Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Adam Rapacki: - Fotoradarami w kierowców

Henryka Bednarska 0 95 722 57 72 [email protected]
Adam Rapacki. Ma 50 lat, nadinspektor policji, od listopada 2007 r. wiceminister w MSWiA. Był komendantem wojewódzkim policji we Wrocławiu, w tym czasie rozbito tam kilka gangów. W komendzie głównej był dyrektorem biura do walki z przestępczością zorganizowaną, tworzył biuro ds. narkotyków, na bazie którego utworzono Centralne Biuro Śledcze.
Adam Rapacki. Ma 50 lat, nadinspektor policji, od listopada 2007 r. wiceminister w MSWiA. Był komendantem wojewódzkim policji we Wrocławiu, w tym czasie rozbito tam kilka gangów. W komendzie głównej był dyrektorem biura do walki z przestępczością zorganizowaną, tworzył biuro ds. narkotyków, na bazie którego utworzono Centralne Biuro Śledcze. fot. Henryka Bednarska
Rozmowa z Adamem Rapackim, wiceministrem spraw wewnętrznych i administracji.

- Co roku na drogach ginie ponad 5 tys. osób, małe miasteczko. W Lubuskiem w zeszłym roku było 170 zabitych. Kogo pan, w resorcie odpowiadający za policję, za to wini?
- Nikogo w resorcie nie można winić za liczbę wypadków na drogach. Winić można ludzi, którzy nie potrafią korzystać z dróg, nie respektują przepisów.

- Lepsze drogi też ograniczyłyby liczbę wypadków.
- Tak, ale budowanie dróg trochę potrwa. I tak buduje się ich więcej niż w minionych latach, są na to pieniądze. Niezłym rozwiązaniem jest przekazanie samorządom pieniędzy na budowę dróg lokalnych, tzw. schetynówek. Samorządy poradzą sobie z przetargami i gdyby było więcej pieniędzy, drogi lokalne powstawałyby szybciej. Przy okazji budowy tych dróg powstaną ścieżki rowerowe. Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad przerabia niebezpieczne skrzyżowania.

- Czyli będzie lepiej, jak będą pieniądze?
- Na drogi, autostrady są pieniądze. Problem, by szybciej się budowały. W warunkach gospodarki wolnorynkowej roboty drogowe powinny trwać dzień i noc, tak jak to się dzieje w innych krajach, a nie ciągnąć się wiele miesięcy. Utrudniają przy tym ruch i niejednokrotnie stwarzają dodatkowe niebezpieczeństwo na drogach.

- Ale dróg ciągle nie ma, jak więc rząd, pan, chcecie poprawić bezpieczeństwo?
- Jednym ze skutecznych, sprawdzonych rozwiązań jest automatyczny system nadzoru nad ruchem drogowym. W Zachodniej Europie są znakomite drogi, a kierowcy jadą zgodnie z przepisami, bo taki system funkcjonuje. We Francji np. w ciągu trzech miesięcy zredukowano liczbę wypadków o 30 proc.

- Na czym polega system fotoradarów?
- Zdjęcie z fotoradaru trafi do centrali, gdzie automatycznie identyfikowany będzie właściciel pojazdu, a później automatycznie wysłana kara do właściciela. Jeśli to nie on prowadził, musi zgłosić się do centrum i wskazać kierowcę. Tak chcemy uciec od żmudnej drogi dowodzenia, kto prowadził auto. Teraz biurokracja sprawia, że wykorzystujemy fotoradary w małym procencie, bo nie jesteśmy w stanie ich obsłużyć.

Automatyczna identyfikacja pozwoliłaby dodatkowo na "odzyskanie" 500-600 policjantów, którzy pojawiliby się na drogach. Warto pamiętać, że Polska też będzie musiała egzekwować kary za wykroczenia drogowe nałożone za granica na naszych rodaków przez automatyczne systemy. A aktualnie sami nie poradziliśmy sobie jeszcze ze skutecznym zdyscyplinowaniem obcokrajowców, którzy jeżdżą przez Polskę i łamią przepisy. Dlatego uruchomienie systemu jest pilne. Na jego wybudowanie mamy z Unii 57 mln euro.

- Kiedy powstanie? Wiosną mówił pan, że w ciągu roku.
- Tak zakładaliśmy. Ale to zależy, jak szybko Trybunał Konstytucyjny rozpatrzy skargę prezydenta na ustawę o zmianie w prawie o ruchu drogowym. W ustawie odeszliśmy od uznania przekroczenia prędkości za wykroczenie. W zamian proponujemy karę administracyjną, którą można nałożyć na właściciela pojazdu. Chyba, że właściciel wskaże kierującego.

- Realna data wejścia systemu?
- 2010 r., najpóźniej 2011. Jeśli Trybunał zakwestionuje przejście z wykroczenia na karę administracyjną, trzeba budować inny wariant.

- System fotoradarów to jedyny pomysł na zmniejszenie liczby wypadków?
- Uruchomienie systemu wraz z przeglądem oznakowania w całym kraju tak, aby obowiązujące ograniczenia oraz radary były tam, gdzie jest niebezpiecznie, to jedno. Niemniej istotną sprawą jest profilaktyka i edukacja. Nasz resort wraz z policją prowadzi szereg ciekawych inicjatyw w tym zakresie. Wciąż są pieniądze na dofinansowanie tych projektów z Unii. Ważnym aspektem naszych działań jest ochrona pieszych. Chcemy wystąpić do ministra finansów z propozycją wprowadzenia ulg podatkowych dla firm, które szyją dla uczniów odzież z elementami odblaskowymi. Zwłaszcza ci, którzy poruszają się poza miastem, muszą być widoczni, bo ginie zbyt wielu pieszych.

- Powiedział pan, że po wprowadzeniu systemu fotoradarów policja odzyska kilkuset funkcjonariuszy drogówki. Jak ich pan wyśle na drogi? Pieszo? Przecież policji brakuje pieniędzy nawet na paliwo.
- Aż tak źle nie jest. Samochodów mamy wystarczającą ilość, zmieniają się na lepsze...

- Ale ma pan pieniądze na paliwo do radiowozów?
- Środki są i będą. Są pieniądze także na płace, energię, na podstawowe rzeczy, które decydują o normalnym funkcjonowaniu policji.

- Na co brakuje?
- Na dalsze remonty, inwestycje, poprawę warunków lokalowych. W czasie przeciągają się płatności związane z niektórymi świadczeniami. Mamy też trochę wakatów. Utrzymujemy je, żeby te pieniądze można było przeznaczyć na wydatki rzeczowe, które gwarantują sprawne funkcjonowanie policji. Walczymy i przekonujemy ministra finansów, by szukając oszczędności, omijał policję. U nas już nie ma co ciąć.

- Ile zabrano policji? 800 mln czy 1,2 mld zł?
- Sporo, to duży procent w stosunku do tego, co mieliśmy rok temu. To duże pieniądze. Musimy teraz myśleć, jak przetrwać. Priorytetem resortu jest takie szukanie oszczędności, by nie wpływały one na funkcjonowanie jednostek i nie obniżały poziomu bezpieczeństwa kraju.

- Kierowcy w rozmowie z nami mówią, że na drodze boją się tylko policji. Czy w tak kryzysowym czasie jest szansa, że na drogach pojawi się więcej funkcjonariuszy?
- Tak, będzie więcej policjantów. Podnieśliśmy rangę drogówki, w komendzie głównej stworzyliśmy Biuro Ruchu Drogowego, które wytycza strategiczne kierunki działania.

- Ograniczenia liczby wypadków i zabitych o połowę żąda od nas Unia. Daje nam na to czas do 2013. Zdążymy?
- To ambitny plan i może być trudny do zrealizowania. Ale jestem zdeterminowany i zapewniam, że działania, które należą do policji i służb nadzorowanych przez ministra spraw wewnętrznych, będą realizowane maksymalnie sprawnie. Dołożę starań, by uruchomić automatyczny system nadzoru nad ruchem drogowym, choć nie zawsze ten projekt znajduje poklask w parlamencie.

Przy karze administracyjnej płacą wszyscy: sędzia, minister i poseł. A czasem odnoszę wrażenie że opinia społeczna z jednej strony chce, żeby wypadków było mniej, z drugiej nie popiera wzmożenia kontroli radarowej, argumentując, że mamy słabe drogi, że kontrole radarowe nie będą skutecznym ograniczeniem itp. Dopóki ktoś najbliższy nie zginie na drodze.

- Dziękuję.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska