Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

50. Złota Rybka w niedzielę w Krośnie Odrzańskim

Szymon Kozica [email protected] 68 324 88 63
Kiedyś na zawody przyjeżdżano ,,ogórkami”
Kiedyś na zawody przyjeżdżano ,,ogórkami” Archiwum PZW
Złota Rybka - to chyba największa taka impreza w Europie - ocenia Wojciech Raunke. - Fantastyczna sprawa dla wędkarzy, ale bawi się też mnóstwo innych osób - przyznaje Zygmunt Gorzelańczyk. - A zawody to loteria - podkreśla Michał Majorek, który wygrał przed rokiem.

Tak się składa, że historia Złotej Rybki jest ściśle związana z naszą gazetą. - W 1962 roku "Gazeta Zielonogórska" obchodziła dziesięciolecie. Dokładnie we wrześniu. I wtedy zrodził się pomysł zorganizowania pierwszej Złotej Rybki - przypomina Wojciech Raunke z Okręgu PZW w Zielonej Górze i pokazuje szacowną kronikę, a w niej skrzętnie notowane wydarzenia sprzed ponad pół wieku.

Uczestników pierwszych zawodów gościł Nietków. Później był Dychów, Santok, Gorzupia, Międzyrzecz, Skwierzyna, Kargowa, Nowa Sól, Gorzów, Głogów, Krosno Odrzańskie, Cigacice... Wśród zwycięzców trzy razy z rzędu pojawia się Czesław Pindor z Zielonej Góry (1965-1967). Drużynowo triumfy święciły m.in.: Celuloza Kostrzyn, Dozamet Nowa Sól, Stilon Gorzów, a potem jeszcze Romeo Zbąszyń, Goplana Kargowa, Lumel Zielona Góra...

1.674 wędkarzy nad Wartą

- Nie chcę podawać konkretnej liczby, bo mogę się pomylić, ale na pewno ponad 30 razy brałem udział w Złotej Rybce - opowiada Zygmunt Gorzelańczyk z Koła nr 2 Żary, moczykij z niemal 50-letnim stażem. - Impreza sprawia mi wielką frajdę. To fantastyczna sprawa dla wędkarzy, ale zadowoleni jesteśmy nie tylko my. Przy okazji bawi się mnóstwo innych osób, bo to przecież także wspaniały festyn dla dzieci, rodziców... Wielkie słowa uznania należą się organizatorom, że podtrzymują tę tradycję, że poziom jest coraz wyższy.

- Złota Rybka to chyba największa taka impreza w Europie. Praktycznie od początku stałymi gośćmi są Niemcy z LAV Brandenburg. Zawsze wystawiają kilka drużyn. Średnio mamy 400-500 uczestników. A najwięcej było w 1970 roku na Warcie w Gorzowie: aż 1.674 wędkarzy - wylicza Raunke.

W takim towarzystwie... - Nie wygrywają ludzie z łapanki - zaznacza Michał Majorek z Koła nr 12 Zielona Góra. - Chociaż... Pamiętam, jak zająłem drugie miejsce. Wtedy pierwszy był dziadek, który przyjechał sobie motorkiem, w kapelusiku. Zarzucił wędkę gdzieś przy brzegu, trafił na trzy spore leszcze, takie po dwa i pół, trzy kilo. I wygrał!

21,260 kilograma ryb

Dwa zwycięstwa na koncie ma Gorzelańczyk. Triumfował w roku 1996 i 2001. - Wygrywają ci, którzy przygotowują się bardziej sportowo - twierdzi. - Co to znaczy? Jak w sporcie: mają wyższej klasy sprzęt, większe umiejętności, no i szczęście przy losowaniu stanowisk. A ryby? Na zawodach wielkich okazów raczej się nie łowi. Na przykład przed rokiem wygrał szczupak 3.200 gramów, a ja miałem leszcza 3.120. Proszę zauważyć, jaka niewielka różnica.

Tego szczupaka wyciągnął Majorek, który rok temu był bezkonkurencyjny. Ba, ustanowił rekord imprezy, łowiąc 21,260 kilograma ryb. - Ze 20 średnich, takich po 300 gramów, 10-12 leszczy, ten szczupak przypadkowy... W sumie to mogło być 40-50 sztuk - szacuje wędkarz, który w niedzielę będzie bronił mistrzowskiego tytułu. - Żeby złowić tyle ryb, nie można pozwolić sobie na żaden błąd. Oczywiście nie jest to jakiś niesamowity wynik, takie robi się na treningach. Ale na zawodach 500 osób rzuca zanętę i wtedy złowić rybę to jest sztuka!

Ta sztuka świetnie udała się Beacie Szulczewskiej z Trzebiela, która reprezentuje Koło Tuplice i w ubiegłorocznej Złotej Rybce nie dała szans innym paniom. Kobieta z wędką? - A co pan się dziwi? Jak najbardziej! - mówi z pasją. Nie ukrywa, że w wędkarstwo zaangażowała się bez reszty. Kiedyś pojechała z mężem nad Nysę Łużycką i... tak to się zaczęło. - A Złota Rybka to dla mnie bardzo dobra impreza masowa, kolejne doświadczenie i świetny trening, bo samotne łowienie nie mobilizuje tak, jak udział w zawodach - dodaje Szulczewska. Jest ambitna. Po zwycięstwie wśród kobiet, w niedzielę stanie w szranki z mężczyznami. - Bo to bardziej wymagający rywale, będzie trudniej - już zaciera ręce.

Leszcze poszły na tarło

Co decyduje o powodzeniu bądź niepowodzeniu w zawodach? - Duży wpływ ma miejsce, w którym się łowi. Ale przede wszystkim liczą się umiejętności oraz przygotowanie sprzętowe i zanętowe wędkarza - uważa Raunke.

Majorek dodaje, że Złota Rybka to bardzo specyficzna impreza. - Tu ważny jest fart przy losowaniu, dobra główka. Odpowiednio przygotowany sprzęt też, ale może przyjechać nawet mistrz świata i jak wylosuje miejsce gdzieś w trzcinach, to nic nie złowi - przekonuje. - Dla mnie Złota Rybka to zabawa i bardzo duża loteria. W ostatnich latach byłem pierwszy, drugi i... 90.

Szulczewska do tej wyliczanki dorzuca wiedzę i taktykę. - W wędkarstwie człowiek cały czas musi się uczyć. Bo łowienie ryb to nieograniczona wiedza, studnia bez dna - porównuje. - Od wędkarzy dowiadujemy się, czy ryba bierze, czy nie. Trzeba też obrać taktykę. Przed rokiem łowiłyśmy w Raduszcu, więc nastawiłam się na ukleje. I wygrałam.

- Wiedza jest najważniejsza - potwierdza Majorek. - Na rzece dużo się dzieje. Wchodzą krąpie, trzeba łowić krąpie; wchodzą leszcze, trzeba łowić leszcze. Zmieniać grunt, inaczej prowadzić... A powiem panu, że w tym roku wyniki będą dużo gorsze, bo woda opadła, leszcze poszły na tarło, kleni też nie ma. Trzeba się nastawić na dużą rybę.

Zaplanuj wolny czas - koncerty, kluby, kino, wystawy, sport

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska