Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

22 lipca jest z wielkiej płyty

Dariusz Chajewski 0 68 324 88 79 [email protected]
Kolejki, układy, cień ormowca i doniesienia w mediach o tym jak płyną do nas banany z Kuby. Lipcowe święto, obok pierwszego maja, to był najważniejszy dzień w roku. Święto całej Polski. Ludowej. Wspominają je mieszkańcy osiedla 22 lipca.

CO TO ZA ŚWIĘTO

CO TO ZA ŚWIĘTO

22 lipca, czyli Narodowe Święto Odrodzenia Polski to najważniejsze święto narodowe w dobie PRL. Zostało ustanowione dla upamiętnienia podpisania Manifestu PKWN w 1944 roku.

Święto ustanowione w 1945 roku było dniem wolnym od pracy. Oprócz parad i manifestacji na placu Zwycięstwa starano się w tym dniu otwierać ważne inwestycje, kumulować wydarzenia mające podkreślać sukcesy PRL. I dlatego tego dnia oddano do użytku Pałac Kultury i Nauki w Warszawie (1955), rozpoczęto produkcję "malucha" (1973) i otwarto Trasę Łazienkowską w Warszawie. Często zresztą te otwarcia i oficjałki były tylko grą propagandową.

Dla Danuty Romanowskiej z Kożuchowa 22 lipca ma znaczenie do dziś. Wyjątkowe. Nie dlatego, że była aktywną działaczką Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej i nie dlatego, że od ponad 30 lat mieszka na osiedlu 22 lipca.

- 46 lat temu, w wigilię tego święta, wyszłam za mąż i tak my z moim Józefem do dziś... - przytula się do męża. - Przed laty miało znaczenie, że pobieraliśmy się w tym dniu. Wszystko było takie odświętne i na wesele było więcej wolnego czasu.

Jak w "Alternatywy 4"

Osiedle typowe do bólu. Dla lat 70. i 80. Tylko dziś na niektórych blokach pojawił się tynk, inne nadal straszą wielką płytą. Na ławeczce wysiadują trzej panowie.
- Pamiętam jak około roku 1980 wprowadzaliśmy się tutaj - mówi Zdzisław Chomąt. - Człowiek był szczęśliwy, jakby pana Boga za nogi złapał! Bo jak było z mieszkaniami, wszyscy wiedzą. A sceny jak z serialu "Alternatywy 4".

- Bo i wszystko samemu trzeba było wykańczać - dodaje Igor Kowbel - Było do wybory albo bierzemy w tym stanie, albo czekamy aż wykończą. Nikt nie chciał czekać, a co by było gdyby się rozmyślili...?
Z czym kojarzy im się czas tzw. komuny? Długo wymieniać. Kolejki po... Właściwie po wszystko. Problemy z papierem toaletowym, doniesienia w telewizji i prasie o tym, że płyną do nas banany z Kuby, wszechobecne układy, plecy i znajomości. Do tego cień ormowca, marzenia o sezamkach i azylu w sklepie Peweksu... I opowieści o tym, że ktoś był na delegacji w Czechosłowacji lub ma ciotkę w Kanadzie.

- Ale ludzie wówczas byli szczęśliwsi, życzliwsi dla siebie - uważa Józef Witasik.
- Na osiedlu, w pracy byli do siebie przyjaźnie nastawieni - dorzuca pan Zdzisław.
- I pieniędzy jakby wystarczało od pierwszego do pierwszego... - pointuje pan Igor.

To był czas młodości

Pani Danuta przyznaje, że ma z tamtych czasów mnóstwo wspomnień i to przede wszystkim tych miłych. Może dlatego, że to był czas młodości...
- Często popełniamy błąd mówiąc o komunie i myśląc tylko o latach 80., a najwyżej 70. - przypomina. - Tymczasem, na przykład, lata 60. były inne. I w sklepach było nieźle i ludzie byli optymistami. Spotykaliśmy się, bawiliśmy. I na pewno żyło się lżej. Nie było tej gonitwy za pieniądzem. Jak człowiek wziął coś na raty był pewien, że odsetki go nie zabiją.

Jak dodaje nie tęskni za tamtymi latami, bo każdy czas ma swoje plusy i minusy. A jak całkiem poważnie dodaje Jerzy Kokoszyński o sukces było łatwiej. Bo wyczynem było zdobycie telewizora, pralki, czy nawet kilograma pomarańczy dla dzieciaków.

- Praca była dla każdego, kto chciał, a nie jak dziś wszystkie dzieciaki musiały wyjechać za granicę - dodaje, ale po chwili dodaje, że wszystko, co ma, wypracował na budowach. W Iraku.
Bogumiła Szulecka pamięta jak po telewizor stała... miesiąc. Z kolegą na zmiany. Kto mógł, urywał się z pracy. Ale później jak się człowiek potrafił cieszyć...

Koniec świata z Wałęsą

Romanowscy czasem z lekką ironią słuchają relacji o bojownikach o wolność, uciśnionych. I zastanawiają się ilu z nich zdobyłoby wykształcenie, osiągnęło swoje stanowiska, gdyby nie komuna...
- Bo i wtedy łatwiej było być popularnym politykiem, walczyć o wolność - dodaje Igor Kowbel. - Styropiany, skoki przez płot. Wtedy opozycja była jednością. A dziś co? Tylko się kłócą, bo są przy władzy. I to co robią z Wałęsą... Koniec świata.

I jeszcze pani Bronisława, która jest wielbicielką Radia Maryja dodała, że wtedy to były lepsze czasy, bo każdy ksiądz był jak ojciec Rydzyk. Patriotą. A dziś to wszyscy tylko samochody, wczasy nad morzem, komórki...

- Ale ojciec Rydzyk też komórki rozdaje - pytamy.
- W świętej sprawie, na pewno w świętej sprawie...
Ale 22 lipca pani Bronisławie też się podobał. Bo było tyle flag... I w sklepie można było trochę rzeczy kupić.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska