Wokół gospodarstwa rolnego, w którym potwierdzono wirus ASF, w promieniu trzech kilometrów został wyznaczony obszar zapowietrzony, a w promieniu dziesięciu obszar zagrożony, czyli tak zwana strefa niebieska.
Choć afrykański pomór świń nie dotknął ich bezpośrednio, także są poszkodowani
Najbliższy miesiąc w strefie niebieskiej jest okresem kwarantanny. W tym czasie nie będzie możliwości sprzedaży wieprzowiny pochodzącej z obszaru zagrożonego.
Obostrzenia powodują, że przynajmniej przez miesiąc nie będę mógł sprzedać trzody z własnego gospodarstwa. Najbardziej odczuję jednak spadek ceny za kilogram, co na sztuce wyniesie od 50 do 100 złotych mniej
- mówi Zbigniew Kołodziej, który prowadzi hodowlę trzody w miejscowości Rozłogi. Mężczyzna ma około 500 świń. - Po wystąpieniu tego ogniska ASF, jesteśmy chyba największym producentem trzody w gminie Świebodzin- tłumaczy.
Czytaj też: ASF u świń w Lubuskiem. W powiecie świebodzińskim pojawiło się pierwsze w tym roku ognisku choroby w Polsce
Co miesiąc gospodarstwo sprzedaje około 80 sztuk trzody chlewnej, a na 1 kwietnia zaplanowano sprzedaż 70 zwierząt. Z powodu kwarantanny do transakcji w tym czasie jednak nie dojdzie. I choć świnie będą mogły zostać sprzedane później, gospodarstwo poniesie straty. Jak tłumaczy hodowca, mięso przerośniętych świń jest mniej warte.
Ponadto nie każdy zakład mięsny, już po kwarantannie, chce przyjąć mięso ze strefy niebieskiej.
Świnie nie są gorszej jakości, a promień od miejsca ASF powoduje, że odbija się to rykoszetem dla pozostałych rolników
- mówi Kołodziej.
Rolnicy liczą straty z powodu wystąpienia ogniska ASF
Strefą z mniejszymi obostrzeniami od niebieskiej, jest strefa czerwona.
Dwa tygodnie temu pomiędzy strefą czerwoną a niebieską różnica cen wynosiła około 80 groszy na kilogramie wieprzowiny. Jeżeli świnia ma 100 kg, wychodzi 80 zł na sztuce. Spadek cen spowoduje straty rzędu od 5 do 8 tysięcy złotych miesięcznie w moim przypadku
- oblicza hodowca. - W ostatnim miesiącu jeszcze koszty produkcji zaczęły się zazębiać z zyskami, choć ostatni kwartał był fatalny. W tej chwili obawiam się, że nie będzie możliwości zarobku - dodaje.
Nawet po kwarantannie, produkcja trzody chlewnej w strefie niebieskiej wciąż może nie być opłacalna. Na tym obszarze rolnicy nie mogą organizować łączonych transportów zwierząt do rzeźni. Hodowcy mniejszych gospodarstw organizowali się i ich świnie były przewożone jednym samochodem.
Samochód jedzie do gospodarstwa w niebieskiej strefie, a stamtąd prosto do rzeźni lub do punktu przeładowczego, który ma zgodę powiatowego lekarza weterynarii - na naszym terenie taki punkt jest w Rogozińcu
- tłumaczy hodowca.
Zobacz: ASF Co dzieje się w gospodarstwie, gdy wystąpi afrykański pomór świń
Co w przyszłości czeka hodowców świń?
Mam sporo obaw w związku z tym, co dalej, bo w naszym regionie pojawia się dużo padłych dzików, a wyniki badań pokazują, że były zarażone ASF-em. Nie wiadomo też jak wirus dostał się do gospodarstwa, gdzie wystąpiło pierwsze ognisko, bo z tego co wiem zabezpieczenia tam były odpowiednie. Okazuje się, że nawet one nie dają całkowitej pewności, a wirus i tak może się pojawić
- mówi hodowca.
- Nie czuję się bezpieczny, bo nie spodziewałem się, że ASF może zaatakować tak duże i dobrze zabezpieczone gospodarstwo, jak te w pobliżu mojego. Spodziewałem się, że prędzej ASF zaatakuje mniejszych rolników, którzy nie przykładają takiej wagi do zabezpieczeń - dodaje.
Rolnik, który stracił około 17 tysięcy świń, ma szanse na odszkodowanie. Rolnicy ze strefy niebieskiej już nie.
Myślę, że najbliższy miesiąc pokaże co dalej. Niektórzy rolnicy są już zdecydowani, aby całkowicie zrezygnować z hodowli. Są na etapie wygaszania produkcji. Ja chcę dalej walczyć, nie poddając się, choć nie wiem czy przetrwam
- mówi.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?