Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ale za to w niedzielę...

KATARZYNA BOREK 324 88 64 [email protected]
W sobotę Ochla "zachowywała" się jak na dostojną jubilatkę przystało. Za to przez całą niedzielę podskakiwała, tańczyła i bawiła się na całego jak dzierlatka.

W weekend Ochla świętowała 700-letnią historię swojego istnienia. Rozłożona na dwa dni impreza w sobotę przebiegała w bardzo oficjalnym tonie. W okolicach cmentarza przy ul. Zielonogórskiej odsłonięta została pamiątkowa urodzinowa tablica. Z czarnego kamienia, ze zdobionymi literami i powiewającymi wokół niej flagami - Unii Europejskiej, Polski i Niemiec. Bo Niemcy, byli mieszkańcy wsi, których wysiedlono po II wojnie światowej, również przyjechali na urodzinową fetę. Oficjalne świętowanie zakończyło się uroczystą sesją Rady Gminy, na które wręczono odznaczenia państwowe i odczytano okolicznościowe referaty.

Ale za to w niedzielę...

O ile w sobotę było bardzo oficjalnie, to w niedzielę urodziny wsi zamieniły się w zabawę na całego. Pogoda dopisała to i goście także. Były stoiska odpustowe (ze wszelkiej maści świecidełkami), ale i gastronomiczne. Można było wypić piwo, zjeść karkówkę, kiełbasę albo szaszłyki. - Palce lizać! - zachęcał do jedzenia Edward Rompel, który na festyn przyjechał z rodziną z Zielonej Góry. Przyjechał, bo czuje się związany z Ochlą, w której ładne 30 lat temu wynajmował przez kilka miesięcy pokój. - To były kawalerskie, dobre czasy. Potem poznałem żonę i się skończyła poezja, a zaczęła proza życia - żartował pan Edward, mrugając okiem.
Były stoiska, była też i scena, na której pokazywały się zespoły ludowe i dziecięce. Oraz uczestnicy konkursów. Jeden z nich polegał na rozpoznaniu muzycznych motywów z różnych stron świata. Pani Grażyna nie dała się podpuścić i wiedziała, z jakiego kraju pochodzi polka. Wiadomo, że z Czech.

...zabawa na całego

Najmłodsi uczestnicy festynu chętnie bawili się w gry przygotowane przez grupę Skwar. Do wybory było 10 rodzajów konkurencji. Gdy jedni układali puzzle, inni dopasowywali trójkąty. Rybki łowiła Inga Paron. - I dostałam długopis - pochwaliła się nam dziewczynka.
- Dzieci chętnie się z nami bawią. Cukierek, który dostają od nas w nagrodę, smakuje im inaczej niż taki, który po prostu dostały - mówił przedstawiciel grupy Gabriel Kołaczkiewicz.
- Jeździmy na wszystkie zabawy w okolicy. Ten festyn jest świetny - podsumował zabawę dziadek Ingi, Jan Jakubowski.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska