Wtorek, program publicystyczny "Kropka nad i" w TVN-ie. Monika Olejnik rozmawia z lubuskim posłem Stefanem Niesiołowskim.
Niesiołowski: - Polska przezwyciężyła kryzys. Ma najlepsze wskaźniki w Unii Europejskiej, poza bezrobociem...
Olejnik: - Tak, tylko 800 tysięcy dzieci jest niedożywionych, panie pośle.
- To nieprawda, pani redaktor.
- Jak to nieprawda?
- Powiem pani jedną, prostą rzecz. Jak ja chodziłem do szkoły, to wtedy rzeczywiście, jak ktoś miał bułkę albo kawałek czekolady, to było: "daj gryza", "daj kęsa". Myśmy grali w piłkę, była przerwa, żeśmy wszystki szczaw wyjedli z nasypu i wszystkie śliwki ulęgałki, tak zwane mirabelki, żeśmy zjedli. Dzisiaj te wszystkie gruszki, śliwki leżą i nikt tego nie zbiera. Chłopaki grają w piłkę na tych samych boiskach, szczawiu nikt nie zjada. Ja nie mogę słuchać o przynajmniej 800 tysiącach głodnych dzieci.
- Przepraszam bardzo. Jest fundacja Maciuś, która zrobiła badania...
- Nie wiem, co fundacja Maciuś robi, ale w miejscach, gdzie ja grałem z chłopakami w piłkę, wszystkie owoce leżą na ziemi. Ja te owoce zjadałem.
- No tak, ale to było kilkadziesiąt lat temu, panie pośle.
- Wtedy były głodne dzieci.
Na słowa Niesiołowskiego, który nie dał się przekonać, że w Polsce jest tyle głodujących dzieci, od razu zareagowali internauci. Twitter (popularny portal, na którym w kilku zdaniach można komentować wydarzenia) zaroił się od wpisów. Najczęściej ironicznych. "W dzieciństwie często mówiło się: spadaj na szczaw. Dziś to powiedzenie nabiera głębszego sensu". "Zgłodniałem. Idę na nasyp przy Dworcu Zachodnim". "Wieści z nasypu.
Jeszcze Gesslerowa zrobi szczawiową ze śliwkami, zamiast jajek". Akurat w tym czasie odbywały się mecze piłkarskiej Ligi Mistrzów. Po drugiej bramce dla Borussi Dortmund znany dziennikarz sportowy Michał Pol napisał: "Zdaje się, że Borussia definitywnie posłała Szachtara na szczaw". Marek Magierowski, publicysta tygodnika "Do Rzeczy": "Ulubiony piłkarz Niesiołowskiego: Shxavi".
Z kolei po czwartkowym wystąpieniu Jarosława Kaczyńskiego w Sejmie, podczas którego odtworzył na mównicy słowa profesora Piotra Glińskiego, można było przeczytać: "My stoimy tam, gdzie IPady, Wy tam, gdzie szczaw na nasypie".
Jednak Augustynowi Wiernickiemu, prezesowi gorzowskiego Stowarzyszenia Pomocy Bliźniemu im. Brata Krystyna, nie jest do śmiechu. - Słowa Stefana Niesiołowskiego to klasyczny przypadek oderwania się posła od realiów życia. 3 tys. ludzi przychodzi do nas po żywność. To rodziny, gdzie są dzieci - mówi prezes stowarzyszenia, które prowadzi 13 świetlic środowiskowych.
Systematycznie odwiedza je 300 dzieci. - Bo je dożywiamy. Z naszych badań wynika, że 30-40 procent dzieci uważa się za biedne, a dzieci mają własne kryteria biedy - dodaje Wiernicki i wylicza: - Rocznie rozprowadzamy nawet 1,3 tys. ton żywności. Odbiera ją od nas 80 różnych podmiotów.
Społecznik proponuje Niesiołowskiemu, by pojechał do Lubiechni Wielkiej lub do wsi z gminy Strzelce Kraj. albo Drezdenko, gdzie bezrobocie sięga nawet 30 proc. - Zapraszamy go także do naszego stowarzyszenia, by zobaczył, jak wyglądają realia - podkreśla Jan Kochanowski, były poseł SLD, który wychowywał się w czasach młodości Niesiołowskiego.
- Potwierdzam. Chodziło się wtedy na szczaw. Też na grzyby, ryby i raki, których było w bród. Jak byłem malutki, moja mama pracowała w szpitalu za jedzenie. Żyło się biednie, ale to były inne czasy. Dziś nie można nikomu powiedzieć, by poszedł nazbierać sobie szczawiu.
Poseł Niesiołowski (mieszka w Łodzi, ale od dwóch kadencji wybierany jest w Lubuskiem) jest znany z kontrowersyjnych wypowiedzi. Ostatnio, kiedy reżyserka Agnieszka Holland powiedziała na łamach tygodnika "Newsweek", że na "oszustów z Platformy" więcej już nie zagłosuje, zarzucił jej kierowanie się tylko dobrem "córuni lesbijki". Premier Donald Tusk przeprosił Holland za te słowa.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?