Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Auto roztrzaskało się tu o autobus. Cztery kolejne o drzewa. To prawdziwy zakręt śmierci!

Jakub Pikulik 0 95 722 57 27 [email protected]
Z drogi wypadła 23-latka, jej auto stanęło w płomieniach. Było tak zniszczone, że nie dało się rozpoznać jego marki
Z drogi wypadła 23-latka, jej auto stanęło w płomieniach. Było tak zniszczone, że nie dało się rozpoznać jego marki fot. Jakub Pikulik
Ponadto jedno z aut stanęło tu w płomieniach. W sumie w zeszłym roku zginęły w tym miejscu aż cztery osoby. Mowa o drodze prowadzącej przez Dąbroszyn.

Wyjeżdżam z Gorzowa rano, kieruję się w stronę Kostrzyna. Już na ul. Kostrzyńskiej wita mnie pierwszy krzyż. W sumie na drodze wojewódzkiej nr 132 naliczę ich jeszcze siedem. Na drzewach, ustawione w rowach, w towarzystwie wieńców i zapalonych zniczy. Podróż z Gorzowa do Kostrzyna zajmuje około godziny. Najgorzej jest rano, kiedy wszyscy jadą do pracy i popołudniami, kiedy wszyscy ją kończą - wtedy panuje największy ruch.

Dojeżdżam do Dąbroszyna. Auto zostawiam na pierwszym zakręcie we wsi. To o rosnące na jego poboczu drzewa roztrzaskało się w zeszłym roku już kilka aut. Statystyki, które otrzymaliśmy z wojewódzkiej drogówki, są zatrważające.

Czarna seria

13 stycznia audi 80 prowadzone przez 28-letnią kobietę wypada z drogi, uderza w drzewo. Kobieta ginie na miejscu. 25 lipca opel astra wylatuje na tym samym łuku. Na miejscu ginie 16-latka, czterech pasażerów jest rannych. 17 października 37-letni kierowca volkswagena w tym samym miejscu uderza w drzewo. Do dzisiaj odczuwa skutki wypadku. Na początku listopada młoda dziewczyna uderza w drzewo fordem mondeo. Auto staje w płomieniach, dziewczynę ratują postronne osoby, ale i tak jest poparzona. Umiera kilka dni później w szpitalu.

- Wypadek z 25 lipca pamiętam najbardziej. Przeraźliwy pisk opon, obracające się auto i uderzenie w drzewo. Okropny widok. Widziałam tu już wiele wypadków, ale ten był najstraszniejszy - mówi Stanisława Mazurek, która pracuje tuż przy feralnym zakręcie. - Ta droga to tragedia, a już szczególnie ten fragment, pierwszy zakręt od strony Gorzowa - mówi pan Leon, mieszkaniec Dąbroszyna.
- Skąd tu tyle wypadków? - pytam.

- Kiedyś droga była kiepska, dziurawa, nie było ścieżki rowerowej i chodnika, to kierowcy uważali. Teraz po prostu jeżdżą za szybko - odpowiada pan Leon.

Przechodzę przez ulicę. Tam przy jezdni trzy znicze. Niemal wszystkie drzewa mają odrapaną, pokiereszowaną korę. Nieco dalej stoi nadpalone drzewo, obok wypalony asfalt. To tu z drogi wypadła 23-latka, to tutaj jej auto stanęło w płomieniach. Było tak zniszczone, że nie dało się rozpoznać jego marki.

Na porządku dziennym

Mieszkańcy Dąbroszyna przyzwyczaili się już do wypadków. 21 stycznia zeszłego roku (mondeo uderzyło wtedy w autobus, na miejscu zginęła jedna osoba), jeden z mieszkańców mówił nam, że nie nadąża z naprawianiem płotu. - Mieszkam na zakręcie. Co chwilę ktoś wypada z drogi, szczególnie, kiedy jezdnia jest śliska - wyjaśniał Wiesław Pałczyński. Teraz w miejscu, gdzie auto uderzyło w autobus, stoi duży krzyż. Palą się znicze.

Znów wsiadam w auto. Dojeżdżam do feralnego zakrętu od strony Gorzowa. Prędkość 50 km/h. Zakręt nie jest ostry, ale kusi, żeby go "ściąć". Jeśli ktoś jedzie za szybko i zjeżdża za bardzo na lewo, a z przeciwka nadjedzie auto, trzeba wykonać kontrę. Przy dużej prędkości taki manewr może się zakończyć wypadnięciem z trasy. Jest to tym bardziej prawdopodobne, że w lecie, kiedy na poboczu rośnie trawa, a na drzewach są liście, widoczność za zakrętem jest ograniczona. Mieszkańcy zwracają jednak uwagę na jeszcze jeden fakt. - W asfalcie jest zagłębienie. Kiedy się w nie wjedzie, wyrzuca z trasy. Zakręt jest po prostu źle wyprofilowany - mówią.

Fotoradar? Raczej nie

Co zrobić, żeby w Dąbroszynie było bezpieczniej? - Postawić tu fotoradar. Policja już często patroluje tę drogę. Jeżdżą oznakowane i nieoznakowane auta. Te patrole pomagają, ale tylko na chwilę. Jak znika policja, wszystko wraca do normy - zauważa pan Leon.

Czy jest szansa na fotoradar w tym miejscu? Z tym pytaniem zadzwoniliśmy do Urzędu Gminy w Witnicy. - Ustawienie go w niczym nie pomoże. Ludzie i tak będą przekraczać prędkość, szczególnie miejscowi i osoby, które często jeżdżą tą trasą. Niedawno fotoradar stanął w Motylewie. Niewiele to pomogło - twierdzi Krystyna Sibińska, kierowniczka wydziału rozwoju gospodarczego. Dodaje, że w tym miejscu stoją już znaki ostrzegające o niebezpieczeństwie i ograniczenie prędkości.

Czy droga wojewódzka nr 132 należy do najniebezpieczniejszych w regionie? - Tego powiedzieć nie możemy. Na pewno jest niebezpieczna i trzeba tam zachować szczególną ostrożność - tłumaczy Justyna Migdalska z zespołu prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Gorzowie. Przyznaje, że jak na drogę wojewódzką i tylko jedną miejscowość cztery osoby zabite i osiem rannych to bardzo dużo.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska