W sobotnie popołudnie aż dwa wozy straży pożarnej z Międzyrzecza pędziły do Jagielnika. To wieś tuż za rogatkami miasta. Jak się okazało, w pobliskim stawie pływały zwłoki dzika. Strażacy truchło wyciągnęli. Teraz zostaną przeprowadzone badania czy zwierzę nie było chore na ASF. To może potrwać, bowiem specjalistyczne badania wycinków przeprowadzane są tylko w laboratoriach w Zduńskiej Woli oraz w Puławach.
Dziki z gorączką rzucają się do wody
– Patrząc na ten przypadek, sądzę, że dzik trawiony gorączką rzucił się do wody, a że jego organizm był bardzo wyczerpany, to po prostu utonął. Poszukując padłych dzików ekipy poszukiwawcze, także żołnierze, mają za zadanie przede wszystkim zaglądać w miejsca podmokłe. Tam, gdzie te zwierzaki mogły szukać ochłody przed trawiącą je gorączką. I tam skonały — mówi dr Małgorzata Matysek.
Zaraza się rozprzestrzenia
W powiecie międzyrzeckim pierwszy przypadek dzika z tzw. wynikiem dodatnim odnotowano w listopadzie 2020 r. Później była cisza. Do lutego. Jednak obecnie zaraza przechodzi na teren Ziemi Międzyrzeckiej aż z dwóch stron: od powiatów sulęcińskiego i świebodzińskiego.
Najgorsze jest to, że ta choroba się nie cofa, śmiertelność wynosi sto procent. A rozprzestrzenia się w tempie olbrzymim – mówi dr M. Matysek
Do rozszerzania się zarazy przyczyniają się przede wszystkim zwierzęta leśne, takie jak lisy, które spożywają mięso padłych zawirusowanych dzików, a później roznoszą wirusa, także owady, gryzonie, kleszcze.
Ale także człowiek. Wirusa przenoszą myśliwi, którzy oprawiają ustrzelonego dzika, który na pozór nie miał objawów choroby, rolnicy, którzy podczas prac polowych, chociażby żniw, także mają kontakt pośredni ze zwierzętami, gryzoniami, które roznoszą wirusa.
Dla człowieka obojętna
Choroba nie tylko uderza w ekosystem. Nie tylko cierpią dziki, ale także będzie miała konkretne przełożenie na rynek wieprzowiny. I ceny. – Szczególnie narażeni na skutki ASF są hodowcy trzody chlewnej. Kiedy stwierdzamy, że dana chlewnia została zaatakowana, to niestety dochodzi do bardzo drastycznych, ale nieuniknionych kroków. To, jak dalekie będą skutki, zależy przede wszystkim od świadomości człowieka. To on powinien zadbać o to, aby jego hodowla przetrwała. Zachować wszelkie środki ostrożności – mówi dr M. Matysek.
Czy jednak uda się ,,afrykańską’’ zarazę powstrzymać? – Moja odpowiedź brzmi jednoznacznie: ,,nie’’. Całe szczęście, że dla człowieka ta choroba jest absolutnie obojętna - przyznaje nasza rozmówczyni.
Stan klęski żywiołowej zostanie wprowadzony
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?