Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

A jak nadejdzie powódź? Wyczyśćcie te rowy!

Michał Szczęch 68 359 57 32 [email protected]
Członkowie komisji głowią się, jak znaleźć rów. Pomaga im sołtys Waldemar Olech.
Członkowie komisji głowią się, jak znaleźć rów. Pomaga im sołtys Waldemar Olech. Michał Szczęch
W zeszłym roku Kosarzyn został ewakuowany trzy razy. Wszystko przez zagrożenie powodziowe. A problem potęgują niedrożne rowy melioracyjne.

Problemy melioracyjne prześladują każdą gminę w powiecie. Ale mieszkańców Kosarzyna dotykają one w sposób szczególny. Bo woda podtapia tam nie tylko okoliczne tereny zielone. Systematycznie, kilka razy w roku podtapiana jest również wieś. I taka sytuacja trwa od kilku lat. - Odkąd rowy przestały być drożne - twierdzi sołtys Waldemar Olech.
Chodzi o kanały z okolicznych pól i łąk, znajdujących się na terenach prywatnych, które wykupili głównie mieszkańcy z odległych miejscowości. - A oni nie dbają o rowy przy swoich zachwaszczonych działkach, wody gruntowe nie mają ujścia, znajdują je dopiero w naszej miejscowości i w naszych piwnicach - denerwują się ludzie. Temu zdenerwowaniu trudno się dziwić. Podtopienia to ciągłe zniszczenie i przede wszystkim ogromne koszta. Na kieszeń niektórych zbyt duże.

U Antoniny Wacławek woda na podwórku i w domu stała po tegorocznej zimie kilka miesięcy! Na początku było jej nawet pół metra. - Ktoś ułożył wał przeciwpowodziowy właśnie w rowie i woda nie odpływała - mówi pani Antonina. - Pozostałe rowy są zaniedbane. Jak mnie zalało, sama kopałam łopatą ujście. I godzinami stałam przy wodnych pompach w piwnicy.
Pani Antonina kopała, pilnowała pomp i czekała na pomoc. Pomogli strażacy, którzy w pobliskiej drodze wykopali kanał. Woda nim odpłynęła, ale przy większym deszczu rodzinę Wacławków znowu zaleje. Ich dom już pęka, wszystkie zapasy i warzywa poszły na zmarnowanie, a płot cały zgniły.
Podobny, nieszczęśliwy los dotyka więcej osób w Kosarzynie. Chociażby rodzinę Adama Dulby, którego piwnica notorycznie pływa. Pływa też posesja państwa Krystyniuków. - U nas woda stała ostatnio trzy tygodnie - mówi Monika Krystyniuk.

W Kosarzynie pojawiła się we wtorek komisja z powiatu. Wezwał ją sołtys. Paulina Walczak i Monika Sobolewska, referentki z wydziału budownictwa, ochrony środowiska i rolnictwa, dzierżąc mapę, zrobiły obchód po okolicznych rowach. Towarzyszył im Jakub Piekarczyk z gminy Gubin. Wyprawa okazała się nie lada wyzwaniem. Bo rowy są zarośnięte i zamulone. Szukanie ich podobne jest często do szukania igły w stogu siana.
Komisja potwierdziła to, o czym mieszkańcy wiedzą od lat. Że problem rowów trzeba rozwiązać. A to muszą zrobić właściciele działek przy kanałach. Bo to oni teoretycznie czerpią z nich korzyści.

Teraz powiat właścicielom wyśle decyzję, że mają obowiązek, by rów doprowadzić do porządku. Dostana na to nawet dwa miesiące. Jeśli właściciele tego nie zrobią, wysłane zostanie do nich upomnienie. I może wtedy minąć kolejny miesiąc. Później będą już kary pieniężne.
Czy właściciele działek wyczyszczą rowy? Wiele zależy od starostwa, które będzie wysyłało do nich swoje decyzje i ponaglenia.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska