Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Astra bez szans z Norwidem. "Częstochowski walce" wyraźnie lepszy

Maciej Noskowicz
Maciej Noskowicz
Wideo
od 16 lat
Drugi mecz i druga porażka siatkarzy Astry Nowa Sól w 2023 roku. „Koliberki” nie miał szans w starciu z Norwidem Częstochowa, przegrywając 0:3.

Astra Nowa Sól – Norwid Częstochowa 0:3 (17:25, 19:25, 20:25)

Astra grała w składzie: Jurkojć, Pranko, Busch, Pizuński, Kowalczyk, Drzazga, Foltynowicz (libero) oraz Kłęk, Czyrniański, Kołtowski (libero)

Nowosolscy kibice, którzy jak zwykle licznie stawili się w hali przy ul. Botanicznej, po cichu liczyli na niespodziankę. Za takową należałoby uznać wygraną z jednym z najsilniejszych zespołów w Tauron I Lidze. Niestety, już pierwszy set rozwiał nadzieje nowosolan. Norwid szybko objął kilkupunktowe prowadzenie, i praktycznie w pierwszym secie kontrolował sytuację, prowadząc 10:7, 16:10, a w końcówce nawet 22:13. Ostatecznie częstochowianie zwyciężyli pierwszą partię 25:17. – Spodziewaliśmy się tak mocnego rozpoczęcia rywala, który mocno zagrywał i to się sprawdziło. W momencie, gdy gramy piłkę do góry, mamy problemy, szczególnie na prawym skrzydle. Tam nie kończymy akcji, brakuje nam skuteczności. Poza tym w pierwszym secie jeszcze duża nerwowość z naszej strony – komentował trener Astry Andrzej Krzyśko.

W kolejnych dwóch partiach gospodarze próbowali nawiązać walkę z ekipą spod Jasnej Góry. Astra zaczęła śmielej atakować, nie bojąc się ryzykownych zagrywek i stąd prowadzenie: 5:4, 8:6, 11:9. Niestety, wystarczyło kilka błędów, by Norwid mógł złapać swój rytm i wyjść na prowadzenie (13:12), którego już nie oddał do końca. – Do któregoś momentu wytrzymujemy, później jednak popełniamy dwa-trzy niewymuszone błędy, rywal nam szybko odjeżdża, a my nie potrafimy powrócić – dodał trener Krzyśko.

Norwid spokojnie grał swoje i zwyciężył drugiego seta 25:19. Podobna historia miała miejsce w trzeciej odsłonie. Nowosolanie trzymali się dzielnie do połowy seta (6:4, 9:8). Od stanu 9:9 częstochowianie zdobyli cztery punkty z rzędu i już nie pozwolili zbliżyć się na niebezpieczną odległość, wygrywając 25:20.

– Mieli bardzo dużo argumentów po swojej stronie. Chcieliśmy się im przeciwstawić, ale to bardzo poukładany zespół z czuba tabeli, więc było bardzo trudno zrobić cokolwiek – dodawał najbardziej doświadczony w Astrze Łukasz Jurkojć, który wzmocnił zespół po tym, jak kontuzja wyeliminowała do końca sezonu rozgrywającego Mateusza Rucińskiego.

– Rozegrałem dwa mecze i mamy na koncie dwie przegrane. Wiadomo, że chciałoby się zacząć lepiej. Wiemy jednak, które spotkania są dla nas za przysłowiowe 9 punktów, dlatego proszę o cierpliwość – mówił Jurkojć. Optymizm zatem w drużynie wciąż jest, ale wydaje się, że nowosolski beniaminek, zamiast rywalizacji o czołową ósemkę powinien raczej skupić się na swoim podstawowym celu – walce o pozostanie na tym szczeblu rozgrywek. – Częstochowa pokazała, ile nam jeszcze brakuje do dobrego grania. Musimy dużo pracować, wyciągać wnioski i tam, gdzie to możliwe, poprawiać naszą grę – dodał Andrzej Krzyśko.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska