Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Alicja Tchórz: - Działacze zabrali nam lizaka

Robert Gorbat 95 722 69 37 [email protected]
Alicja Tchórz ma 19 lat. Jest wychowanką Delfina Kalisz, od dwóch i pół roku broni barw MKP Słowianki Gorzów Wlkp. Podopieczna trenera Krzysztofa Sieronia. W ostatnich MP w Ostrowcu Świętokrzyskim zdobyła cztery złote i jeden brązowy medal. Studentka pierwszego roku inżynierii ekonomicznej na wrocławskim Uniwersytecie Ekonomicznym. Panna.
Alicja Tchórz ma 19 lat. Jest wychowanką Delfina Kalisz, od dwóch i pół roku broni barw MKP Słowianki Gorzów Wlkp. Podopieczna trenera Krzysztofa Sieronia. W ostatnich MP w Ostrowcu Świętokrzyskim zdobyła cztery złote i jeden brązowy medal. Studentka pierwszego roku inżynierii ekonomicznej na wrocławskim Uniwersytecie Ekonomicznym. Panna. Kazimierz Ligocki
- Życzę Otylii jak najlepiej, bo jej nowe trofea będą zastrzykiem optymizmu dla całej dyscypliny. Na starszą koleżankę patrzymy dziś z podziwem i... nutką zazdrości - mówi Alicja Tchórz, pływaczka MKP Słowianki Gorzów Wlkp.

- Prosto z zakończonych w niedzielę mistrzostw Polski w Ostrowcu Świętokrzyskim uciekłaś do Wrocławia. Nie mieliśmy nawet okazji, by osobiście pogratulować ci w Gorzowie sukcesów!
- Na Uniwersytecie Ekonomicznym studiuję inżynierię ekonomiczną. Nauka jest dla mnie bardzo ważna, tak samo jak pływanie. Podczas mistrzostw w Ostrowcu koncentrowałam się tylko na startach. W niedzielę dowiedziałam się jednak, że w poniedziałek powinnam napisać we Wrocławiu egzamin z informatyki. Nie wiem, jakim cudem, ale go zdałam.

- Zważywszy, ile czasu musisz poświęcać sportowi, zdecydowałaś się na trudne studia...
- Zgadza się, nie jest to łatwy kierunek. Ale jak się bardzo chce, to wszystko można pogodzić. Na szczęście mam indywidualny tok studiów. Nie grozi mi więc skreślenie z listy studentów za nieobecności na zajęciach (śmiech!). A braki nadrabiam dzięki pomocy koleżanek, które częściej przebywają na uczelni.

- Wróćmy do sportu. W Ostrowcu zdobyłaś cztery złote medale, na dodatek w różnych stylach. Czy to znaczy, że w wielkich imprezach będziemy cię teraz oglądać nie tylko płynącą na grzbiecie?
- Kibice pewno się zdziwią, ale kiedyś pływałam delfinem. Potem zaczęłam się specjalizować w grzbiecie. Stare doświadczenia umożliwiają mi teraz odnoszenie sukcesów w stylu zmiennym. Staram się rozwijać w różnych kierunkach. Ostatnio znacznie poprawiłam szybkość, więc byłam w stanie pomóc koleżankom kraulem w sztafecie.

- I to z jakim skutkiem! Na dystansie 4x100 metrów stylem zmiennym pobiłyście rekord Polski!
- Przyjeżdżając na studia do Wrocławia zaczęłam trenować z miejscową grupą. Mój gorzowski trener Krzysztof Sieroń oczywiście dobrze wie, co ja tam robię. Fakt pozostaje jednak faktem: moja szybkość bardzo się ostatnio poprawiła.

- W Ostrowcu wywalczyłaś minimum na lipcowe mistrzostwa świata w Szanghaju. Zewsząd słychać jednak głosy, że najlepsi pływacy myślą już wyłącznie o przyszłorocznych Igrzyskach Olimpijskich w Londynie...
- Zgadza się, gdzieś to już siedzi w głowie. Mój czas na 200 metrów stylem grzbietowym (2.10,63 - dop. R. G.) jest już poniżej olimpijskiego minimum, lecz na razie nie liczy się na tę imprezę. Powtórzenie tego rezultatu w Chinach będzie równoznaczne z zakwalifikowaniem mnie do olimpijskiej kadry A. Wtedy przygotowania do Londynu ruszą na maksa.

- Widzisz się w igrzyskach w kilku stylach?
- Dziś nie potrafię odpowiedzieć na to pytanie. Priorytetem na pewno będzie 200 metrów grzbietem. Jeśli się uda, to spróbuję swych sił także w stylu zmiennym. Jestem jednak realistką. Moje wyniki w tej ostatniej specjalności są dobre na skalę polską, lecz zdecydowanie odstają od osiągnięć międzynarodowej czołówki.

- W jaki czasie trzeba będzie przepłynąć 200 metrów grzbietem, by zakwalifikować się do finału najpierw w Szanghaju, a potem w Londynie?
- W mistrzostwach świata wystarczy chyba 2.08,00. W igrzyskach trzeba będzie urwać kolejną sekundę. Dziewczyny robią masakryczne postępy. Czasem aż się nie chce wierzyć, jak szybko czasy są śrubowane!

- Od pół roku znów pływacie w tradycyjnych kostiumach. Łatwo było się rozstać ze ,,skórą rekina''?
- Czasem myślę, że uprawiam teraz zupełnie inną dyscyplinę sportu. Stroje najnowszej generacji bardzo pomagały, szczególnie gdy na dystansie 200 metrów wpływałam na ostatnią pięćdziesiątkę. Było łatwiej, nie czuło się zmęczenia wskutek mniejszego oporu wody. Powrót do tekstylnych kostiumów jest jak zabranie dziecku lizaka. Posmakowaliśmy czegoś łatwiejszego, a teraz znów jest trudniej.

- A nie sądzisz, że ta decyzja wyrównuje szanse zawodników? Znów najważniejszy jest człowiek, a nie osiągnięcia naukowców...
- Rywalizacja jest teraz rzeczywiście bardziej fair. Wszystko zaczęło się przed igrzyskami w Pekinie. A prawdziwa techniczna rewolucja dokonała się w 2009 roku. Wytwórnie prześcigały się w najnowszych technologiach, zaś zawodnicy zaczęli więcej myśleć o technicznych nowinkach niż o doskonaleniu swego treningu. W stroju nowej generacji ostatni raz popłynęłam w grudniowych mistrzostwach Europy na krótkim basenie w Istambule. Myślę, że zmiana przepisów per saldo wyjdzie nam na zdrowie.

- Pływasz już dziesięć lat. Sądzisz, że twoja sportowa kariera będzie jeszcze trwała po igrzyskach w Londynie?
- Na serio zaczęłam trenować dosyć późno. Dokładnie dwa i pół roku temu, gdy przyjechałam do Gorzowa na pierwszy obóz. Miałam wtedy 17 lat, byłam w drugiej klasie ogólniaka. A czy dotrwam do igrzysk w Rio de Janeiro? To będzie zależało głównie od mojego podejścia do pływania. Teraz, choć tygodniowo pokonuję w basenie kilkadziesiąt kilometrów, idę na każde zajęcia z uśmiechem i podniesioną głową. Sport mnie bawi, czerpię z niego mnóstwo przyjemności. Nie traktuję go jako smutnego i uciążliwego obowiązku. Pewno byłoby mi trudniej, gdybym nie osiągała dobrych wyników. One mnie nakręcają, dają motywację do ciężkiej pracy.

- W Ostrowcu rywalizowałaś w wyścigu sztafet z Otylią Jędrzejczak. Jak wy, młodsze pływaczki, przyjęłyście powrót wielkiej mistrzyni?
- Przede wszystkim przekonałyśmy się, że nawet po sporej przerwie można pływać na najwyższym poziomie. Życzę Otylii jak najlepiej, bo jej nowe trofea będą zastrzykiem optymizmu dla całej naszej dyscypliny. A nam pomogą w rozwoju. Dziś patrzymy na starszą koleżankę z podziwem, że potrafiła wrócić. I z nutką zazdrości. Ale nie złą i deprymującą. Raczej z tą dobrą, konstruktywną, zmierzającą do osiągnięcia kiedyś jej poziomu.

- Dziękuję.

Zaplanuj wolny czas - koncerty, kluby, kino, wystawy, sport

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska