Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Antonina Ambrożewicz - Sawczuk: - Dzięki wojewodzie nadal jestem szefową

Redakcja
Antonina Ambrożewicz - Sawczuk, radną gminy jest od 2006 r, wcześniej przez kilka lat zasiadała w radzie sołeckiej. Mieszka w Raculi. Mężatka, ma dwóch dorosłych synów. Hobby: uprawa kwiatów.
Antonina Ambrożewicz - Sawczuk, radną gminy jest od 2006 r, wcześniej przez kilka lat zasiadała w radzie sołeckiej. Mieszka w Raculi. Mężatka, ma dwóch dorosłych synów. Hobby: uprawa kwiatów. fot. Marek Marcinkowski
Rozmowa z Antoniną Ambrożewicz - Sawczuk, radną gminy, którą radni odwołali w czerwcu z funkcji szefa komisji praworządności, łamiąc prawo

- Jak się pani teraz czuje?
- Powiem tak: czuję wielką satysfakcję, bo decyzja pani wojewody utwierdziła mnie w przekonaniu, że znam prawo, w przeciwieństwie do radnych, którzy odwołali mnie z funkcji przewodniczącej komisji. Chciałabym przy okazji zaapelować do nich, by na przyszłość mieli więcej rozumu, żeby zastanowili się, co chcą osiągnąć tego typu wnioskami, czy warto się kompromitować i działać pod dyktando pana.... Nie powiem kogo, bo wiadomo.

- Przypomnijmy o co chodzi.
- W czerwcu na swoje imieniny dostałam prezent od radnych. Pięcioro z nich: Mieczysław Jargas, Hanna Wysocka, Jerzy Żetecki, Tadeusz Borek i Józef Barta złożyli wniosek o odwołanie mnie z funkcji przewodniczącej komisji polityki socjalnej i praworządności. Zarzucili mi między innymi to, że wystąpiłam do prokuratury przeciw gminie, że udzielam prasie nieprawdziwych informacji. Za moim odwołaniem był jeszcze przewodniczący rady Henryk Walczak, pięcioro radnych wstrzymało się od głosu, przeciwko byli tylko Jarosław Berent, Tomasz Sroczyński i ja. Zostałam więc odwołana, a na szefa komisji powołano Jacka Rusińskiego. Długo tłumaczyłam radnym, że działają niezgodnie z prawem, ale nie słuchali. Przegrałam, ale obie uchwały zaskarżyłam do wojewody. Właśnie przyszła decyzja stwierdzająca ich nieważność, bo zostały podjęte z naruszeniem prawa.

- Utarła pani nosa swoim kolegom?
- Nie chciałabym nazywać ich moimi kolegami.

- Jeśli nie koledzy, to kto?
- To są radni gminy Zielona Góra wybrani z komitetu wyborczego pana wójta, którzy stanowią jego zaplecze i niestety mają większość w radzie.

- Przeprosili panią?
- Nie, choć przecież naruszyli moje dobra osobiste i zastanawiam się, co z tym wszystkim teraz zrobić.

- A co chciałaby pani im powiedzieć ?
- Że bezprawiu zawsze będę mówiła "nie". Wolą większości radnych byłoby prowadzić mnie na pasku, ale to się nie uda. Cały ten incydent z odwołaniem, bez żadnych merytorycznie uzasadnionych powodów, świadczy o małości wnioskodawców jak i tych, którzy przez głosowanie poparli ten kuriozalny wniosek.

- Musiała się pani od czerwca podle czuć z tą łatką, jaką pani przyprawili?
- Zostałam upokorzona, ale głowy w piasek nie zakopałam. Wychodziłam do ludzi, bywałam na festynach... Chciałabym przy okazji podziękować wszystkim mieszkańcom gminy, którzy mnie w tym czasie wspierali.

- Widzę łzy w pani oczach...
- Bo się wzruszam, gdy o takich dobrych ludziach myślę, że mnie nie zawiedli... Ja przed sobą zawsze widzę człowieka. To moje życiowe motto.

- A zatem po wakacjach wraca pani do swojej funkcji?
- Z uwagi na unieważnienie obu uchwał nadal jestem szefową komisji.

- I nie zrezygnuje pani?
- Nie widzę żadnych powodów, by rezygnować. Co więcej: ta bezprawna decyzja dała mi jeszcze więcej siły i polotu do działania.

- Dziękuję

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska