Okazało się też, że nie trzeba było ewakuować mieszkańców. Do akcji wkroczył przewodnik z psem i dwóch pirotechników. Nie znaleźli nic w budynku. - Na wszelki wypadek nasi policjanci całą noc obserwowali blok - mówił A. Węglarz.
Żartowniś dzwonił z zastrzeżonego numeru stacjonarnego. W tej chwili jest on ustalany. Grozi mu kara aresztu, pozbawienia wolności lub grzywna do 1,5 tys. zł. Może też pokryć koszty spowodowane alarmem, np. ewakuacji.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?