Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Afera PBI: pierwszy świadek mówi o lewej fakturze

Henryka Bednarska 0 95 722 57 72 [email protected]
Krystyna B. to pierwszy z ponad 100 świadków w aferze budowlanej
Krystyna B. to pierwszy z ponad 100 świadków w aferze budowlanej fot. Henryka Bednarska
O kulisach rozliczeń PBI z podwykonawcami opowiadał dziś pierwszy świadek w procesie. - PBI robiło roboty drogowe, choć nie miało drogowców - stwierdziła świadek Krystyna B. Opowiadała o lewej fakturze.

To czwarty miesiąc procesu w gorzowskiej aferze budowlanej. Sąd wysłuchał już wyjaśnień wszystkich oskarżonych.

Dziś zeznawał pierwszy z ponad 100 świadków. Sąd słuchał Krystyny B., która była inspektorem nadzoru na budowie trasy średnicowej (I i II etap). Trasę budowało PBI. W imieniu miasta roboty nadzorowała firma PIM i Krystyna B. właśnie.

Podwykonawcy nieufni

Świadek opowiadała, że PBI wykonywało drogę, choć w firmie nie było ani jednej osoby z uprawnieniami drogowymi. - Dziwne, że drogową inwestycję realizowała firma, która nie zatrudniała drogowców - mówiła. Jej zdaniem miasto płaciło PBI wysokie stawki za budowę. - PBI mogło sporządzać kosztorysy, jakie chciało, bo nie miało konkurencji - powiedziała. Chodziło o to, że dostało budowę bez przetargu.

Twierdziła, że większość robót prowadzili podwykonawcy zatrudnieni przez PBI. Niektórzy, według świadka, nie mieli zaufania do tej firmy, bo nie chciała płacić. Sposobem na niepłacenie było wytykanie błędów w pracach. Dochodziło więc do kuriozalnych sytuacji. Jednego dnia miasto przyjmowało roboty od podwykonawców, bo wszystko grało, drugiego PBI w twierdziło, że są wady. - Tymczasem roboty były prawidłowe - zeznawała.

Lewa faktura

Świadek opowiadała też, że na trasie średnicowej zieleń zasadzała firma Poraj. Ale 230 tys. zł za zieleń poszło na konto PBI, głównego wykonawcę. A PBI nigdy Porajowi nie zapłaciło.

Krystyna B. dużo mówiła o fakturze na 200 tys. zł, którą jej szef kazał rozliczyć PBI. - Szef mówił, że takie jest polecenia miasta. Podejrzewałam, że to nieuczciwa sprawa, że to pieniądze nie wiadomo za co - mówiła.

Tymczasem według Zygmunta M. z PBI w ten sposób prezydent Tadeusz Jędrzejczak chciał oddać mu połowę z 400 tys. zł. Tyle Zygmunt M. zapłacił przedsiębiorcy z Żywca. Zrobił to , bo prosił go o to prezydent. Przedsiębiorca miał dostarczyć do Gorzowa zieleń, ale ta nigdy nie dojechała.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska