Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Adamek pokazał charakter

Redakcja
Tomasz Adamek kontra Michael Grant
Tomasz Adamek kontra Michael Grant Fot. Plakat walki Tomasz Adamek - Michael Grant
Tomasz Adamek po dwunastorundowej morderczej walce pokonał ponad dwumetrowego Amerykanina Michaela Granta. Tym samym otworzył sobie drzwi do walki o pas mistrza świata wagi ciężkiej.

Pojedynek z Grantem był dla Polaka bardzo ważny z kilku powodów. Po pierwsze, "Góral" tracił najwięcej w razie porażki. Po drugie rywal był znacznie wyższy i cięższy, co miało okazać się testem przed starciem z Władymirem lub Witalijem Kliczkami. Po trzecie, dla wielu rodaków był to rewanż za haniebną porażkę Andrzeja Gołoty, który przed jedenastu laty przegrał z Grantem, bo nie wyszedł do przedostatniej rundy. Adamek kibiców nie zawiódł i po pięknej walce pewnie pokonał przeciwnika na punkty 117:111, 180:110, 180:111.

Ale przebieg starcia nie wyglądał tak gładko, jak przedstawili to sędziowie. Co prawda przez większość czasu Polak miał przewagę, ale rywal kilkakrotnie poważnie wstrząsnął naszym asem. Już w pierwszych sekundach zdecydował się na potężny prawy prosty, który na szczęście został przez "Górala" zamortyzowany. Kilka kolejnych rund wyglądało jednak podobnie. Pięściarz z Gilowic tańczył wokół Amerykanina i od czasu do czasu częstował go kombinacjami prostych i sierpowych. Mierzący ponad dwa metry Grant próbował się odgryzać, ale był wolniejszy. Nie rezygnował jednak i pod koniec szóstego starcia w końcu trafił.

Ależ to był potężny sierp! Adamek wyraźnie się zachwiał, a Amerykanin ruszył do kończącego ataku. Gong okazał się jednak naszym sprzymierzeńcem i tym razem szczęście dopisało, bo Polak dostał minutę na odsapnięcie i dojście do siebie.

W kolejnych rundach zarysowała się jednak przewaga 120-kilowego rywala, ale już w dziewiątej "Góral" wrócił do dawnej dyspozycji. Znów był szybszy, jego ciosy celniejsze, a uniki bezbłędne. Brakowało tylko siły. Bo przecież Polak trafił Granta kilka razy bardzo mocno, a ten wciąż stał niewzruszony lub delikatnie się uśmiechał. W 11. rundzie Adamek pokazał już cały wachlarz możliwości, trafiając rywala prawymi sierpami, lewymi prostymi, seriami na korpus i szczękę. Ale ten wciąż stał...

W ostatniej Amerykanin ruszył do szalonego natarcia, wiedząc, że na punkty prowadzi nasz zawodnik. I w kilku momentach było naprawdę groźnie, ale "Góral" nie dał się trafić. Gdy zabrzmiał gong, Polak nie cieszył się ze zwycięstwa, pewnie nie będąc przekonanym o swoim triumfie. Ale sędziowie, o dziwo chyba nawet zbyt wysoko, jednogłośnie wypunktowali wygraną pięściarza z Gilowic.

- To nie była moja najcięższa walka, ale na pewno bardzo trudna - mówił na antenie Polsatu Adamek. - Grant był ciężki i bił mocno, ale zawsze powtarzam, że z ringu zwycięski schodzi ten, który jest w nim mądrzejszy.

Po tej walce bracia Kliczkowie lub trzeci mistrz świata David Haye już nie mają wyboru i muszą zaoferować Polakowi bój o tytuł. Ale czy Polak ma szanse z Ukraińcami? Grant pokazał, że będzie bardzo ciężko, bo Adamek wciąż, niestety, nie ma nokautującego ciosu. A Władymir i Witalij biją mocniej od Amerykanina i na pewno są lepsi technicznie. Z nimi "Góral" już tak nie "potańczy", a gdy zostanie trafiony to, znając mistrzowskich braci, szans do wykończenie już z rąk nie wypuszczą. Więc może Brytyjczyk Haye? Trochę lżejszy, mniejszy i z niewyparzonym językiem?

- Ja jestem od bicia i mam szefów, którzy załatwiają walki - powiedział chwilę po walce Adamek.
I niech bije, oby coraz mocniej.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska