- Od dwóch lat startujesz z sukcesami w juniorskiej reprezentacji Polski. Wszystko wskazuje na to, że i bieżący sezon będzie dla ciebie bardzo udany...
- Zaczęłam go dwoma zwycięstwami w jedynce na 250 i 2.000 metrów podczas kwietniowych konsultacji w Wałczu. Potem były międzynarodowe regaty w Brandenburgu. Zajęłam w nich drugie miejsca w jedynce na 200 i 500 metrów oraz czwarte w dwójce. W ostatnią sobotę, podczas gorzowskiego memoriału Tadeusza Hryckiewicza, wygrałem jedynkę i dwójkę na 2.000 m. Sezon rzeczywiście zapowiada się obiecująco.
- Trenerzy mówią, że jesteś jedną z największych polskich nadziei na tegoroczne, lipcowe mistrzostwa Europy juniorów. Nawet pomimo tego, że będziesz rywalizowała z rok starszymi rywalkami...
- Nie mam nic przeciwko takim opiniom. Bardzo chciałabym stanąć w Portugalii na podium, szczególnie w jedynce na 200 lub 500 m. Jeśli wygram krajowe eliminacje, będę miała szansę wystąpić na obydwu dystansach. I dodatkowo jeszcze z moją reprezentacyjną partnerką, Emilią Cywińską z Warty Poznań, w dwójce na 500 metrów.
- Która z kajakowych specjalności najbardziej ci odpowiada?
- Psychicznie nastawiam się na jedynkę. Jestem indywidualistką, lubię liczyć tylko na siebie. No i splendor za zwycięstwo jest w tej konkurencji największy. Dobrze jedynkarze są w naszym światku doceniani i przez zawodników, i trenerów.
- Masz szansę pójść w ślady gorzowskich gwiazd: Anety Pastuszki-Koniecznej i Beaty Sokołowskiej-Kuleszy?
- Zrobię wszystko, by tak się stało. Nie chcę, by zabrzmiało to zarozumiale, ale jestem dość podobna do pani Beaty. Podobnie, jak ona, nie mam imponujących warunków fizycznych: tylko 158 cm wzrostu i 55 kg wagi. Początki naszych sportowych karier też wyglądają podobnie. Dziś pani Beata pracuje jako psycholog w moim Zespole Szkół Sportowych. Jeśli mam jakiś problem, zawsze jest dla nie dostępna.
- Zwieńczeniem kariery Beaty Sokołowskiej-Kuleszy były dwa brązowe medale olimpijskie. Sięgasz aż tak wysoko?
- A dlaczego by nie?! Do tego dążę, bo olimpijskie podium jest celem każdego sportowca. Kto wie, może kiedyś uda mi się poprawić osiągnięcia mojej idolki?...
- Jakie są twoje największe sportowe atuty?
- Na pewno pracowitość i wola walki. Mam silną psychikę. Zawsze chce mi się trenować, na starcie każdego wyścigu myślę tylko o wygranej. Wytyczam sobie konkretne cele i konsekwentnie do nich dążę. Ale miewam też chwile zwątpienia. Wtedy do akcji wkraczają trenerzy, którzy potrafią podtrzymać mnie na duchu. Spędzamy ze sobą dużo czasu, bo trenuję po cztery godziny dziennie, przez sześć dni w tygodniu. To olbrzymi wysiłek, za który oczekuję gratyfikacji w postaci medali.
- Dziękuję.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?