Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Amazonki: Jak życie można wygrać

Michał Szczęch 68 359 57 32 [email protected]
Gubińskie amazonki trzymają się razem. Rozmowy, wspólne spotkania na basenie, w galerii... To pomaga.
Gubińskie amazonki trzymają się razem. Rozmowy, wspólne spotkania na basenie, w galerii... To pomaga. Michał Szczęch
- Rak? Będę umierać! - pierwsza reakcja. Później pytanie: - Dlaczego ja? Zwątpienie. Rezygnacja. - Następna jest walka o życie - mówią kobiety, które tę walkę wygrały.

Kiedy mammobus będzie u Ciebie?

Kiedy mammobus będzie u Ciebie?

Zadzwoń i zapytaj:
68 452 77 19
42 254 64 10
58 325 76 05
58 325 76 02

Amazonki - kobiety bez piersi. W gubińskiej Galerii Ratusz widują się dwa razy w miesiącu. Poezja, rozmowy o sztuce… Niektóre starają się wtedy zapomnieć. Inne wolą pamiętać i uświadamiają: - Z rakiem trzeba walczyć. Rozmowy o chorobie podczas cyklicznych spotkań? Nieuniknione. - Przecież wszystkie jesteśmy tym dotknięte.

Gdy któraś z dziewczyn odchodzi, przegrywa swoją walkę, u reszty pojawia się myśl: - Kiedy moja kolej?
Stasia zmarła krótko po porodzie. Miała 30 lat, jak wyczuła swoje guzy. Zaraz pojawiły się przerzuty. Jedna z pacjentek Zygfryda Gwizdalskiego była jeszcze młodsza od Stasi. Przez raka piersi zmarła, mając 21 lat. U niej na wszystko było już za późno. W 2005 roku z gubińskiej grupy ubyło aż pięć dziewczyn. Monika, jak nie miała już siły ćwiczyć, nadal przychodziła na spotkania. - Mnie jest lepiej, jak na was popatrzę - mówiła. Janeczka też przychodziła. Do samego końca...

- Dociera to do pani? - nie mogła uwierzyć. - Pani ma raka piersi - zero reakcji. - Dociera to do pani? - dalej milczała. Szok odebrał jej mowę. - Później rozpacz - to pamięta Stanisława Górecka, amazonka od sześciu lat.

Irenę Huray zaczęło szczypać w piersi 16 lat temu. Guza nad brodawką wymacała sobie sama. - To były inne czasy, długo czekałam na wizytę u lekarza. Po diagnozie chciałam umrzeć. Rak brzmiał jak wyrok.
Najpierw lekarz stwierdził, że to niegroźne tłuszczaki. Później skierował do ginekologa, ten do onkologa - to droga Ireny Sawickiej. Czekała na kolejne badania, a guz zdążył urosnąć do czterech centymetrów. Następnie amputacja piersi, chemioterapia, radioterapia.

- Ręki nie można było z bólu podnieść - pamiętają amazonki. Po amputacji piersi bolało całe ciało.
- A jeszcze dwa lata temu wszystko wydawało się w porządku - Mirosława Kiecoń wspomina swoją wizytę w mammobusie. - Jechać z Wałowic do Zielonej Góry? Nigdy nie było czasu. Na wizytę w mammobusie Mirosławę namówiła córka. Guz mały, ale złośliwy. Dziś Mirosława powtarza: - Córka uratowała mi życie.

Janina Nowodzińska przeszła siedem corocznych mammografii. Nic nie wykazały. Pewnego dnia dzwonek do drzwi. Ona schyliła się na moment, a pies ugryzł ją w pierś. Przestraszył się dzwonka? A może wyczuł chorobę u swojej właścicielki? Janina Nowodzińska od 12 lat wie jedno: - Gdyby nie mój pies, już dawno bym nie żyła. Przez ugryzienie poszła do lekarza, USG pokazało guza piersi, położonego bardzo głęboko. Dlatego na mammografiach nic nie wykryto.
Zygfryd Gwizdalski, emerytowany lekarz ginekolog. - Jeśli się człowiek dowiaduje, że jest chory, to w ogóle jest niedobrze. Rak ma szczególnie złą renomę. Mówią rak. Myślisz wyrok. A to nieprawda - Zygfryd Gwizdalski wie z autopsji. Przed laty wygrał z rakiem piersi. U mężczyzn niezwykle rzadka choroba. Wielu chorych umiera. Panu Zygfrydowi życie ocaliła wczesna diagnoza. Dziś należy do grupy gubińskich amazonek, którą opiekuje się Krystyna Gwizdalska, żona pana Zygfryda.

- Trzeba badać się systematycznie - K. Gwizdalska nakłania. Zastrzega jednak, że mammografia nie wystarczy. Ważne jest USG. Janina Nowodzińska ugryziona przez psa - dobitny przykład.
W Gubinie do wizyt w mammobusie finansowanych przez NFZ ustawia się zawsze długa kolejka. W mieście takie badania odbywają się średnio cztery razy w roku. Organizowane są też wyjazdy do szpitala w Żarach.

Tam, poza mammografią, wykonywane jest właśnie USG. W ubiegłym roku urząd miasta zafundował część badań kobietom, które nie mieściły się w przedziale nieodpłatnym. Znalazły się w Gubinie również zakłady pracy, które przebadały swoje pracownice.

Który raz się pani bada? - Pierwszy. - Takie odpowiedzi słychać bardzo często w mammobusach. - Miałam okazję, to korzystam - Elżbieta Nowoszyńska z Sękowic przejdzie pierwszą mammografię. Nie boi się. Czemu przyszła? - Rak zbiera żniwo.

- W moim wieku trzeba - to zdanie Janiny Jagiełło z Grabic, również debiutantki. Choć dostała kilka wezwań, lekceważyła. Znajoma nauczycielka pojechała, wyszedł rak. - Przestraszyłam się i jestem. A badanie samemu nie każdy umie zrobić.

- To samokontrola - podpowiada Zofia Nowak z Gubina, która w mammobusie jest co rok. - Przecież nigdy nic nie wiadomo. Od niedawna odczuwam pewne bóle. Wolę sprawdzić. - Systematycznie przyjeżdżamy do różnych miejscowości, w ramach bezpłatnych badań, finansowanych przez NFZ - wyjaśnia Adam Krzystek, technik radiolog.

- W ramach funduszu zbadają się panie z przedziału 50-69 lat. W interwałach co dwa lata. Lub co rok, jeśli mają wskazanie od lekarza. Pozostałe zapłacą 80 złotych. Gubińska Galeria Ratusz. Imieniny Stasi Góreckiej. Dramaty, chemioterapie... To już za amazonkami. - Teraz walczymy o profilaktykę.

Nieruchomości z Twojego regionu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska