabrał. Powiedział, że w zajściu udziału nie brał Robert P. Był jedynie na miejscu przypadkowo. Natomiast pieniądze, które przy nim znalazła policja w chwili zatrzymania wygrał na automatach. Sędzia Jurewicz dopytywał oskarżonego o szczegółu budzące wątpliwości. Były momenty, że Grzegorz K. się gubił.Robert P. mówił krótko. Zapewnił, że znalazł się w mieszkaniu przypadkowo i tylko na chwilę wszedł do środka. Nikogo nie uderzył i nikomu nie groził. Sam zgłosił się na policję. Wcześniej kłamał w zeznaniach, żeby nie zostać „wmieszany w tą sprawę”.W sadzie nie zjawili się poszkodowani Morat B. i Eliza K. Są w pracy w Holandii i nie mają zamiaru przyjeżdżać do zielonogórskiego sądu. Oskarżeni zapewniają, że zostali pomówieni i chcą wyjść  z aresztu, w którym są już siedem miesięcy. O uchylenie aresztów wniósł mecenas Dominik Baranowski. Sąd postanowił jednak zatrzymać całą trójkę za kartami.Przeczytaj też:   Rosyjska gra wojenna z muzyką Anny German robi wrażenie (wideo)Zobacz również: Magazyn Informacyjny Gazety Lubuskiej:
20-letnia Weronika M. poprosiła kolegów Grzegorza K. i Roberta P. o pomoc w wyrzuceniu niechcianego lokatora z mieszkania jej matki w Gozdnicy. To jej kuzyn, który nie płacił czynszu i miał z tego powodu długi. W efekcie wyszedł napad z użyciem śrubokrętów, pobicie i rabunek. W piątek ,13 października, ruszył proces przed sądem okręgowym w Zielonej Górze. Oskarżeni zaprzeczają, a poszkodowani nie zjawili się w sądzie. Wszystko wydarzyło się 16 marca 2017 roku w Gozdnicy. Jak ustaliła żagańska prokuratura rejonowa, 20-letnia Weronika z kolegami 29-letnim Grzegorzem K. i Robertem P, obaj karani, napadła na swojego kuzyna. Morat B. był dłużny około 1 tys. zł za czynsz i wynajem mieszkania przy ul. 1 Maja należącego do matki 20-latki. Kuzyn od dawna nie chciał płacić, mimo upomnień. Weronika M. na prośbę swojej mamy w końcu wzięła sprawy w swoje ręce. Morat B. został pobity. Napastnicy grozili mu śmiercią używając śrubokrętów. Na koniec ofiara i jego partnerka Eliza K. zostali okradzeni. Sprawcy zabrali dwa telefony komórkowe i około 400 zł.Żagańska policja szybko zatrzymała Weronikę M. i Grzegorza K. Po pewnym czasie na komisariat policji sam zgłosił się też Robert P. Cała trójka została aresztowana.W piątek, 13 październik, ruszył proces. Oskarżeni nie przyznali się do rozboju. 20-latka z wykształceniem podstawowym gubiła się w zeznaniach, co wyłapywał sędzia zielonogórskiego sądu okręgowego Paweł Jurewicz. Zadawał szczegółowe pytania, na które 20-latka chwilami nie wiedział jak odpowiedzieć. Zapewniła, że z mieszkania wzięła jedynie 50 zł i przez przypadek telefon komórkowy. Dodatkowo Weronika M. odpowie za znieważenie policjanta. Wzywała go i obrażała. Powiedziała, że może opluć. W sądzie nagle wyjaśniła, że została spryskana gazem przez policjanta, skąd miało się wziąć jej agresywne zachowanie.Znacznie lepiej wypadł Grzegorz K. – Nikogo nie pobiłem, nie było żadnej przemocy – zapewniał. Śrubokręty były tylko do tego, aby wymienić zamki. Zeznał, że niczego z mieszkania nie zabrał. Powiedział, że w zajściu udziału nie brał Robert P. Był jedynie na miejscu przypadkowo. Natomiast pieniądze, które przy nim znalazła policja w chwili zatrzymania wygrał na automatach. Sędzia Jurewicz dopytywał oskarżonego o szczegółu budzące wątpliwości. Były momenty, że Grzegorz K. się gubił.Robert P. mówił krótko. Zapewnił, że znalazł się w mieszkaniu przypadkowo i tylko na chwilę wszedł do środka. Nikogo nie uderzył i nikomu nie groził. Sam zgłosił się na policję. Wcześniej kłamał w zeznaniach, żeby nie zostać „wmieszany w tą sprawę”.W sadzie nie zjawili się poszkodowani Morat B. i Eliza K. Są w pracy w Holandii i nie mają zamiaru przyjeżdżać do zielonogórskiego sądu. Oskarżeni zapewniają, że zostali pomówieni i chcą wyjść z aresztu, w którym są już siedem miesięcy. O uchylenie aresztów wniósł mecenas Dominik Baranowski. Sąd postanowił jednak zatrzymać całą trójkę za kartami.Przeczytaj też: Rosyjska gra wojenna z muzyką Anny German robi wrażenie (wideo)Zobacz również: Magazyn Informacyjny Gazety Lubuskiej: Piotr Jędzura
20-letnia Weronika M. poprosiła kolegów Grzegorza K. i Roberta P. o pomoc w wyrzuceniu niechcianego lokatora z mieszkania jej matki w Gozdnicy. To jej kuzyn, który nie płacił czynszu i miał z tego powodu długi. W efekcie wyszedł napad z użyciem śrubokrętów, pobicie i rabunek. W piątek ,13 października, ruszył proces przed sądem okręgowym w Zielonej Górze. Oskarżeni zaprzeczają, a poszkodowani nie zjawili się w sądzie.

Wszystko wydarzyło się 16 marca 2017 roku w Gozdnicy. Jak ustaliła żagańska prokuratura rejonowa, 20-letnia Weronika z kolegami 29-letnim Grzegorzem K. i Robertem P, obaj karani, napadła na swojego kuzyna. Morat B. był dłużny około 1 tys. zł za czynsz i wynajem mieszkania przy ul. 1 Maja należącego do matki 20-latki. Kuzyn od dawna nie chciał płacić, mimo upomnień. Weronika M. na prośbę swojej mamy w końcu wzięła sprawy w swoje ręce. Morat B. został pobity. Napastnicy grozili mu śmiercią używając śrubokrętów. Na koniec ofiara i jego partnerka Eliza K. zostali okradzeni. Sprawcy zabrali dwa telefony komórkowe i około 400 zł.

Żagańska policja szybko zatrzymała Weronikę M. i Grzegorza K. Po pewnym czasie na komisariat policji sam zgłosił się też Robert P. Cała trójka została aresztowana.

W piątek, 13 październik, ruszył proces. Oskarżeni nie przyznali się do rozboju. 20-latka z wykształceniem podstawowym gubiła się w zeznaniach, co wyłapywał sędzia zielonogórskiego sądu okręgowego Paweł Jurewicz. Zadawał szczegółowe pytania, na które 20-latka chwilami nie wiedział jak odpowiedzieć. Zapewniła, że z mieszkania wzięła jedynie 50 zł i przez przypadek telefon komórkowy. Dodatkowo Weronika M. odpowie za znieważenie policjanta. Wzywała go i obrażała. Powiedziała, że może opluć. W sądzie nagle wyjaśniła, że została spryskana gazem przez policjanta, skąd miało się wziąć jej agresywne zachowanie.

Znacznie lepiej wypadł Grzegorz K. – Nikogo nie pobiłem, nie było żadnej przemocy – zapewniał. Śrubokręty były tylko do tego, aby wymienić zamki. Zeznał, że niczego z mieszkania nie zabrał. Powiedział, że w zajściu udziału nie brał Robert P. Był jedynie na miejscu przypadkowo. Natomiast pieniądze, które przy nim znalazła policja w chwili zatrzymania wygrał na automatach. Sędzia Jurewicz dopytywał oskarżonego o szczegółu budzące wątpliwości. Były momenty, że Grzegorz K. się gubił.

Robert P. mówił krótko. Zapewnił, że znalazł się w mieszkaniu przypadkowo i tylko na chwilę wszedł do środka. Nikogo nie uderzył i nikomu nie groził. Sam zgłosił się na policję. Wcześniej kłamał w zeznaniach, żeby nie zostać „wmieszany w tą sprawę”.

W sadzie nie zjawili się poszkodowani Morat B. i Eliza K. Są w pracy w Holandii i nie mają zamiaru przyjeżdżać do zielonogórskiego sądu. Oskarżeni zapewniają, że zostali pomówieni i chcą wyjść z aresztu, w którym są już siedem miesięcy. O uchylenie aresztów wniósł mecenas Dominik Baranowski. Sąd postanowił jednak zatrzymać całą trójkę za kartami.

Przeczytaj też:Rosyjska gra wojenna z muzyką Anny German robi wrażenie (wideo)

Zobacz również: Magazyn Informacyjny Gazety Lubuskiej:

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska