Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Akcja zamykanie

ARTUR MATYSZCZYK
Tomasz Gawałkiewicz
Pogięte przęsła konstrukcji podtrzymującej dach. Źle dokręcone śruby. Słupki wyraźnie odchylone od pionu - tak wygląda hipermarket przy ul. Dąbrówki w Zielonej Górze. Czy jest niebezpieczny dla ludzi?

Niedociągnięcia widać na dwudziestu zdjęciach, które do redakcji przyniósł wczoraj czytelnik. W markecie działo się źle. Przęsła konstrukcji podtrzymującej dach są pogięte i poskręcane. Ćle dokręcone i luźne śruby nie gwarantujące stabilności połączeń. Słupki wyraźnie odchylone od pionu. Wreszcie elementy, na których opiera się dach, są wyraźnie niedokładnie zespawane. Na dodatek w wielu miejscach widać zacieki i rdzę drążącą stalowe elementy. Dach po prostu przeciekał. Czy to oznacza, że obiekt od samego początku budowano z błędami?

Akcja zamykanie

Chociaż od wielu miesięcy mówi się o wadach hali przy ul. Dąbrówki, takiego rozwoju wypadków nikt się nie spodziewał. Z dnia na dzień został zamknięty jeden z największych sklepów w województwie. W zeszły czwartek taką decyzję podjął inspektor nadzoru budowlanego. Hipermarket unieruchomiono bez podania wcześniej jakiejkolwiek informacji - w sobotę klienci na drzwiach zastali kartki z napisem "nieczynny".
Oficjalna wersja - budynek przed zimą ma być zmodernizowany. Mówi się, że zamontowane na dachu klimatyzatory zbyt obciążają konstrukcję. Na wszelki wypadek pracownicy, którzy w sobotę liczyli towar stojący w sklepie, musieli założyć kaski. Przed czym miały ich chronić?

Szefostwo debatuje

Od wczoraj cała dyrekcja polskiej sieci Carrefour przeniosła się z Warszawy do Zielonej Góry. Debatują, czy market jest bezpieczny dla klientów. Chcą do środka wpuścić najemców.
- Otrzymaliśmy informację z inspekcji pracy. Zgodnie z nią najemcy mogą wrócić do sklepu w celu zabezpieczenia towaru - mówi rzecznik Carrefoura Maria Cieślikowska. Skąd taka decyzja inspektorów pracy? - Z tego co wiem, inspektor nadzoru budowlanego stwierdził, że obiekt jest bezpieczny - tłumaczy Cieślikowska.
Tymczasem inspektor nadzoru budowlanego od piątku jest na urlopie. I jak mówi, od czwartku swojej decyzji nie zmienił. Dopiero dziś jest umówiony z szefostwem Carrefoura. Więcej nie chciał mówić. - Mam prawo do urlopu - stwierdził podenerwowany naszym zainteresowaniem Edward Ujma, przerywając rozmowę w pół słowa. Nie przekonało go to, że dzwonimy w imieniu bezpieczeństwa mieszkańców.
Na jakiej w takim razie podstawie inspekcja pracy wydała swoją decyzję wczoraj nie udało nam się ustalić.

Nikogo nie zwolnią

Co dalej z Carrefourem? Wrócą najemcy. Nie oznacza to jednak, że sklep będzie otwarty dla klientów. Stojący na halach i w magazynach towar warty grube miliony zostanie przewieziony do marketów w innych miastach.
Dziś kolejne spotkania. Zapewne pojawią się następne decyzje. Wiadomo już teraz, że część pracowników zielonogórskiego Carrefoura zostanie przeniesionych na czas zamknięcia do marketów w Zgorzelcu lub we Wrocławiu. - Ponosimy wszelkie koszty przenosin. Nikogo nie zwolnimy. Wszyscy, którzy stracili w związku z zamknięciem marketu, dostaną wypłaty i odszkodowania - zapewnia Cieślikowska.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska