AKTUALIZACJA: poniedziałek, 18 maja 2020 r., godz. 8.15
Ośmiu radiowozów doliczyli się uczestnicy protestu z Bobrownik w poniedziałek rano. Na przejściu dla pieszych w Otyniu, na drodze w kierunku Bobrownik chodzi po pasach osiem osób. Dwie są spisywane przez policję. Inne już zostały spisane.
Po godzinie 6 rano przyjechała jedna ciężarówka, której kierowca chciał przejechać tędy na wysypisko.
Blokada drogi w Bobrownikach wstrzymana. Mieszkańcy zdecydowali o rozpoczęciu nowej formy protestu od poniedziałku. Nie chcą zgodzić się na dalszy przejazd ciężarówek z odpadami przez wieś. Chcą wiedzieć, co one przewożą i domagają się wyznaczenia innej trasy. O sprawie pisaliśmy w artykułach m.in. w sobotę, 17 maja.
Bobrowniki protest
Bobrowniki. Protest mieszkańców
Akcja protestacyjna w sobotę została zawieszona. - Nie protestujemy - mówi radny Robert Kowalewicz. - Naszym celem jest zapobieganie temu, aby ciężarówki nie przejeżdżały przez naszą wieś. A skoro dostaliśmy zapewnienie, że do końca weekendu ciężarówki nie będą jeździły, to nie ma potrzeby, żeby teraz protestować.
– W sobotę, ok. godziny 15 -16 postanowiliśmy, żeby nie trzymać ludzi na ulicy – potwierdza sołtys Bobrownik Weronika Poryszko.
Od szóstej rano w poniedziałek będziemy chodzić po przejściu dla pieszych na ul. Lipowej w Otyniu. To droga w kierunku Bobrownik, jedyne przejście, po którym możemy chodzić, aby zablokować dojazd ciężarówkom.
Sprawa jednak na tym się kończy. Jest decyzja o nowej formie protestu. - Od szóstej rano w poniedziałek będziemy chodzić po przejściu dla pieszych na ul. Lipowej w Otyniu. To droga w kierunku Bobrownik, jedyne przejście, po którym możemy chodzić, aby zablokować dojazd ciężarówkom - wyjaśnia radny Kowalewicz.
Radny tłumaczy, że mieszkańcy będą chodzić przez przejście jeden za drugim, w odstępach. To nie ma być zgromadzenie. - Samochody osobowe będą przepuszczane. Chcemy zatrzymywać tiry dowożące odpady na wysypisko - mówią mieszkańcy.
Blokada drogi była legalna, czy nie legalna?
W piątek i sobotę mieszkańcy Bobrownik przekonywali, że blokada drogi we wsi jest legalna i dostali zgodę. Szybko stanowisko zajęła policja. - Zgodnie z rozporządzeniem z 2 maja nie ma możliwości gromadzenia się – wyjaśniła mł. asp. Renata Dąbrowicz-Kozłowska, oficer prasowy Komendy Powiatowej Policji w Nowej Soli. - Paragraf 14 mówi wyraźnie: jest stan epidemiologiczny i nie ma możliwości gromadzenia się. Rozporządzenie mówi o tym jasno. Według prawa to zgromadzenie było nielegalne.
Nie wydałam zgody na taką akcję. Zostałam poinformowana, że ona się odbędzie.
W południe w sobotę okazało się, że gmina nie wydała zgody na protest. - Nie wydałam zgody na taką akcję. Zostałam poinformowana, że ona się odbędzie - powiedziała Gazecie Lubuskiej burmistrz Barbara Wróblewska. - Poinformowałam, że przyjęłam tę informację i przekazałam Policji.
Co ja mogłam? Siłą ludzi zatrzymać? Jako sołtys wsi musiałam razem z nimi być.
Zdaniem mieszkańców wystarczyło samo powiadomienie gminy o proteście. - Czy w Warszawie, jak ludzie wychodzą na ulicę, to się zastanawiają, czy stoją tam legalnie? Stoją i nikogo nie pytają - mówi sołtys Weronika Poryszko. - Zgłosiłam, że ludzie wyjdą na ulicę, żeby urząd wiedział. Niecodziennie mamy protest. Dostaliśmy odpowiedź, że informacja została przyjęta. Zadzwonił do mnie zastępca komendanta policji w Nowej Soli i poinformował, że zgromadzenie w czasie pandemii jest nielegalne. Ale mieszkańcy byli zdecydowani. Co ja mogłam? Siłą ludzi zatrzymać? Jako sołtys wsi musiałam razem z nimi być.
Akcja policji. Dwie osoby zatrzymane
Podczas blokady drogi we wsi w sobotę rano policja zatrzymała dwóch mieszkańców wsi. - Zatrzymano dwie osoby – potwierdziła mł. asp. Renata Dąbrowicz-Kozłowska. – Gdyż naruszyły nietykalność policjanta.
Uczestnicy akcji zapowiedzieli od razu, że nie wykluczają protestu również pod komendą policji. - Będziemy domagać się uwolnienia zatrzymanych - zapowiedział w południe w sobotę jeden z mieszkańców, który brał udział w blokadzie drogi. Wówczas akcja protestacyjna zdążyła się przenieść już do Otynia, gdzie w planie była blokada wjazdu ciężarówkom na ulicę w kierunku Bobrownik. ostatecznie po apelu burmistrz Otynia Barbary Wróblewskiej o wstrzymanie akcji do poniedziałku do czasu podjęcia rozmów trójstronnych, a zwłaszcza informacji, że nie będzie kolejnych ciężarówek w sobotę i niedzielę we wsi, akcja zakończyła się. - Zatrzymani wrócili do domów, z zarzutami - mówi sołtys wsi.
Sprawa rekultywacji wysypiska i obrona wyremontowanej drogi. Co będzie dalej?
- Pałeczka jest teraz po stronie starostwa powiatowego - uważa radny Otynia. Chodzi o zmianę organizacji ruchu we wsi w taki sposób, aby nie był możliwy przejazd pojazdów ciężarowych.
W poniedziałek w urzędzie miejskim w Otyniu zaplanowane jest spotkanie przedstawicieli władz gminy, starostwa i firmy, która zajmuje się rekultywacją wysypiska.
Przypomnijmy, że w kwietniu ubiegłego roku starosta nowosolski wydał decyzję zezwalającą na "przetwarzanie-odzysk odpadów innych niż niebezpieczne i obojętne w ramach zamknięcia i rekultywacji składowiska odpadów w Bobrownikach, w której określił metody odzysku materiału odpadowego przewidzianego do wykorzystania w rekultywacji przedmiotowego składowiska, zgodnie z obowiązującymi przepisami".
Po rozpoczęciu protestu przez mieszkańców, którzy mają wątpliwości co jest przywożone w okolice ich wsi, sprawą zajął się Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska i podjął kontrolę interwencyjną na wysypisku. Zostały pobrane próby do badań, aby sprawdzić, co jest przywożone. - Wyniki odpowiedzą nam na pytanie, czy pobrany materiał nie stanowi odpadu niebezpiecznego i czy jest zgodny z decyzją starosty i marszałka - poinformowała w czwartek Anna Chyła, rzecznik starostwa.
inwestycje w Nowej Soli
ZOBACZ WIDEO: Relacja z Bobrownik

szkolenie wojsko
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?