Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Akademicy bez szans

JANUSZ DOBRZYŃSKI (95) 722 69 37 [email protected]
Jerzy Boguta wystawia piłkę Romanowi Bartuziemu. Po drugiej stronie siatki do bloku szykują się Marcin Oczkowski (nr 5) i Adrian Milczarek.
Jerzy Boguta wystawia piłkę Romanowi Bartuziemu. Po drugiej stronie siatki do bloku szykują się Marcin Oczkowski (nr 5) i Adrian Milczarek. Sławomir Sajkowski
Tysiąc kibiców w sulęcińskiej hali przeżyło wielkie święto. Olimpia dwukrotnie pokonała AZS Gwardię i jest blisko awansu do serii B pierwszej ligi.

Atmosfera przed sobotnim meczem przypominała karnawał w Rio. Podczas prezentacji na parkiet spłynęło z trybun kilkadziesiąt serpentyn i kilka kilogramów confetti. Chóralne śpiewy kibiców obu zespołów, głośno skandowane hasła i głuchy łoskot tam-tamów podgrzewały emocje.

Akademicy bez szans

Od początku spotkania inicjatywę przejęli sulęcinianie, prowadząc 7:3, a następnie 13:7 i 20:16. W końcówce seta popełnili trochę błędów, ale w sumie wygrali pewnie. - Zespół AZS-u Gwardii słabo dziś serwuje, a ponadto ma kłopoty z odbiorem piłki - fachowo ocenił siedzący obok nas Tomasz Pilarczyk, były zawodnik Cariny Gubin (mistrz Polski juniorów młodszych z 1992 r.) i Gwardii Wrocław.
W drugiej partii początkowo gra była podobna, choć zielonogórzanie próbowali się zmobilizować. Objęli nawet prowadzenie 14:13 i już do końca seta odgryzali się rywalom punkt za punkt. Przy stanie 23:21 dla Olimpii kontuzji doznał najgroźniejszy atakujący AZS-u Gwardii Dominik Kwapisiewicz i opuścił boisko. Jego koledzy wciąż walczyli, ale w końcu uznali wyższość rywali po ataku Krzysztofa Dobka.
W ostatniej odsłonie przewaga gospodarzy nie podlegała już dyskusji, a w zespole gości zaczęły się kłótnie. Przy stanie 15:9 dla Olimpii na boisko Kwapisiewicz, lecz nie odmienił losów pojedynku.

Rozdarte serce kibica

Fani przyjezdnej ekipy byli trochę zawiedzeni. - Przyjechaliśmy wynajętym autokarem kibicować AZS-owi Gwardii, w sile 22 gardeł - powiedziała Emilia Daniszewska. - Dziś nie udało się wygrać, ale nadal wierzymy w naszą drużynę i będziemy ją dopingować w kolejnych spotkaniach.
- Dziś nasi chłopcy nic nie pokazali - rzekł Zdzisław Woźniak, od 24 lat mieszkający w Zielonej Górze. - Miałem jednak mieszane uczucia, bo urodziłem się w Sulęcinie, spędziłem tu 19 lat, znam trenera Olimpii, więc sentyment do tej miejscowości pozostał we mnie do dziś. Serce miałem więc rozdarte...

"Dzię-ku-je-my!"

Wczorajszy mecz znów rozpoczął się od wygranej sulęcinian, ale w drugiej odsłonie w ich zespole coś się zacięło. Od stanu 10:11 zaczął się powolny odjazd gości, którzy prowadzili 19:12, 23:16 i skończyli seta po 19 minutach. Akademicy odżyli, nie było dla nich straconych piłek, więc na parkiecie zaczął się prawdziwy bój! Żaden z rywali nie ustępował, wciąż trwała walka punkt za punkt, a obie drużyny miały wiele szans na zwycięskie zakończenie partii. Ostatecznie, po 35 minutach, szczęście uśmiechnęło się do AZS-u Gwardii, a wynik seta był niecodzienny.
W czwartej odsłonie opór gości osłabł, Olimpia znów gładko wygrała i było 2:2. W tie-breaku początkowo prowadzili sulęcinianie, ale od stanu 5:5 inicjatywę przejęli goście. Przy wyniku 6:7 dwiema znakomitymi akcjami popisał się Dobek, przywracając nadzieję miejscowym siatkarzom i kibicom. W końcówce dwa ataki silnymi zbiciami skończył Roman Bartuzi, swoje punkty dołożyli Marcin Lorenc i Marek Staszewski, a kropkę nad "i" gospodarze postawili miejscowi po zablokowaniu Adriana Milczarka. ,,Dzię-ku-je-my! Dzię-ku-je-my!'' - skandowali kibice Olimpii.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska