Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Agresja w tłumie jest jak wirus

Leszek Kalinowski 68 324 88 74 [email protected]
Prof. dr hab. Tatiana Rongińska, Rosjanka, od 20 lat mieszka w Zielonej Górze, pracowała na Wydziale Pedagogicznym Wyższej Szkoły Pedagogicznej, obecnie kieruje Zakładem Psychologii Zarządzania Uniwersytetu Zielonogórskiego.
Prof. dr hab. Tatiana Rongińska, Rosjanka, od 20 lat mieszka w Zielonej Górze, pracowała na Wydziale Pedagogicznym Wyższej Szkoły Pedagogicznej, obecnie kieruje Zakładem Psychologii Zarządzania Uniwersytetu Zielonogórskiego. Mariusz Kapała
- W tłumie łatwo się zarazić agresją, ona przechodzi z człowieka na człowieka jak wirus - mówi prof. Tatiana Rongińska z Uniwersytetu Zielonogórskiego

- Od kilku dni wszyscy mówią o żużlowych zamieszkach w Zielonej Górze. Jak to się stało, że spokojne, choć głośne świętowanie zwycięstwa, nagle przeradza się w okrutną bijatykę?
- Tej nocy spotkały się wielka radość i wielka nienawiść. To nagromadzenie emocji przyniosło takie skutki w tłumie, który szybko się organizuje i charakteryzuje się występowaniem w nim procesów niekontrolowanych. W tym właśnie agresji. Na dodatek specyficzny tłum stanowią kibice.

- Dlaczego właśnie oni?
- Kibice to grupa ludzi, dla której zawsze będzie istniał przeciwnik i która przez cały czas jest gotowa do walki. Wystarczy jeden bodziec, detonator i już będzie ona agresywna, będzie rzucała kamieniami…

- W kogo?
- Przeciwnikiem może być fan innego klubu lub po prostu inny człowiek, który nie podziela poglądów kibiców. A największym przeciwnikiem, wrogiem jest przedstawiciel władzy, funkcjonariusz. Bo wymaga przestrzegania prawa, ogranicza, stosuje zakazy i kary. Na każdą ingerencję organów ścigania grupa może zareagować agresją.

- Ona jest odpowiedzią na tragedię?
- Niewątpliwie najtragiczniejsze w tym wszystkim jest to, że zginął młody człowiek. To przeraża i wywołuje w ludziach najgorsze emocje. To był odwet. Diabelskim trafem kibica potrącił samochód policyjny. Gdyby jednak kierował ktoś inny, emocje pewnie nie sięgnęłyby zenitu.

- Dlaczego będąc w tłumie jesteśmy w stanie zamienić się w chuliganów?
- W tłumie można się schować i wyrazić to, na co nie mielibyśmy odwagi w pojedynkę. Krzyczymy wniebogłosy, choć sami na ulicy nigdy byśmy tego nie zrobili. W tłumie zanika bowiem indywidualność. Jest masa kierowana przez symbole np. klubowy szalik. Poza tym w dużej grupie agresja staje się niebezpieczna. Łatwo się nią zarazić. Wystarczy, że obserwuje się inne agresywne osoby, by samemu zacząć przejmować te zachowania. To działa na zasadzie reakcji łańcuchowej.

- Z tego też powodu agresywne w tłumie, tak było w Zielonej Górze, bywają także kobiety?
- Kiedyś agresja była zdeterminowana przez płeć. Przez lata uświadamiano nam, że rola kobiety jest inna niż mężczyzny. Ona powinna być bardziej powściągliwa, grzeczna, kulturalna. Ta etykietka nie pozwala wyładowywać agresji w taki sposób jak robią to chłopcy. Ale w tłumie jest wszystko jedno: on czy ona. Obowiązuje jednakowa zasada, bez względu na płeć. Wszak chodzi przecież o masę…

- I nie ma żadnych sposobów, by tę agresję zlikwidować?
- To nie jest takie proste. Agresja wywołuje agresję. To zamknięte koło. Przez lata szukano różnych sposobów na minimalizowanie tego typu zachowań. Próbowano rozbijać tłum. By pokazać, że tworzą go jednostki, które mają różne poglądy. Pomocne w tym jest robienie zdjęć, kręcenie filmów. Najważniejszym sposobem od wieków jest jednak rozmowa.
- Może gdyby takie rozmowy były prowadzone wcześniej…
- Teraz nie ma co gdybać. Życie nie zna trybu warunkowego. To co się ma wydarzyć, to się wydarzy. A dlaczego tak się stało w niedzielę? Dlatego, że był niekontrolowany, agresywny popęd…

- Czego się teraz pani profesor obawia?
- Żeby teraz nie było mitologizacji. Tragizm zawsze nas popycha do mitów. Z jednej strony mit młodych, pijanych kibiców, z drugiej - złej policji. Mamy tendencję do tworzenia teorii spiskowych. Dużo teraz dyskusji, miejsca w gazetach, telewizji poświęcamy temu, co się stało po zdobyciu mistrzostwa Polski. Mówiąc, pisząc, prezentując te wydarzenia, często stajemy po jakieś stronie. Przedstawiamy świat w czarno-białych kolorach. A przecież i wśród kibiców, i wśród policjantów są tylko ludzie. Także wśród policjantów są też kibice. Przerażające jest to, jak do tych wydarzeń podchodzą internauci. Piszą okrutne rzeczy, tworzą mity.

- To chyba także reakcja na frustrację?
- Teraz potrzeba nam rozwagi. Owszem, należy wyjaśnić wszelkie okoliczności. Rzetelnie przeprowadzić śledztwo. Ale nie zapominajmy, że tragedię powinniśmy przeżywać w ciszy, uspokoić emocje. Niemałą rolę mają tu do odegrania środki masowego przekazu. Trzeba umiejętnie podejść do tematu. Żeby ludzi nie nakręcać od rana do wieczora ciągle tymi samymi informacjami. W tej chwili jest krzywda, ból, protest. Mamy do czynienia z maksymalnym natężeniem wszystkich emocji. I w takiej sytuacji nie można wchodzić do tej samej rzeki po raz czwarty, ósmy, dziesiąty… Należy zrobić wszystko, by zminimalizować złe emocje. Nie wyciszając ich, wzmacniamy tylko negatywne nastawienie, dajemy pożywkę agresji, która w którymś momencie może wybuchnąć ze zdwojoną siłą.

- Może tego wszystkiego powinniśmy się uczyć w szkołach, na studiach?
- Życie nas zaskakuje. Właśnie na kierunku bezpieczeństwo narodowe uruchomiliśmy nowy przedmiot - psychologię zagrożeń.

- Dziękuję.

Nieruchomości z Twojego regionu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska