Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Andrzej Stanulewicz ma poważne problemy z sercem

Robert Gorbat 95 722 69 37 [email protected]
Andrzej Stanulewicz ma dopiero 45 lat. Wygląda na silnego mężczyznę, lecz jego organizm buntuje się przeciwko nadmiarowi stresu.
Andrzej Stanulewicz ma dopiero 45 lat. Wygląda na silnego mężczyznę, lecz jego organizm buntuje się przeciwko nadmiarowi stresu. Kazimierz Ligocki
- To prawda, że w sobotę poprowadzę drużynę w Suwałkach - mówi drugi, grający szkoleniowiec siatkarzy Rajbudu Meprozetu GTPS Krzysztof Kocik. - Andrzej Stanulewicz jedzie do szpitala w Szczecinie. Ma poważne problemy z sercem.

Pierwszy zawał Andrzej Stanulewicz przeszedł wiosną 2005 r. w Mławie, gdy GTPS zapewnił sobie utrzymanie w pierwszej lidze. Potem organizm dał mu jeszcze kilka ostrzegawczych sygnałów. Niespełna trzy tygodnie temu, po wygranym w niezwykłych okolicznościach tie breaku w Wieluniu, zasłabł podczas konferencji prasowej. Bardzo źle poczuł się też po ostatnim meczu w Krakowie.

- Sytuacja jest poważna, musiałem się zdecydować na leczenie w szpitalu - usłyszeliśmy wczoraj od 45-letniego trenera. - W czwartek rano jadę do kliniki na szczecińskich Pomorzanach. Nie wiem, jakie będą wyniki badań i kiedy lekarze pozwolą mi wrócić do pracy. Kiedyś musi to jednak nastąpić. Wierzę, że szefowie klubu dadzą mi wtedy jeszcze jedną szansę.

Stanulewicz jest związany z siatkówką od piętnastego roku życia. Po zakończeniu czynnej kariery został sportowym wychowawcą młodzieży w gorzowskiej SP nr 17, a od 2004 r. prowadzi dodatkowo ligowe drużyny. Najpierw pracował w Gorzowie Wlkp., potem w Międzyrzeczu, a od marca ubiegłego roku znów znalazł zatrudnienie w Rajbudzie Meprozecie GTPS.

- Sam się zastanawiam, z czego wynikają moje problemy - powiedział. - W miarę upływu lat coraz trudniej jest mi łączyć pracę w szkole i klubie. Wszystko bardzo przeżywam, zawsze gram z drużyną. Inaczej nie potrafię, bo siatkówka to całe moje życie.

Awaryjną sytuacją zajęli się wczoraj wieczorem członkowie zarządu gorzowskiego klubu. Jednogłośnie postanowili, że obowiązki Stanulewicza przejmie czasowo jego grający asystent, 32-letni Krzysztof Kocik. - Poprosiliśmy na nasze posiedzenie Kocika i kapitana drużyny Pawła Maciejewicza. Obydwaj zapewnili, że zastąpią trenera podczas jego leczenia - poinformował prezes Grzegorz Drwięga. - Krzysiek ma i niezbędne doświadczenie, i stosowne uprawnienia po skończeniu ZWKF. Obydwu powiedzieliśmy, że choroba trenera w niczym nie zmienia naszego podstawowego celu sportowego. Jest nim awans do play offów czołowej czwórki pierwszej ligi.

Wieczorny, pierwszy po świątecznej przerwie trening poprowadził już Kocik. - To dla mnie absolutna nowość, by równocześnie grać i kierować drużyną - przyznał. - Nie boję się nowego wyzwania, mając w zespole wielu doświadczonych kolegów. Podczas sobotniego meczu w Suwałkach na pewno pomoże mi ,,Macieja''. Z powodu przedłużającej się kontuzji kolana usiądzie na ławce, a jego miejsce w wyjściowej szóstce zajmie Patryk Wojtysiak.

Kocik nie ma zamiaru wprowadzać w drużynie kadrowej rewolucji. - Ze Ślepskiem gramy już za kilkadziesiąt godzin. To zbyt krótki okres, by próbować zmieniać taktykę - oświadczył. - W następnej kolejce przyjedzie do nas lider, Pekpol Ostrołęka. Będziemy mieli cały tydzień, by przygotować się do tego spotkania. Może wtedy wymyślimy coś nowego. Mówię wymyślimy, bo wszystkie decyzje zamierzam konsultować z chłopakami. Oni dostateczne długo grają w siatkówkę, by liczyć się z ich zdaniem.

Oferty pracy z Twojego regionu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska