Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Afera w gorzowskim WORD. Urzędnicy wiedzieli o nieprawidłowościach. To nie pierwszy przypadek mobbingu

Michał Olszański
Michał Olszański
Krzysztof Kapica
Rozmowa z Wiesławem Suchogórskim, byłym członkiem PO w Gorzowie Wlkp.

Dlaczego teraz rozmawiamy?
Śledzę bulwersującą sprawę mobbingu i niemoralnych propozycji w gorzowskim WORD. Być może ta rozmowa rzuci
światło na stosunki panujące w tej jednostce od chwili, kiedy dyrektorem został Jarosław Śliwiński.

Pan nigdy nie pracował w WORD.
Nie. Za to w latach 2017-2020 na stanowisku głównej księgowej pracowała tam moja żona, stąd moja spora wiedza na temat relacji panujących w tej jednostce, zwłaszcza po objęciu funkcji dyrektora przez Jarosława Śliwińskiego. Wtedy sprawy WORD wkroczyły w moje życie. Zanim jednak do tego dojdziemy, muszę zaznaczyć, że moja żona poczyniła wiele starań, aby usprawnić i uporządkować zarządzanie finansami WORD-u. Jej współpraca z poprzednim dyrektorem układała się poprawnie. Warto nadmienić, że gorzowski WORD, wówczas jako jeden z dziesięciu w kraju, posiadał dodatni wynik finansowy. Jednostka osiągnęła pewien poziom stabilizacji finansowej i kadrowej.

Kiedy sytuacja się zmieniła?
Nagle, po rezygnacji z partyjnych funkcji senatora Komarnickiego, z którym był kojarzony poprzedni dyrektor, również członek PO, na scenę wkroczyła posłanka Sibińska. Jak królika z kapelusza wyciągnęła Jarosława Śliwińskiego. Nowy dyrektor urzędowanie
rozpoczął od zwolnień pracowników, często z wieloletnim doświadczeniem zawodowym. Tylko dlatego, że były kojarzone z poprzednim dyrektorem. Zwolnienia wiązały się z wypłaceniem kilkudziesięciu tysięcy złotych odpraw. Również moja żona niemal
od pierwszego dnia urzędowania dyrektora Śliwińskiego spotkała się z niechęcią i nieuzasadnioną presją zarówno z jego
strony, jak i zastępcy dyrektora Haliny Lebiedź. Ponieważ z racji wieku była w okresie ochronnym, jej zwolnienie nie
było czynnością prostą. Postanowiono zatem obrzydzić jej pracę. Pierwszym posunięciem było obniżenie pensji o 2 tys. zł, następnie jako głównej księgowej odebrano uprawnienia kontrolne nad finansami jednostki, co stanowiło jaskrawe
złamanie ustawy o finansach publicznych, a w praktyce uniemożliwiało sprawowanie kontroli nad finansami i wydatkami
WORD-u (przykład: próba zwiększenia puli wydatków z 5 do 20 tys. zł bez wymaganej procedury przetargowej).

Próbował pan interweniować w tej sprawie…
Jako członek Platformy Obywatelskiej i wiceprzewodniczący jednego z kół, postanowiłem poinformować szefową struktur miejskich Platformy, posłankę Sibińską, o niepokojących sygnałach docierających z gorzowskiego WORDu, również o mobbingu ze strony zastępcy dyrektora Haliny Lebiedź, wobec niektórych pracowników. Posłanka Sibińska nie wykazała większego zainteresowania problemem, by nie rzec, że go zbagatelizowała. Stwierdziła jedynie, że „Halina” jest w zażyłej relacji z jednym z członków władz sejmiku, dając tym samym do zrozumienia, że jest bezkarna. Zaistniała sytuacja, niepojęta w jednostce samorządowej, zmusiła żonę do zwrócenia się do marszałek Polak o przeprowadzenie kontroli pod względem zgodności podejmowanych decyzji przez dyr. Śliwińskiego z wymogami prawa. Otrzymała lakoniczną i niemerytoryczną odpowiedź od dyrektora departamentu, p. Kotylaka. W sprawie nie podjęto żadnych kroków wyjaśniających. Wobec powyższego, po rozmowie z dyrektor Regionalnej Izby Obrachunkowej, zwróciła się do Najwyższej Izby Kontroli z wnioskiem o podjęcie tzw. kontroli doraźnej, jednak dalszy bieg nie jest mi znany.

Jak wówczas wyglądała sytuacja pana żony?
Halina Lebiedź wszczynała kontrole połączone z wymogiem pisania wielostronicowych wyjaśnień lub wydruku z dokumentów o obszerności ryzy papieru, co w praktyce uniemożliwiało wykonywanie terminowych czynności księgowych. Kontrole te trwały przez miesiąc, a próba przesunięcia czynności na inny termin kończyła się uwagą p. Lebiedź: „odmowa wykonania polecenia służbowego”. Postępowanie H. Lebiedź nacechowane było nieustanną presją, zamierzonym przeciążeniem obowiązkami i typowym mobbingiem. Żona zwróciła się drogą mailowądo dyrektora Śliwińskiego z wnioskiem o interwencję. Pomimo wynikającego z mocy prawa obowiązku wszczęcia postępowania wyjaśniającego dyrektor nie tylko nie podjął żadnych kroków w tej sprawie, ale wręczył żonie zwolnienie dyscyplinarne. Sprawa trafiła do sądu pracy, gdzie w efekcie zawarto porozumienie. Żonę zwolniono za porozumieniem stron, wypłacono odszkodowania, a dyrektor zastrzegł odstąpienie o oskarżenie o mobbing (zapewne miał uzasadnioną obawę). Jak się wkrótce okazało, zapewne na skutek powstałej sytuacji w miejscu pracy, ciągłej presji, nękania i mobbingu, u żony gwałtownie rozwinęła się choroba nowotworowa. W dniu 8 maja 2021 roku moja żona zmarła.

Nie jest pan już członkiem PO?
Nie. Nie chcąc mieć nic wspólnego z ludźmi podłymi i nikczemnymi, w dniu 17 lipca 2020 roku, po piętnastu latach aktywnej działalności, złożyłem rezygnację z członkostwa w Platformie Obywatelskiej.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Dziennik Zachodni / Wybory Losowanie kandydatów

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska