Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Alarm we Wrocławiu: Dwie podejrzane przesyłki. Straż pożarna w akcji [ZDJĘCIA]

JJ, AB
Interwencja straży związana z podejrzanym pojemnikiem w Polskiej Spółce Gazownictwa
Interwencja straży związana z podejrzanym pojemnikiem w Polskiej Spółce Gazownictwa Jarosław Jakubczak
Alarm we Wrocławiu. Dwie podejrzane przesyłki trafiły najpierw do jednej z firmy przy Rynku, a chwilę później - do biur gazowni przy ul. Ziębickiej. W kopercie z napisem "Bóg to widzi", przesłanej do biur przy Rynku był żółty proszek. Do gazowni trafił pojemnik do oddawania moczu, który zawierał gęstą, ciemną maź. Policja: Nie łączymy obu spraw.

Pierwsza paczka została wysłana do firmy Business Trust, która mieści się na 2. piętrze kamienicy Rynek 60 (znajdował się tam niegdyś klub Jazzda). Pracownik, który miał styczność z przesyłką od razu źle się poczuł - ma podrażnione oczy. Natychmiast podjęto decyzję, że inna zatrudniona osoba zawiezie paczkę na najbliższy komisariat policji przy ul. Trzemeskiej. Mężczyźnie, który zabrał paczkę na szczęście nic się nie stało. W środku koperty napisano "Bóg to widzi", co razem z drażniącym zapachem, wzbudziło podejrzenia pracowników.

Na Rynek pojechało początkowo pięć zastępów straży pożarnej, ale dyżurny zadecydował, że cztery z nich (w tym jednostka chemiczna) przejadą na komisariat przy ulicy Trzemeskiej. Tam strażacy sprawdzali, co jest w paczce i czy stanowi większe zagrożenie. Nikt z interesantów nie był wpuszczany na komisariat. Nie zarządzono jednak ewakuacji.

- Dostaliśmy zgłoszenie o podejrzanej przesyłce w jednej z firm mieszczących się w Rynku. Przesyłkę sprawdzono pod kątem skażenia i promieniotwórczości. Kontrola wykazała, że paczka nie stanowi zagrożenia - mówi Wojciech Jabłoński z wrocławskiej policji. Według naszych informacji w przesyłce był żółty proszek. Pracownik, który otwierał paczkę przestraszył się, że może być to wąglik. W rzeczywistości była to śruta kukurydziana.

Alarm także w gazowni

Niedługo później strażacy interweniowali w budynku Polskiej Spółki Gazownictwa. Do biurowca trafiła niewielka probówka o wymiarach 5x10 cm. Ktoś przyniósł pojemniczek do oddania moczu na recepcję i zostawił na ladzie, po czym wyszedł. Pojemnik zawiera ciemną i klejącą maź, która wydaje nieprzyjemną woń. W środku są dwa patyczki do lodów. To wzbudziło podejrzenia.

Przestraszeni pracownicy wynieśli pojemnik na zewnątrz i położyli około 25 m od budynku. Na miejscu były dwa zastępy straży pożarnej w tym zastęp chemiczny, który sprawdzał na tyłach budynku czy probówka jest skażona. Przed budynkiem gazownictwa była również policja.

Na szczęście okazało się, że substancja nie jest skażona i nie jest niebezpieczna.

Jak informuje nas Kamil Rynkiewicz z wrocławskiej policji, przesyłka dostarczona do firmy w Rynku i pojemnik z dziwna mazią przy ul. Ziębickiej nie mają ze sobą nic wspólnego. - To są dwie osobne sprawy, nie powiązane ze sobą. Po prostu wystąpiły w tym samym czasie - przekonuje Rynkiewicz.

Osoba, która przyniosła do gazowni pojemnik z szarą mazią jest już identyfikowana. - Był to petent, który chciał przekonać, by zbadano daną próbkę i w sposób wyraźny zaakcentował, że jego sprawa ma być załatwiona tu i teraz - dodaje Rynkiewicz.

Interwencja straży związana z podejrzanym pojemnikiem w Polskiej Spółce Gazownictwa
Interwencja straży związana z podejrzanym pojemnikiem w Polskiej Spółce Gazownictwa Jarosław Jakubczak

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Alarm we Wrocławiu: Dwie podejrzane przesyłki. Straż pożarna w akcji [ZDJĘCIA] - Gazeta Wrocławska

Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska