Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Amatorzy też płacą. I to niemało!

Szymon Ludowski, 68 324 88 69, [email protected]
Tomasz Wilczkiewicz
Amatorskie granie nie oznacza wcale niskich kosztów. Chcesz grać w lidze? To musisz płacić! Za wpisowe, licencję, rejestrację zawodników... Jak wyglądają te stawki i skąd się biorą? I na co są przeznaczane?

Ile kosztuje A klasa?

Ile kosztuje A klasa?

Składka członkowska - 150
Opłata startowa - 600
Protest/odwołanie - 100/200
Trzy żółte kartki - 35
Rejestracja zawodnika - 15
Weryfikacja boiska - 75

Wysokie opłaty, to problem każdej amatorskiej ligi. Od B klasy po okręgówkę czy czwartą ligę. Dla kubów, które często utrzymują się ze składek samych zawodników, wyłożenie kilkuset złotych stanowi spory problem.Wielu zespołom pomagają oczywiście gminy, ale przecież dojazdy na mecze, stroje, piłki - to wszystko kosztuje. Gracze muszą przecież też coś pić podczas meczu, a w gdy przytrafi się kontuzja - mieć zapewnioną opiekę lekarską.

Tymczasem w lidze płaci się dosłownie za wszystko. Począwszy od wpisowego, a skończywszy na karach za kartki.
W A klasie najwięcej, bo aż 600 złotych, kosztuje właśnie opłata startowa. Do tego obowiązkowa składka członkowska - 150. Sezon jeszcze się nie zaczął, a z kasy klubu ubyło już 750 złotych. I to jeszcze nie koniec! Zawodników do sezonu trzeba zarejestrować. Przed nim, za jednego gracza płaci się 15 złotych. Niby nic, ale jak pomnożymy to przez 20 kadrowiczów, to już wychodzi 300. Do tego licencja - 100. I raz na dwa lata 75 za weryfikację boiska. To już 1225 zł! Gracze jeszcze nie wybiegli na murawę, a budżet został mocno nadwątlony.

Po rozpoczęciu sezonu też nie ma lekko. Sędziowie przecież kosztują. Stawka wynosi od 300 do 500 zł, w zależności od odległości jaką musi pokonać arbiter. Grając 15 meczów na własnym obiekcie, daje to aż 4,5 tysiąca! - To połowa naszego budżetu - mówi Jerzy Zator, prezes Orła Konin Żagański. - Na tym się nie kończy, bo przecież za kartki też się płaci.

Pieniądze z kartek częściowo jednak do klubów wracają, bo te dostają je jako pomoc dla drużyn młodzieżowych. - Jeśli któryś z klubów gra brutalnie, to chcemy, żeby chłopcy uczyli się jak być fair - mówi Henryk Gruchociak, prezes LZPN. Przyznaje także, że nie ma większego wpływu na opłaty. - Jedyne co możemy zrobić, to obniżyć te kwoty. Proszę zobaczyć, że stawki są u nas jedne z najniższych w kraju - deklaruje. Faktycznie, lokalne związki niewiele tutaj mogą. Nakaz pobierania opłat wyszedł od PZPN. Jednak pieniądze, które kluby muszą płacić, zostają w okręgach. I co się z nimi dzieje?

Związek opłaca kursokonferencje, wypisuje delegacje. No i musi płacić swoim pracownikom, a ci - wbrew pozorom - nie zarabiają kokosów. - Panowie z komisji dostają 200 złotych po zakończeniu każdej rundy. Do tego uroczysty obiad - tłumaczy Gruchociak. Jeden z przewodniczących, który w związku przesiaduje całymi dniami, zarabia na rękę 800 złotych. - To proszę powiedzieć - czy to faktycznie jakieś duże pieniądze? - pyta retorycznie prezes. Trzeba też z czegoś opłacić lokale, wspomóc osiem podokręgów...

Taką argumentację rozumieją prezesi klubów. - Nie można od wszystkich wymagać, żeby robili to amatorsko, tak jak my - mówi Zator. - Z drugiej jednak strony - tacy sędziowie są bardzo drodzy. My płacimy, ale i wymagamy jak najwyższego poziomu, a z tym bywa różnie.

Dlaczego jednak kluby nie dostają żadnego wsparcia? Przecież to amatorski futbol! Poza pieniędzmi z kartek, reszta zostaje w związku. Czy naprawdę trzeba ścigać nawet te zespoły z najniższych lig?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska