Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Allan Starski: Rakietę też już budowałem

Zdzisław Haczek 0 68 324 88 45 [email protected]
Allan Starski. Najsłynniejszy polski scenograf filmowy. Laureat Oscara za "Listę Schindlera” Stevena Spielberga, Cezara za "Pianistę” Romana Polańskiego. Wieloletni współpracownik Andrzeja Wajdy, ale też m.in. Agnieszki Holland. Tydzień temu odebrał na Festiwalu Polskiego Filmu w Ameryce w Chicago nagrodę "Skrzydeł” za wybitne osiągnięcia i "rozwiniecie skrzydeł” poza Polską.
Allan Starski. Najsłynniejszy polski scenograf filmowy. Laureat Oscara za "Listę Schindlera” Stevena Spielberga, Cezara za "Pianistę” Romana Polańskiego. Wieloletni współpracownik Andrzeja Wajdy, ale też m.in. Agnieszki Holland. Tydzień temu odebrał na Festiwalu Polskiego Filmu w Ameryce w Chicago nagrodę "Skrzydeł” za wybitne osiągnięcia i "rozwiniecie skrzydeł” poza Polską. fot. Zdzisław Haczek
Rozmowa z Allanem Starskim, scenografem, jurorem kończącego się w sobotę 18. Festiwalu Kina Wschodnioeuropejskiego w Chociebużu (Cottbus)

- Jak panu - scenografowi - udaje się oglądać tutaj filmy i je oceniać bez skrzywienia zawodowego?
- Powiem szczerze: łatwo! Niestety...

- Dlaczego?
- Bo tu nie ma filmów scenograficznych. Europa Wschodnia i w ogóle cała Europa nie robi już filmów, które mógłbym nazwać kreacją scenograficzną. Tu, na festiwalu, pokazywany jest "Oliver Twist" Romana Polańskiego, z moją scenografią. I to jest jeden z niewielu europejskich filmów, w którym - nie żebym się chwalił - scenografia odgrywała poważną rolę.

.

- Scenografa wypiera dziś komputer?
- Właśnie! Rozmawiałem tutaj z Istvanem Szabo i on nagle zaskoczył mnie stwierdzeniem, że ruiny w "Pianiście" były świetnie zrobione... komputerowo! Nie pomyślał, że one mogły być zbudowane i przecież takie były. Jak się o tym dowiedział, to zapytał: A skąd wyście mieli na to pieniądze? To jest szerszy problem. Oglądam tu wiele interesujących filmów, których tematy są takie, żeby scenografia nie obciążała za bardzo budżetu.

- To co scenograf ma do roboty na planie?
- Szuka się obiektów naturalnych, myśli się, jak je zaadaptować... To powoduje, że zawód scenografa, który został stworzony po to, by budować dekoracje, powoli zamienia się w inteligentne, mądre poszukiwanie rozwiązań, które nie niosą za sobą kosztów.

- Pan nie robił takich filmów?
- Robiłem, ale to były filmy polityczne: "Człowiek z żelaza", "Bez znieczulenia"... Jeździliśmy wtedy z Andrzejem Wajdą i szukaliśmy wnętrz, które by pasowały do naszej historii. Te filmy musiały powstawać bardzo szybko, bo w każdej chwili mogły być zatrzymane przez cenzurę.

- Jak dzisiaj "Tajemnica Westerplatte"... No, może nie zadziałała tu klasyczna cenzura, ale po informacjach o "pijanych obrońcach" składnicy, sikających na portret Rydza-Śmigłego, wstrzymano państwową dotację.
- Wybuchła szalona burza, oparta na jakiś strzępach scenariusza, a nie na rozmowie o scenariuszu na serio. Potem stawiano w jakimś kontekście opinie, które w moim pojęciu nie miały nic wspólnego z opowieścią, którą reżyser chciał zrobić.

- Czy film powstanie?
- Mam nadzieję. Zaangażowałem się w niego, wydawało mi się, że może być filmem kreacyjnym. Poza tym tak trudno jest zebrać fajnych ludzi, a to się tutaj udało. Oni chcieli wesprzeć dosyć młodego reżysera, a teraz nie wiem. Każdy poszedł w swoją stronę, ma swoje zawodowe plany...

- Czuje się pan bezrobotny w Polsce?
- Nie. Na szczęście, nie narzekam na brak ofert.

- A "Pompeja" Romana Polańskiego?
- Ten film został zatrzymany, kiedy wspinał się pod górę budżetu...

- Może kino z prawdziwą scenografią robią w Europie już tylko Amerykanie? Niedawno Quentin Tarantino w niemieckiej Szwajcarii Saksońskiej wyczarował kawałek francuskiego wybrzeża z II wojny światowej. Pan budował przedwojenną Litwę w "Hannibal. Po drugiej stronie maski"...
- No tak. Chociażby w tym "Hannibalu" mogłem zbudować takie dekoracje, jakie sobie z Peterem Webberem wyobraziliśmy. Podziwiam tego reżysera za jego "Kobietę z perłą". Na wiosnę mam zacząć z Peterem następny film... Ogólnie mówiąc, już nie tylko o mojej pracy, cała nadzieja jest w filmach koprodukcyjnych. Na nie Europa powinna stawiać. Powstaje większy budżet, który pozwala zrobić droższy, duży, liczący się film. Dlaczego nagle słyszymy, że Żebrowski gra w dużym filmie rosyjskim? Wolałbym usłyszeć, że gra w dużym polskim.

- Na festiwalu mieliśmy przykład koprodukcji odwrotnej, gdzie pięć państw wsparło film "Tulpan". I co? Szwajcarscy i niemieccy producenci wysłali naszą operatorkę Jolantę Dylewską na suchy kazachski step, gdzie stoi jedna jedyna jurta... Największą "scenografią" jest tu niebo.
- No właśnie. Film jest ciekawy, ale malutki. Nie może być dziesięciu koproducentów do małego filmu. Czym się tam dzielić? Nie chcę być mądralą, ale muszę bronić swojego zawodu, który może kwitnąć, jeśli są pieniądze.

- Która epoka panu najbardziej "leży"? Może powojenna Warszawa, której gruzy mamy w "Pianiście", a pan pewnie je pamięta z dzieciństwa?
- Nie, nie. To mnie zawsze najbardziej bawi, że wszyscy łączą mnie z filmami z II wojny światowej, a ja najwięcej zrobiłem filmów z XIX wieku. Najlepiej się w tym poruszam i lubię ten okres. Ale nie odmawiam, gdy chodzi o inne epoki. Gdy Roman Polański zaproponował mi "Pompeje", rzuciłem się na to z olbrzymim entuzjazmem. Każdy okres lubię!

- A przyszłość? Kino futurystyczne?
- Ja już zrobiłem film science fiction! Wiele lat temu, w Niemczech, dla DDR-u. Mały film, ale ze scenografią, która robiła duże wrażenie. Rzecz o starej rakiecie, która ma wystartować. Część tej rakiety zbudowałem w Stoczni Gdańskiej.

- Od czego pan zaczyna pracę przy filmie?
- Klasycznie: czytam scenariusz i pytam, kto jest reżyserem? W przypadku "Hannibala" zaczęło się od tego, że zadzwonił jakiś sekretarz, a później odezwał się głos bardzo poważny i usłyszałem: - Allan, chciałbym, żebyś zrobił mój film. Spytałem, kto mówi? - Dino De Laurentiis... No, bez względu na to, jaki byłby to film, z legendą kina zawsze warto go zrobić.

- Dziękuję.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska