Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Augustyn Wiernicki: Nie przywiązuję wagi do pieniędzy

Jarosław Miłkowski, 95 722 57 72, [email protected]
Augustyn Wiernicki to gorzowski przedsiębiorca, właściciel Metalplastu. Założył Stowarzyszenie Pomocy Bliźniemu im. Brata Krystyna. Został Lubuszaninem Roku Czytelników "GL” w Gorzowie (zebrał 295 głosów). Teraz można na niego zagłosować w wojewódzkim finale - wystarczy wysłać SMS: lubuszanin.1
Augustyn Wiernicki to gorzowski przedsiębiorca, właściciel Metalplastu. Założył Stowarzyszenie Pomocy Bliźniemu im. Brata Krystyna. Został Lubuszaninem Roku Czytelników "GL” w Gorzowie (zebrał 295 głosów). Teraz można na niego zagłosować w wojewódzkim finale - wystarczy wysłać SMS: lubuszanin.1 Kazimierz Ligocki
- Staram się żyć skromnie. Potrafiłem zwalczyć w sobie zachłanność - mówi Augustyn Wiernicki, laureat głosowania Czytelników w powiatowym etapie plebiscytu. Rozmawiamy z nim o tym, czy w Gorzowie łatwo się pomaga biednym.

- Czy zwykłemu Kowalskiemu łatwo jest wyciągnąć z portfela parę groszy i pomóc biednym?
Augustyn Wiernicki: - Gdyby ludzie łatwo przekazywali pieniądze, to mielibyśmy ich sporo, by pomagać biednym... By pomagać biednym, nasze stowarzyszenie musi zwracać się o pomoc zewnętrzną, szukamy jej poza miastem. W Gorzowie nie ma dużych firm, które chciałyby się dzielić swoją "nadwyżką". Większość jest biednych, a tych bogatych zaledwie kilka. Nasze miasto pod względem pomocy społecznej jest mocno niewydolne. Wynika to z m.in. z faktu, że Gorzów to jedno z najbiedniejszych miast w grupie 100-tysięcznych.

- Dlaczego niektórzy są wrażliwi na biedę?
- Najczęściej wynika to z daru, który posiadamy w sobie i dzięki któremu nie jesteśmy egoistami. Często jesteśmy nauczeni pomocy przez rodziców. Innym razem są to doświadczenia życiowe, które nakazują nam spłacić dług wdzięczności. Są też tacy, którzy chcą podzielić się swoim sukcesem, by pożytek z tego mieli inni. Nie bez znaczenia jest też odruch religijny wobec drugiego człowieka.

- W pana przypadku jak to było?
- Spotkałem się z ks. Władysławem Pawlikiem. Poprosił mnie, by założyć stołówkę dla biednych osób. Po jej założeniu musiałem to sam prowadzić. Założyłem Stowarzyszenie im. Brata Krystyna, centrum charytatywne im. Jana Pawła II, świetlice środowiskowe, ośrodek kolonijny w Długiem, który przyjmuje latem 1,2 tys. dzieci, bank żywności... Dużo poszło na to własnych pieniędzy.

- Liczył pan kiedyś, ile przekazał biednym?
- Na pewno przez ponad 20 lat mógłbym zmienić ze dwa mercedesy. Ja nie przykładam wagi do posiadania czegoś materialnego. Staram się żyć skromnie. Potrafiłem zwalczyć w sobie zachłanność. Dziś wszystkie wymienione wcześniej dzieła warte są kilkadziesiąt milionów złotych.

- Ciężko się pomaga drugiemu człowiekowi?
- Pomaganie jest trudną rzeczą, bo trzeba się zmierzyć z problemami drugiego człowieka. A to takie łatwe nie jest. My takich problemów mamy codziennie po kilkadziesiąt. Codziennie pracy z biednymi poświęca się ok. 100 osób.

- Sam nazwałby się pan bratem Krystynem?
- Raczej nie... On poświęcił się ludziom, którym służył całkowicie, aż do śmierci. My, w dzisiejszych czasach, nie jesteśmy zmuszeni aż do takich poświęceń.
Oferty pracy z Twojego regionu**

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska