Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

29. FilmFestival Cottbus: śpiewający operator kaparki z NRD Gerhard Gundermann nie żyje? Nieprawda! Legenda przecież nie umiera nigdy…

Zdzisław Haczek
Zdzisław Haczek
Gerharda „Gundi” Gundermanna upamiętnia już nie tylko grób w Hoyerswerdzie czy centralka wymontowana z jego koparki i zamieniona w multimedialny odtwarzacz. O fenomenie barda opowiada też znakomity dokument Grit Lemke – „Gundermann Revier”, pokazany 8 listopada 2019 r., na 29. FilmFestival Cottbus
Gerharda „Gundi” Gundermanna upamiętnia już nie tylko grób w Hoyerswerdzie czy centralka wymontowana z jego koparki i zamieniona w multimedialny odtwarzacz. O fenomenie barda opowiada też znakomity dokument Grit Lemke – „Gundermann Revier”, pokazany 8 listopada 2019 r., na 29. FilmFestival Cottbus Zdzisław Haczek/Gazeta Lubuska
Po świetnym filmie fabularnym o enerdowskim bardzie – „Gundermann” Andreasa Dresena, teraz dostajemy znakomity dokument w reżyserii Grit Lemke.

Piątkowy pokaz 8 listopada 2019 r. w chociebuskim Obenkino (bilety wyprzedane!) dokumentu Grit Lemke „Gunderman Revier” to swoisty powrót śpiewającego górnika z kopalni węgla brunatnego na chociebuskie święto X Muzy. Wszak jak wspomina jeden z ojców – założycieli FilmFestival Cottbus, Eberhard Nahly, to właśnie Gerharda „Gundi” Gundermanna zaprosił on, żeby wystąpił podczas uroczystości finałowej drugiej edycji festiwalu w 1992 r. A działo się to w Kammerbuehne – na dzisiejszej scenie kameralnej teatru, będącej co roku jednym z sześciu festiwalowych kin.

Kiedy zapytamy w Polsce o Gerharda Gundermanna, odpowiedzią może być zwykle wzruszenie ramion. Kiedy zapytamy o barda na niemieckich Łużycach – w Cottbus czy w Hoyerswerdzie, gdzie mieszkał i pracował w pobliskiej kopalni węgla brunatnego – ktoś sypnie tytułami piosenek, wyliczy koncerty, na których był i płyty, które ma w domu na półce. Może doda, że śpiewający górnik wystąpił jak support przed koncertami Joan Baez czy Boba Dylana…

Film dokumentalny Grit Lemke pięknie uzupełnia i dopełnia historię artysty, którą opowiedział w swojej fabule Andreas Dresen (jego „Gundermann” to absolutny zwycięzca 69. gali Lola, która odbyła się w Berlinie 3 maja 2019 r. Obraz zdobył sześć statuetek nagrody, będącej niemieckim odpowiednikiem Oscara).

Tytuł dokumentu Grit Lemke „Gundermann Revier” można tłumaczyć prosto: w rewirze, okręgu, rejonie Gudnermanna. Ja wolę „Królestwo Gundermanna”. Królestwo, na które składały się – co świetnie pokazuje reżyserka – socjalistyczne osiedla z bloków z wielkiej płyty, gdzie obok stawiano sklepy i domy kultury. Tak żeby górnicy, którzy za sprawą uruchomionego w połowie lat 50. XX wieku w pobliżu Hoyerswerdy kombinatu chemicznego „Schwarze Pumpe” zjeżdżali i osiedlali się tysiącami – mieli wrażenie, że do szczęścia nic więcej nie potrzeba.

I mieszkańcy Hoyerwersy potwierdzają to w archiwalnych materiałach, do których dotarła Grit Lemke. Obsługującemu ogromną koparkę Gerhardowi Gundermannowi też to wszystko wystarczało. Do czasu. Bo już podczas szkolnych występów widzimy, że „atakuje” widzów. A potem tłumaczy, że chce mocniej wciągać, angażować publiczność. Młodemu górnikowi przestają wystarczać występy na zakładowych akademiach. Chce czegoś więcej. Zakłada zespół…

Grit Lemke nie tylko dokopała się do zapisów na taśmach VHS w archiwach domowych czy różnych telewizji. Dotarła do ludzi, którzy współpracowali z Gundermannem w różnych okresach jego artystycznej działalności. Czy to z Brigade Feuerstein, czy z grupy Die Seilschaft, która do dziś gra utwory dawnego lidera, a jeden z jej z muzyków – występujących w „Gundermann Revier” – to Andreas Wieczorek, wokalista i saksofonista dobrze znanego m.in. na Festiwalu PolkaBeats w Cottbus zespołu Polkaholix.

Grit Lemke w swoim dokumencie dotyka fenomenu Gundermanna, który ze swoimi rockowymi balladami potrafił trafiać do serc tysięcy podobnych sobie mieszkańców NRD-owskich blokowisk, ale i po upadku muru berlińskiego – jego koncerty przyciągały tysiące słuchaczy. Bo Gerhard Gundermann śpiewał o zwyczajnym życiu, o miłości, o śmierci, ale też o pracy, wyzysku, środowisku naturalnym… Muzyk-górnik wierzył w socjalizm, ale tym w wersji niemieckiej się rozczarował. Potrafił też przeciwstawiać się polityce partii: upominał się o zwykłego człowieka, nie przebierał w słowach krytykując partyjnych sekretarzy. A co ze współpracą ze Stasi, która zostanie ujawniona po latach? – Miałem wtedy 24 lata – tłumaczy artysta w telewizji. – Dziś mam 40…

- Śpiewał o nas – krótko wyjaśnia fenomen Gundermanna Eberhard Nahly. A Grit Lemke filmuje występ chóry złożonego z mieszkańców Hoyerswerdy, którzy do dziś śpiewają utwory Gundermanna. W miejscowej Kulturfabrik można posłuchać piosenek enerdowskiego barda – z tablicy rozdzielczej z jego koparki zrobiono multimedialną prezentację. Wciskasz guziki i słuchasz piosenek lub oglądasz zapisy koncertów.

Artysta występował do śmierci, która przyszła nagle w czerwcu 1998 r. 43-letni Gundermann zmarł na udar. Mówi się, że przyczyniał się do tego wyczerpujący tryb życia muzyka. Stronił od alkoholu i innych używek, ale uważał, że musi jednocześnie pracować w kopalni i koncertować. Gerhard Gundermann został pochowany w Hoyerswerdzie. Na kamieniu wyryto: Gundi.
Kamera w ostatniej scenie dokumentu Grit Lemke biegnie drogą, która nagle się urywa – wchodzi po wody. To zalane górnicze wyrobisko. Wokół świeża zieleń traw i drzew. I tak świeża jest i będzie pamięć po Gerhardzie Gundermannie, którego kultu możemy dotknąć dzięki dokumentowi „Gundermann Revier”.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Instahistorie z VIKI GABOR

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska