Wywiad trwał ponad dwie godziny. Amerykańskie media i agencje donoszą, że podczas niego Armstrong przyznał się do stosowania dopingu. Wcześniej zdecydowanie zaprzeczał i bronił się przeciwko wyrokowi USADA, która odebrała mu m.in. siedem wygranych w Tour de France.
Oliwy do ognia podlała sama Winfrey, która po rozmowie ze słynnym kolarze napisała na swoim Twitterze: "Lance przyszedł na wywiad GOTOWY". Kibice i dziennikarze zaczęli snuć domysły, że chodzi właśnie o to, że Armstrong w końcu pękł.
Amerykańskie media donoszą, że wszystko za sprawą przewodniczącego Amerykańskiej Agencji Antydopingowej (USADA) Travisa Tygarta. Obaj panowie mieli spotkać się przeszło miesiąc temu na lotnisku i pierwszy raz od bardzo dawna porozmawiać. Podobno Tygart namówił Armstronga na to, żeby przyznał się do stosowania dopingu i pomógł mu w śledztwie przeciwko UCI, która ma wielki wpływ na to, co dzieje się w środowisku.
W zamian Armstrongowi miałaby zostać zmniejszona kara dożywotniej dyskwalifikacji, przez którą nie może brać udziału w zawodach triathlonowych i biegowych. Jednak już David Howman, szef Światowej Agencji Antydopingowej (WADA) podchodzi do tego tematu bardzo sceptycznie. - Nie wiem, co chodzi po głowie Armstrongowi. Jego ciężko rozgryźć. Do tej pory nie wykonał żadnego ruchu, aby pomóc nam w walce z dopingiem. Dlatego na razie nie ma mowy o zmniejszeniu wyroku - powiedział Howman.
Sam Armstrong milczy i nie chce komentować doniesień prasy. W krótkim wywiadzie dla "New York Times" zbył dziennikarza, kiedy ten pytał go o program Winfrey. Wiadomo jedynie, że przed nagraniem zwołał zebranie w fundacji Livestrong (którą założył i której do niedawna przewodził) i przeprosił pracowników za to, że sprawił im tyle kłopotów.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?