Aza stoi skulona i zalękniona na tym swym brudnym skrawku smutnego i głodnego świata. Wystające żebra, sterczące kości miednicy, trzęsące się tylne nogi i wielkie guzy na sutkach. Zanik mięśni z powodu zagłodzenia i braku ruchu.
Na krótkim łańcuchu, założonym bezpośrednio na szyję, nerwowo wchodzi i wychodzi z budy. Stoi we własnych odchodach, bo nie ma wokół siebie kawałka czystego miejsca. Zdezorientowana i niepewna nie rozumie, co się dzieje. Tylu ludzi tu dzisiaj przyjechało. Straż miejska, policja, weterynarz i urzędnik z gminy. Czy to wróży coś dobrego? Jest zdenerwowana. Jakieś dziwne zbiegowisko. Sąsiedzi też wylegli, którzy tyle lat na nią patrzyli. Patrzyli, ale nie widzieli...
Czuje się zawstydzona tym nagłym zainteresowaniem. Zwłaszcza, że nie ma się raczej, czym pochwalić. Dziurawa buda, w niej kawałek starego zabłoconego materaca, a w misce bliżej nieokreślone zlewki nie wiadomo z ilu dni. Oto życie Azy. Ma może 10, a może więcej lat. Nikt tego nie wie. Zęby tak zniszczone, jakby gryzła kamienie. Na szczęście ktoś jednak ją zauważył i oczami i sercem, bo pewnie tej zimy by nie przeżyła.
Odpięta z łańcucha idzie z nami pokornie do samochodu. Nie protestuje, jest ufna i spokojna. Dobrze znane sobie podwórko opuściła nie oglądając się za siebie, z nieznanymi ludźmi, dziwnym nieznanym pojazdem i w nieznanym kierunku. Coś jednak w tej trudnej sytuacji było jej znane, co kazało jej się poddać i zaufać - to instynkt. Odjechała z nami do lepszego świata. Co czuła, nie dowiemy się nigdy. Ciąg dalszy nastąpi.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?