Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Akademicy górą w lubuskich derbach

(ppp)
Roman Bartuzi (z tyłu) kilkakrotnie zaskoczył Piotra Przyborowskiego, ale w ostatniej akcji zielonogórzanin popisał się kapitalnym blokiem
Roman Bartuzi (z tyłu) kilkakrotnie zaskoczył Piotra Przyborowskiego, ale w ostatniej akcji zielonogórzanin popisał się kapitalnym blokiem fot. Tomasz Gawałkiewicz
Derbowe spotkania Stelmetu i Olimpii od lat są niezwykle zacięte. Tradycji stało się zadość. Tym razem po emocjonującym spotkaniu zwyciężyli gospodarze.

STELMET AZS UZ ZIELONA GÓRA - OLIMPIA SULĘCIN 3:2 (19:25, 25:22, 25:27, 25:22, 15:12)

STELMET AZS UZ ZIELONA GÓRA - OLIMPIA SULĘCIN 3:2 (19:25, 25:22, 25:27, 25:22, 15:12)

STELMET: Gańko, Gwadera, Przyborowski, Lis, Mariaskin, Paluch, Baumgarten (libero) oraz Janusz, Piątek, Lesiak, Zasowski.

OLIMPIA: Gaca, Boguta, Pić, Miarka, Rzeszotek, Bartuzi, Nakonieczny (libero) oraz Chajec, Idzikowski, Krzywiecki.

Przed meczem "papierowym" faworytem byli zielonogórzanie. Ostatnio grali świetnie i nawet porażka z liderem z Piły na wyjeździe nie mogła przysłonić doskonałej dyspozycji akademików. Olimpia, również w sztosie, przyjechała po dwóch pewnych zwycięstwach i jak mówił trener Roman Bartuzi, wyłącznie po trzy punkty. Zapowiadały się wielkie emocje.

Początek spotkania nieoczekiwanie należał do gości, którzy natychmiast "odjechali" na 6:1. Ten falstart Stelmetu był spowodowany tragicznymi błędami w przyjęciu, którego nie ułatwiał potężnymi serwami Jacek Pić. Akademicy wyraźnie się pogubili, a Michał Gaca, Tomasz Miarka i Bartuzi bombardowali z każdej pozycji i zasłużenie wygrali.

Najwięcej kontrowersji było w drugiej odsłonie. Zielonogórzanie tym razem ruszyli z kopyta, ale od stanu 5:2, rywale doszli i po chwili przegonili. Wtedy zaczęły dziać się dziwne rzeczy. Nie popisał się sędzia, który kilkakrotnie gwizdnął pod gospodarzy. - Napiszcie to co robią arbitrzy, bo wiozą nas jak chcą. Ślepi nie jesteście - podbiegł i krzyczał do nas grający trener Olimpii Bartuzi. Rzeczywiście kilka decyzji było kontrowersyjnych, a Stelmet wykorzystał całe zamieszanie w stu procentach.

Wybitych z rytmu gości zmiażdżył kilkoma atakami z rzędu lider zielonogórzan Wojciech Lis, a Łukasz Gwadera wbił "gwoździa" bez bloku i doprowadził do wyniku 23:18. Akademicy dowieźli korzystny rezultat.
Trzeci set był swoistą "przejściówką". Świetnie radzący sobie goście mieli coraz większe problemy, ale ostatecznie minimalnie wygrali. Było jednak wyraźnie widać, że Olimpia nie ma już tego gazu, co na początku meczu. W czwartym nastąpiło odrodzenie gospodarzy, a kluczowym zawodnikiem był Gwadera. Od stanu 17:16 dla Stelmetu zielonogórzanin najpierw dwukrotnie potężnie zaatakował, potem założył rywalom dwa berety, znów ściął nie do obrony, a na koniec poczęstował rywali takim serwem, że akademicy spokojnie zdążyli postawić skuteczny blok.

Rozbici rywale nie mieli w tym czasie nic do powiedzenia. Tie break był już na ostrzu noża. Można było słyszeć jak zawodnicy obu ekip wymieniają się delikatnie mówić "niemiłymi" uwagami. Obie szły łeb w łeb, do stanu 10:10. I wtedy znów błysnął niezastąpiony Lis. As zielonogórzan trzykrotnie zaatakował nie do obrony, potem kolejnego "gwoździa" wbił Michał Gańko, a ostatni punkt cudownym blokiem na Piciu, zdobył Piotr Przyborowski.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska