Szeregowy Paweł Żelawski wyjeżdża po raz pierwszy. - Jestem jeszcze kawalerem, więc pewnie łatwiej mi wyjechać na pół roku - mówi. - Ale będzie na mnie czekać dziewczyna. Mam oczywiście obawy o to, jak tam jest, ale przeszedłem intensywne szkolenie, które trwało blisko rok. Jestem dobrze przygotowany na wszelkie okoliczności.
Dla starszej szeregowej Agnieszki Bator to już trzecia misja. Była na VIII zmianie PKW Afganistan i na I zmianie PKW Czad. - Moi rodzice akceptują pracę, którą wykonuję - stwierdza. - Oczywiście, że się boją, jak wszyscy i tęsknią za mną. Jadę tam na etacie młodszego ratownika medycznego.
W kontyngencie będzie około 30 kobiet, w tym pracownice cywilne wojska. Między innymi psychologowie. Większość z nich to weteranki, które były już w Afganistanie, Iraku, czy Czadzie. Tylko dwie z nich wybierają się na misje po raz pierwszy. - Tam najbardziej doskwiera nam brak fryzjera i kosmetyczki - śmieje się kapitan Justyna Balik, rzecznik prasowy XIV zmiany PKW Afganistan, dla której to druga misja.
- I oczywiście rozłąka z rodziną. W bazie Ghazni mamy kawiarenkę internetową, w której możemy bez ograniczeń rozmawiać z bliskimi. Można też dzwonić na telefony stacjonarne i komórkowe, ale są ograniczenia minut. Tam jest różnica czasowa, ok. 2,5 godziny. Musimy więc wybierać pory dogodne dla naszych rodzin.
- Sala internetowa jest oblężona szczególnie w weekendy - tłumaczy starszy szeregowy Mateusz Wilczyński, który drugi raz jedzie na misję. - Gdy mamy wolny czas, to najczęściej ćwiczymy na siłowni, czy na bieżni. Żeby spalić amerykańskie jedzenie, dostępne codziennie w wojskowej stołówce. - Mamy też kawiarnię indyjską, z której można skorzystać i zjeść tamtejsze potrawy - dodaje J. Balik. -
Ale najbardziej tęsknimy za polskim jedzeniem.
Żołnierze na afgańskiej ziemi marzą o pierogach, gołąbkach i innych, rodzimych specjałach. Jednak są one dostępne tylko w czasie świąt lub innych, rzadkich okazji.
Na miejscu, w Żaganiu, Żarach, Szprotawie i Świętoszowie zostają ich rodziny, które z utęsknieniem będą czekać na wiadomości o bliskich. Dla nich klub wojskowy w Świętoszowie uruchomił Centrum Pomocy Rodzinie.
Można do niego przyjść, gdy potrzeba na przykład drobnej naprawy w domu. Ale też gdy potrzebna jest pomoc psychologiczna. W połowie grudnia klub zapowiada telemost z Afganistanem. Żołnierze będą mogli uczestniczyć we wspólnym koncercie świątecznym.
Wraz z pancerniakami wyjeżdża dowódca 10. BKPanc. generał brygady Cezary Podlasiński, który będzie dowodził całą zmianą. Zaznacza, że jego żołnierze są dobrze przygotowani, chociaż każda misja jest inna.
Podczas ostatniej będą głównie zajmować się likwidacją bazy i przewiezieniem sprzętu do kraju. Kontenery mieszkalne i inne rzeczy, które mogą się przydać tamtejszej armii, zostaną przekazane. Broń i wozy zostaną przetransportowane drogą lotniczą do kraju.
Wczoraj na placu apelowym w Świętoszowie wyjeżdżających żegnał minister Obrony Narodowej Tomasz Siemoniak. - Zobaczymy się na wiosnę - powiedział. - Będziemy na was czekać.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
