Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Anna Mucha, czyli co tygryski lubią najbardziej

Paweł Kozłowski 95 722 57 72 [email protected]
Paweł Kozłowski
- Cieszę się, że mam dookoła ludzi, którzy odpowiadają za mój styl. Jakbym mogła, chodziłabym w dresie i szpilkach - przyznaje w naszym alfabecie ANNA MUCHA, aktorka i mama dziewięciomiesięcznej Stefanii.

A jak Anna. Imię moje i mojej mamy. Bardzo je lubię. Jego brzmienie, siłę, którą niesie, spokój, ciepło. To dobre imię.

B jak babcia. Bardzo przydatna "instytucja". Każda kobieta jest w stanie docenić swą mamę lub mamę partnera, kiedy pojawia się dziecko i okazuje się, że jej pomoc jest niezbędna. Choć z jednej z ostatnich ankiet wynika, że babcie także bardzo irytują matki. Może dlatego, że każda z nas nie lubi, jak narzuca się nam sposób wychowywania dziecka.

C jak celebrytka. Chciałabym, by to określenie kojarzyło się z P jak pieniądze. Niestety, nie jest to równoznaczne. Zdaję sobie sprawę, że jestem bardzo rozpoznawalną osobą w tym kraju. Nie mam problemu, by powiedzieć: "Tak, jestem celebrytką". Robię wiele różnych rzeczy, także dla własnego rozwoju zawodowego. To nie jest puste celebryctwo. Dzięki temu, że ludzie mnie rozpoznają, może przyjdą na mój spektakl.

D jak dieta. Nie, nie. Cokolwiek bym zrobiła lub powiedziała, to i tak będą pisać D jak dupa. Jeśli chodzi o dietę, to wyznaję zasadę pięciu posiłków dziennie i tego staram się trzymać. Posiłek to dla mnie okazja do delektowania się, spotkania. Dobry posiłek to olbrzymia przyjemność. Mogłabym godzinami siedzieć przy stole.

E jak ekstremalne sporty. Kiedyś lubiłam skoki spadochronowe. Teraz to nie wiem. Mam troszkę inne obowiązki. Poniekąd ekstremalne (śmiech), ale jestem z nich zadowolona, więc nie mogę narzekać. Skoki spadochronowe, wspinaczka, speleologia, nurkowanie... Cieszę się, że mogłam spróbować. Z wszystkich sportów ekstremalnych chyba skoki i rajdy off roadowe to jest to, co tygryski lubią najbardziej. Z naciskiem na te ostatnie.

F jak fitness. To dobre hasło do tego alfabetu. Po pierwsze, Mucha nie siada. Po drugie, wiem, że jeśli nie będę ćwiczyć, to nie będzie ze mną dobrze. Wiele kobiet pisze do mnie z pytaniami, co się stało, że schudłam i jak udaje mi się utrzymywać sylwetkę. Odpowiadam im, że nie ma złotych środków, że weźmiemy pastylkę i mamy to z głowy. No niestety, trzeba ruszyć dupę.

G jak gust. Cieszę się, że mam dookoła ludzi, którzy za to odpowiadają (śmiech). Jakbym mogła, chodziłabym w dresie i szpilkach. Jeśli chodzi o gust, to mam tylko wyczucie, do kogo się zgłosić. Wychodzę z założenia, że jeśli czegoś nie wiesz, to spytaj się mądrzejszego od siebie. Uwielbiam make up. Wszystkie kolorowe kosmetyki, błyszczyki i szmineczki sprawiają mi przyjemność.

H jak hałas wokół siebie. W sferze zawodowej tyle się u mnie dzieje, że jak wracam do domu, to uwielbiam ciszę, spokój i grono sprawdzonych przyjaciół.

I jak internet. Prowadzę bloga, to forma komunikacji. Zauważyłam, że jest mnóstwo różnych "narośli" na moich kontaktach z ludźmi. Dlatego mogą wyobrażać sobie różne rzeczy, czasami zupełnie niepotrzebnie. Pomyślałam, że kiedy wrócę do bloga, to będzie szansa na bezpośrednie komunikowanie się z nimi.

J jak jestem szczęśliwa.

K jak kocyki dla dzieci. Przygoda, która tak naprawdę mnie zaskoczyła i w jakimś sensie mnie relaksuje. Najpierw były to długie miesiące wymyślania wzorów. Siedziałam z dziewczynami i zastanawiałyśmy się, czy czaszki to dobry pomysł. Czaszki są specyficznym wzorem. Nie dla każdego rodzica i oczywiście dziecka. Potem zastanawiałyśmy się, jakich materiałów użyć. Z dużą dumą mogę powiedzieć, że przekonałam dziewczyny, by weszły w bambus. To ich biznes, więc ponosiły duże ryzyko. Okazało się, że bambusowe kocyki w tym roku najlepiej się sprzedawały. Są hitem. Staramy się o rekomendację towarzystwa dermatologicznego. Dziewczyny rozwijają swą firmę. Szalenie mnie to cieszy.

L jak lubię ludzi. Wierzę, że mogą być bardzo interesujący, mogą być przyjaciółmi. Oczywiście też uważam na ludzi. Mogą być fajni, ale nie oznacza to, że mam ich tłumnie zapraszać do domu.

M jak macierzyństwo. Ostatnio dziennikarka mnie zapytała, czy skoro jest macierzyństwo, to skończyły się spotkania z przyjaciółmi. Zaczęłam się śmiać, bo dla mnie macierzyństwo to otwarcie się na ludzi. Jestem do tego w tej szczęśliwej sytuacji, że jedna z moich najbliższych przyjaciółek ma dziecko, a druga jest w ciąży. Do tego będzie miała chłopca. Fantastycznie. To taka wspólnota pierwotna. Macierzyństwo przyszło w odpowiednim momencie. Wcześniej nie byłam na to gotowa. Jest cudownie.

N jak namiętność. Kocham swą pracę, oddaję się jej namiętnie. Co oczywiście czyni mnie pracoholiczką, ale to już inna sprawa. Namiętność kojarzy mi się również z jedzeniem, z przyjemnością spędzania wspólnie czasu i oczywiście z seksem. To chyba dobre skojarzenie (śmiech).

P jak polityka. Oj nie, już nie. Nigdy więcej. Byłam radną. Tak naprawdę dziennikarze, ludzie mediów mają o wiele większą władzę niż polityk. Politycy chodzą na waszych linkach. M jak marionetki. Na szczęście, nigdy nie byłam w żadnej partii. Owszem, byłam sympatykiem najpierw Unii Wolności, a potem Platformy Obywatelskiej.

P jak paparazzi. Staram się chronić swą córkę, jak tylko potrafię. Nie pozwalam jej fotografować. Niech sama, jak będzie dorastać, zadecyduje, czy chce się upublicznić. Chcę ją również maksymalnie chronić przed trollami internetowymi. Ja jestem w stanie znieść dużo, ale mam już doświadczenie. Ona jest piękną, uśmiechniętą istotką i pewnie myśli, że świat jest cudowny. Chciałabym utrzymać ją w tym przekonaniu jeszcze chwilkę. Czasami przed paparazzi trzeba się ukrywać, to nie są przyjemne sytuacje. Ale staram się zachować optymizm. Dzięki ich obecności, mój samochód, torebka, dziecko i mężczyzna są jednymi z najlepiej pilnowanych podmiotów w tym kraju (śmiech).

S jak seriale. Każdy z nas ma kredyty, które musi spłacać. Nie mam żadnego kompleksu, jeśli chodzi o seriale. Tego nauczyłam się w Ameryce. Jeżeli mamy pracę, to należy ją szanować i wykonywać najlepiej, jak potrafimy. Wracam do "M jak miłość", bo mogłam. Do tego postać, którą gram, jest bardzo interesująca. Magda Marszałek wraca z tajemnicą. Pojawią się nowe wątki. Wcześniej miałam okazję pracować w "Prosto w serce" i "Usta, usta". To były inne postacie, charaktery. Lubię to.

T jak taniec. Wygrałam "Taniec z gwiazdami". Ta cała sytuacja trochę mnie zaskoczyła. Żyłam w przekonaniu, że raczej nie umiem. A okazało się, że pod okiem fajnych nauczycieli, miałam szansę uwierzyć w siebie i rozwinąć talent. Dzięki temu, że bardzo dużo ćwiczyliśmy - osiem, dziewięć godzin dziennie - totalnie połknęłam bakcyla. Zakochałam się w tańcu. Dziś trochę mi tego brakuje. Chciałabym stanąć w ramie i popłynąć.

W jak wysokie obcasy. Chyba wiele kobiet, kiedy założy buty na wysokim obcasie, prostuje się, czuje się pewniej i seksowniej. Mam słabość do butów. Paradoksalnie jeszcze w ciąży chodziłam na wysokich obcasach, a teraz noszę sportowe buty. Łatwiej pcha się wózek na płaskim obcasie.

Z jak zwierzęta. Ostatnio straciłam kota, Vincenta... (w oczach Anny Muchy pojawią się łzy). Kocham swoje koty.

Anna Mucha na dużym ekranie zadebiutowała już w wieku 10 lat rolą Sabinki w "Korczaku", grała też m.in. w "Liście Schindlera" i "Pannie Nikt". Ostatnio znana jest z występów w serialach i programach rozrywkowych (wygrała "Taniec z gwiazdami", jurorka w "You Can Dance"). Projektuje również kocyki dla dzieci. W zeszłym tygodniu przebywała w Pałacu Mierzęcin, gdzie miała próby do spektaklu "Single i remiksy".

Zaplanuj wolny czas - koncerty, kluby, kino, wystawy, sport

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska