Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ash vs Evil Dead, czyli wielki powrót Bruce'a Campbella!

Redakcja
Chowajcie się fani American Horror Story, The Walking Dead czy The Strain. Oto na mały ekran wkracza postać, która przez dekady wyznaczała niedoścignione trendy w świecie horroru. Oto Ash, człowiek, który przeżył dwa końce świata i króla Artura (którego poznał osobiście).

Ash vs Evil Dead wkroczył do telewizji w amerykańskie święto Halloween i zrobił to z przytupem przypominając, że dziś świat horroru spokojnie mógłby się obejść bez wymyślnych efektów specjalnych, CGI i całej tej sztuczności, jaką najczęściej dziś dostajemy. A dostaliśmy w serialu sentymentalny powrót do tego, co w horrorze było najlepsze – sporej nuty grozy, przywołującej ciarki na plecach charakteryzacji od czasu do czasu podanej na tacy z dowcipem.

Bruce Campbell wraca do roli Asha 30 lat po wydarzeniach z filmu Martwe zło i Armii Ciemności. Nadal jest egoistycznym i pewnym siebie dupkiem, który świetnie potrafi się prześlizgiwać przez życie. Wspomnienia wydarzeń w domku w środku lasu starał się wyprzeć jak mógł, przy czym pewne jego konsekwencje (utraconą dłoń) przekuł na własną korzyść. Dzięki temu w pracy w markecie jest nietykalny i o dziwo, z łatwością zaciąga kobiety do łóżka. Głównie biorąc je na litość, ale cel osiąga. Niestety jego sielanka powoli dobiega końca, kiedy martwe zło budzi się ponownie, a Ash musi zmierzyć się z plagą Deadite'ów.

Sam Raimi wiedział co robi przywracając do życia całą mitologię filmu Evil Dead**(Martwe zło), a przede wszystkim jego najważniejszą postać – Asha. To właśnie dzięki temu duetowi Martwe zło** stało się klasyką tego gatunku i jednym z najlepszych horrorów wszech czasów. I dziś, praktycznie po 30 latach, wykreowany przez Raimiego świat oraz sposób jego przedstawiania, zdaje egzamin. Historia Asha nadal potrafi wywołać gęsią skórkę. Co więcej, są momenty, kiedy trudno się też nie uśmiechnąć. Raimi bardzo dobrze wyważył proporcje między elementami horroru i komedii, dzięki czemu całość ogląda się bardzo przyjemnie. Bruce Campbell natomiast mimo upływu 30 lat nie stracił energii ani charyzmy Asha. Same Deadity wyglądają tak, jakby serial był nakręcony tuż po premierze Martwego Zła. Dołączając do tego nowe postacie, które będą walczyć ze złem po stronie Asha, dostajemy wybuchową mieszankę.

No właśnie. To co było atutem filmów kręconych w latach 80-tych, tak dziś mimo wszystko może się nie sprawdzić. Dzisiejsi widzowie często oczekują kompletnie czegoś innego od horrorów i bynajmniej nie są suchary od czasu do czasu rzucane przez Asha. A nie da się ukryć, że sam serial przypomina, a wręcz jest hołdem dla horrorów klasy B, których najlepsze czasy już dawno minęły. To może zwyczajnie nie przypaść do gustu dzisiejszym widzom, bo ci, którzy wychowali się na takiej klasyce, wezmą ten serial w całości i będą błagać o jeszcze. Jakikolwiek nie będzie odbiór, serial przetrwa przynajmniej dwa sezony (stacja Starz złożyła zamówienie na drugi sezon jeszcze przed sobotnią premierą).

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo

Materiał oryginalny: Ash vs Evil Dead, czyli wielki powrót Bruce'a Campbella! - Dziennik Zachodni

Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska