Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Andrzej Kąkol: - Wsiadam na rower i jadę, to jest jak uzależnienie

Anna Białęcka 76 833 56 65 [email protected]
Andrzej Kąkol jest mistrzem Polski w kolarstwie szosowym niepełnosprawnych. Teraz myśli już o udziale w zawodach międzynarodowych
Andrzej Kąkol jest mistrzem Polski w kolarstwie szosowym niepełnosprawnych. Teraz myśli już o udziale w zawodach międzynarodowych Fot. Anna Białęcka
Andrzej Kąkol urodził się niepełnosprawny - właściwie nie ma dłoni. Ale to nie przeszkodziło mu by zostać mistrzem Polski w jeździe rowerem na czas.

Mistrzostwa Polski w Kolarstwie Szosowym Niepełnosprawnych - EDF TOUR 2010 odbyły się Bielsku-Białej. Wystartowało ponad 80 osób. Najlepszy był zawodnik polkowickiego klubu Skorpion A. Kąkol. - Jestem bardzo dumny z tego sukcesu - zapewnił nas. - Ale nie chcę spocząć na laurach. Mam plany.

Andrzej ma 38 lat, mieszka w Kłębanowicach, 15 km od Głogowa. Umówiliśmy się na rozmowę o jego sukcesach w głogowskim oddziale redakcji. Przyjechał rowerem. Okazuje się, że to nic takiego dla mistrza Polski pokonać taki odcinek. - Rano byłem już rowerem w Polkowicach na treningu na pływalni - wyznał nam A. Kąkol. Do Polkowic z Kłębanowic jest także 15 km.

Bo Andrzej nie tylko jest mistrzem w jeździe rowerem, także w pływaniu ma na swoim koncie sukcesy. Jest brązowym medalistą mistrzostw Polski w pływaniu różnymi stylami.

Jak sam przyznaje, uprawianie tych dwóch dyscyplin sportu, to już nie tylko pasja, to wręcz uzależnienie. Codziennie wstaje o 4.00 rano, około piątej wsiada na rower i rusza na trening na pływalnię SP 3 w Polkowicach, to w sumie 15 km. Pływa godzinę, pokonując dystans około 3 km. Po treningu znów wsiada na rower i wraca do domu. Nie jest ważne czy jest to śnieżna zima czy upalne lato. Zimą lekki rower zamienia na górski, bo takim łatwiej pokonać zaśnieżoną trasę.

- Mieszkam razem z wujkiem i jego żoną - opowiada zawodnik. - Pomagam im w różnych pracach domowych. Czasami oni pomagają mi, czyli pomagamy sobie na wzajem - śmieje się.
Ale to nie koniec tego co robi. - Później robię trening rowerowy - mówi. - Pokonuję wtedy od 60 do 100 km.

Zwłaszcza latem robi długie trasy, do Wolsztyna, do Śmigla. - Jeżdżę zazwyczaj drogami, na których jest spory ruch. Nie ma problemów, gdy spotykam na nich kierowców samochodów osobowych, gorzej jest z tirami. Oni uważają, że zawsze się zmieszczą - mówi.

Treningi i pomoc wujostwu to nie wszystko, Andrzej bierze teraz udział w kilku kursach prowadzonych przez polkowicki PCPR - komputerowym, języka angielskiego i robi prawo jazdy na przyczepę dwuosiową. Takie zwyczajne prawko już ma. - Na razie, jeśli chodzi o komputer to jestem noga, ale się nauczę, bo internet to okno na świat - zdradza nam powody dodatkowej nauki. - Angielski chcę znać, bo warto, a prawko przyda się, gdy będę pomagał wujowi.

Czy osiąganie dobrych wyników w sporcie wymaga aż tak wielkich poświęceń? - Nie mogę inaczej - wyznaje rowerzysta. - Kiedy przestaję trenować robię się leniwy. A w mojej sytuacji lenistwo nie jest dobre. Chcę i muszę dbać o swoją kondycję, nie mogę poddawać się.

Andrzej jest mistrzem jazdy na rowerze, choć wydawać by się mogło, że to wręcz niemożliwe, ze względu na jego niepełnosprawność - ma niedorozwój kończyn, właściwie nie ma dłoni, a ponadto ma kłopoty z nogami. Pytam jak sobie radzi z tą niepełnosprawnością podczas jazdy rowerem. - Mam na kierownicy tzw. leniwce. Pełnosprawni rowerzyści także ich używają, na przykład, gdy chcą by odpoczęły ich dłonie podczas jazdy. Opieram na nich przedramiona i jadę.

Jedzie i osiąga dobre wyniki. Ale uważa, że to wciąż za mało. Chce zwiększyć ilość godzin poświęcanych na trenowanie. - Mam plany startów w mistrzostwach międzynarodowych - mówi A. Kąkol. - Ale żeby do tego doszło muszę poprawić swoje wyniki. Planuję więc nastawić się na intensywniejszy trening. Więcej pływania, więcej siłowni, więcej jazdy na rowerze.

Już niebawem Andrzej chce zwiększyć liczbę treningów na polkowickiej pływalni. Będzie więc dojeżdżał na basen dwa razy w ciągu dnia - rano i popołudniu. Rowerem oczywiście.

- Tylko w ten sposób mogę osiągać lepsze wyniki, a bardzo tego chcę - twierdzi.

Andrzej jest singlem, trudno się dziwić, bo jak na razie na nic poza sportem nie ma czasu. - Gdybym jednak trafił na taką kobietę, czułą i ciepłą, na pewno tak bym ułożył swoje palny, by mieć dla niej bardzo dużo czasu - wyznaje. - I wcale to nie musi być jakaś mistrzyni w sporcie, marzę o zwyczajnej dziewczynie. Niestety, jeszcze takiej nie spotkałem.

- Czy jako niepełnosprawny odczuwasz to, że ludzie traktują cię inaczej? - pytam. Andrzej zastanawia się nad odpowiedzią dłuższą chwilę, ale uśmiech znika z jego twarzy. - Nie ma problemu, gdy ludzie przyglądają mi się podczas zawodów i nawet wtedy, gdy staję na podium. Odczuwam wtedy prawdziwą radość, bo wiem, że chodzi im o to, co robię, a nie o to jak wyglądam. Nie mogę jednak ścierpieć gapienia się na mnie i oznak jakiejś litości. Tego nie potrzebuję.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska