- Lubisz występować w klubach?
- Bardzo lubię. To są moje ulubione miejsca koncertów.
- Ale sale bankietowe też ci się zdarzają...
- Pewnie, ale zupełnie nie mam problemu z uświetnianiem różnych okoliczności i eventów swoją osobą.
- Kto wychodzi na scenę podczas koncertów Ani Dąbrowskiej: ty czy jakaś wykreowana osoba?
- Powiedziałabym, że to jestem w stu procentach ja, ale gdybym słuchała siebie z boku, to bym się z tym nie zgodziła. Na co dzień nie noszę makijażu, nie robię sobie takiej fryzury i nie ubieram się wystrzałowo. Na pewno jest to troszeczkę inna osoba... A może po prostu traktuję koncerty jako pewnego rodzaju święto i wtedy się do nich bardziej przygotowuję i zależy mi na tym, żeby dobrze wyglądać?
- Na co dzień więc nie "gwiazdorzysz". A czujesz się celebrytką?
- Słowo celebryta chyba nie zostało do końca zdefiniowane. Jeżeli mówimy o tym, że celebryta to osoba znana, to pewnie bym się tam gdzieś zaliczyła, może nie byłabym na liście A, ale na liście B... A jeżeli celebryta to osoba, o której rozpisują się tabloidy i media, związane z show biznesem, to pewnie też nie jestem celebrytą.
- Jawisz się na scenie jako kobieta romantyczna. A w życiu jaka jesteś?
- Myślę, że nie jestem aż tak romantyczna. Mam chyba dość rozbudowaną sferę empatyczną i jestem troszeczkę smutasem - to fakt, ale jeśli chodzi o romantyzm, to chyba nie. Nie przywiązuję takiej wagi do szczegółu. Ważne jest dla mnie, z KIM się coś dzieje, niż w jakiej scenerii się to dzieje.
- Twoje piosenki trafiają na ścieżki dźwiękowe polskich komedii romantycznych? Lubisz takie kino?
- W ogóle lubię komedie i zdarzają się polskie komedie, które oglądam z przyjemnością.
- A jakie klasyczne tematy filmowe pojawią się na twojej nowej płycie?
- Piosenka z "Absolwenta" - "Sound of Silence", z serialu "M.A.S.H." - "Suicide Is Painless", z “About A Boy" - “Walking Out Of Stride"... Inne rzeczy nie będą aż tak znane. Płyta ukaże się w lutym.
- Czy w Kawonie usłyszymy utwór "Johnny & Mary"?
- Tak, tę piosenkę też wykonuję, choć niekoniecznie w takiej wersji, którą nagrałam z Nouvelle Vague. Zrobiliśmy z zespołem inną wersję i taką będzie można usłyszeć na koncercie.
- Jak doszło do współpracy z Nouvelle Vague?
- Bardzo prozaicznie. Zespół Nouvelle Vague chciał zrobić z kimś z Polski duet ze względu na to, że są tutaj bardziej popularni niż gdzie indziej i chciał to jeszcze bardziej podbić. Zgłosili się do swojej wytwórni, która w Polsce ich reprezentuje i wydaje ich płytę - Isound. A oni z kolei zwrócili się do mnie. I tak przez tyle różnych powiązań skończyło się na tym, że spotkaliśmy się w Paryżu i nagraliśmy tę piosenkę.
- W niedzielę wystąpisz w spodniach czy w sukience?
- Tego jeszcze nie wiem. Jak to jest z kobietami - decydują się w ostatniej chwili.
- Dziękuję.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?