W najnowszym dokumencie Marcela Łozińskiego (m.in. "Jak żyć", "89 mm od Europy", "Wszystko może się przytrafić") - "Tonia i jej dzieci" mamy dwie tzw. gadające głowy i kilka starych fotografii. Werka i Marcel wspominają matkę - przedwojenną komunistkę, która w czasie wojny mieszkała we Francji, potem wróciła do Polski. Tu w 1949 r. oskarżono ją o współpracę z wywiadem amerykańskim i zamknięto w więzieniu. Dzieci trafiły do domu dziecka. Na pięć i pół roku.
- Ja już 40 lat temu próbowałem zrobić film o Toni i dwóch kobietach, które siedziały z nią w celi. Na wolności spotykały się i przypominały sobie te wszystkie okropności, jakie znosiły w więzieniu - opowiadał reżyser po pokazie dokumentu w Kinie Festiwalowym LLF. - Ale wtedy zabroniono mi film dokończyć. Ślad po nim nie pozostał. Jedynie kopia robocza, której fragmenty wykorzystałem.
Okazało się, że film może spełniać funkcję terapeutyczną. - Dopiero teraz, po latach, przed kamerą, Marcel odczuł, jak wiele wyparł z pamięci. Że nie pamięta spotkania z matką, kiedy wyszła z więzienia... Dziś to nadrabia. Zebrał wszystkie listy od matki, przepisuje je na komputerze dla swoich wnuków, żeby wiedziały o swojej babci. Nawiązał też bliższe relacje z siostrą Werką... A zatem - tak, film może być terapią! Przez sześć dniu zdjęć więcej się zmieniło w ich życiu, niż gdyby spędzili tygodnie na kozetce u psychoanalityka - mówił M. Łoziński.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?