Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Azerbejdżan testuje Rosję. Kolejna wojna na Kaukazie?

Grzegorz Kuczyński
Grzegorz Kuczyński
Armia azerbejdżańska zajęła mającą strategiczne znaczenie wieś Farruch
Armia azerbejdżańska zajęła mającą strategiczne znaczenie wieś Farruch mod.gov.az
Zaangażowana w ciężką i przedłużającą się wojnę z Ukrainą Rosja może mieć problem z przypilnowaniem swych interesów w innych częściach świata, nawet tego postsowieckiego. Inni gracze chcą wykorzystać problemy Moskwy. Choćby Azerbejdżan, który dostrzegł szansę na ostateczne pognębienie odwiecznego rywala: zależnej od rosyjskich gwarancji bezpieczeństwa Armenii.

Na jesieni 2020 roku, w tzw. II wojnie karabaskiej (wrzesień-listopad 2020) Azerbejdżan zdecydowanie wygrał z Armenią, odbijając większość okupowanych od początku lat. 90. XX w. swych rejonów, jak też zajmując część ormiańskiej enklawy Górskiego Karabachu. W walkach zginęło ok. 6,5 tys. ludzi, zaś w wyniku ogłoszonego w Moskwie rozejmu Rosja rozmieściła w Górskim Karabachu niemal 2 000 żołnierzy „sił pokojowych”. Od tamtej pory Baku naciska na różne sposoby na Armenię, żeby ta zgodziła się zawrzeć pokój z Azerbejdżanem i odblokowała szlaki komunikacyjne w regionie. W pierwszej połowie marca Azerbejdżan ogłosił, że wysłał do Erywania nową propozycję dotyczącą omówienia porozumienia pokojowego. Według ministerstwa spraw zagranicznych Azerbejdżanu, układ opierałby się na pięciu zasadach: wzajemne uznanie suwerenności i integralności terytorialnej (1), wzajemne potwierdzenie braku roszczeń terytorialnych i prawnie wiążące zobowiązanie do niezgłaszania takich roszczeń w przyszłości (2), powstrzymanie się od zagrażania bezpieczeństwu drugiej strony (3), wytyczenie granicy (4) i odblokowanie połączeń transportowych (5). Po otrzymaniu tej propozycji Armenia oświadczyła, że zwróciła się do Grupy Mińskiej OBWE - organu, który jest główną platformą negocjacji od czasu pierwszej wojny między krajami w latach 90. XX w. - o rozpoczęcie negocjacji. Jednak MSZ Armenii zastrzega, że dla niego kluczowe pozostają kwestie praw i wolności Ormian w Górskim Karabachu oraz ostateczne wyjaśnienie jego statusu.

Odwrót Rosjan?
Armenia jest niewątpliwie w trudnym położeniu, tym bardziej że trudno mówić o pełnym jej wsparciu przez Rosję. Moskwa nie pomogła militarnie na jesieni 2020 r. Co więcej, na dwa dni przed inwazją Rosji na Ukrainę, prezydent Azerbejdżanu przebywał z oficjalną wizytą w Moskwie, która, według Ilhama Alijewa, podniosła stosunki między Rosją a Azerbejdżanem do poziomu „sojuszu”. Azerbejdżan postrzega Rosję jako „głównego partnera w poszukiwaniu drogi do normalizacji stosunków między Azerbejdżanem a Armenią” - stwierdził Alijew.

Wybuch wojny Rosji z Ukrainą natychmiast zwiększył napięcie między Armenią i Azerbejdżanem. Podczas głosowania nad rezolucją ONZ potępiającą agresję rosyjską (2 marca) Armenia wstrzymała się od głosu, zaś Azerbejdżan w ogóle nie wziął udziału w głosowaniu. Baku drastycznie zwiększyło presję na sąsiada od początku marca, gdy stało się jasne, że Rosja nie pokona Ukrainy w parę dni i będzie musiała na dłużej skupić się na tym konflikcie, ze szkodą dla innych odcinków swej polityki zagranicznej. Niewątpliwie strategię Baku popiera największy sojusznik Azerbejdżanu, czyli Turcja. W Ankarze być może też uznano, że konflikt na Ukrainie stwarza możliwości zwiększenia wpływów na Kaukazie kosztem Rosji.

Azerbejdżańskie media zaczęły publikować materiały wideo mające być dowodem na wycofanie części rosyjskiego sprzętu wojskowego i żołnierzy z Górskiego Karabachu. Jedna z wersji mówi o przerzucie tych sił na Ukrainę, inna, że trafiły one do 102. bazy wojskowej w Giumri w Armenii, a z kolei stacjonujący tam żołnierze zostali wysłani na front. Władze Karabachu 10 marca zaprzeczyły wyjazdowi co najmniej części Rosjan z regionu. Co ciekawe, do doniesień azerskich mediów nie odniosło się samo dowództwo kontyngentu. Kiedyś niemal codziennie wydawało komunikaty, ale do końca stycznia milczy.

Od początku marca Ormianie zaczęli informować o coraz częstszych ostrzałach ze strony azerbejdżańskiej. Według Erywania Azerowie włączyli też ekonomiczny element presji. W nocy z 7 na 8 marca dojść miało do awarii gazociągu łączącego Armenię z ormiańską enklawą Górskiego Karabachu na odcinku kontrolowanym (od jesieni 2020) przez Azerów. Firma Azerigaz wstrzymała dostawy gazu do kontrolowanych przez Ormian obszarów Górskiego Karabachu, tłumacząc to awarią i pracami remontowymi. Naprawa trwała od 16 do 19 marca – dopiero wtedy gaz znów popłynął do domów w Górskim Karabachu. Ale na krótko.

22 marca MSZ Armenii oświadczyło, że Azerbejdżan odciął dostawy gazu ziemnego do Górskiego Karabachu w rejonie miasta Szusza, pozostawiając bez gazu ponad 120 tysięcy mieszkańców regionu. W oświadczeniu stwierdzono, że Azerbejdżan „nie zaprzestaje wysiłków w celu wywierania presji psychologicznej na ludność Górskiego Karabachu”. Obfite opady śniegu w regionie w tym okresie spotęgowały skutki wybuchu dla okolicznych mieszkańców. MSZ Azerbejdżanu zaprzeczyło zarzutom i oskarżyło Armenię o wykorzystywanie „problemów technicznych w gazociągach z powodu trudnych warunków pogodowych w regionie jako narzędzia manipulacji politycznej”. Kilkadziesiąt godzin później doszło do jeszcze poważniejszego incydentu.

Wieś o strategicznym znaczeniu
Leżącą na pograniczu okupowanych dawniej przez Ormian terenów azerbejdżańskich z ormiańską enklawą Górski Karabach wieś Paruch (nazwa azerska to Farruch) zamieszkuje ledwie kilkudziesięciu Ormian. Ale ma ona duże znaczenie strategiczne. Leży na górze dominującej nie tylko nad pobliskim miastem Agdam (które wróciło w 2020 r. pod kontrolę Azerbejdżanu), ale też całą doliną Kolanli i leżącymi tam miejscowościami. Po zakończeniu II wojny karabaskiej rejon ten znalazł się formalnie pod kontrolą rosyjskich „sił pokojowych”. W nocy z 24 na 25 marca wkroczyły tam oddziały azerbejdżańskiej armii. Ludność została ewakuowana. Azerowi użyli siły, aby zapanować nad leżącą 5 km na zachód od Agdam wsią i pobliskimi Wzgórzami Karagluch. W wyniku ataków dronów zginąć miało trzech żołnierzy ormiańskich, a 15 zostało rannych.

W wydanym 26 marca oświadczeniu ministerstwo obrony Rosji skrytykowało Azerbejdżan za naruszenie trójstronnego porozumienia o zawieszeniu broni z 9 listopada 2020 i wkroczenie „w obszar odpowiedzialności rosyjskiego kontyngentu pokojowego na terytorium Górskiego Karabachu i utworzenie punktu obserwacyjnego”. Według Moskwy, Azerbejdżan przeprowadził w tym regionie cztery ataki na siły karabaskie z dronów TB-2 Bayraktar. Stany Zjednoczone i Francja również wydały oświadczenia, w których skrytykowały Azerbejdżan za eskalację konfliktu. Wraz z Rosją są one członkami Grupy Mińskiej OBWE, która od lat 90. XX w. odpowiadać ma za pokojowe uregulowanie konfliktu o Górski Karabach.

W tym samym dniu Ministerstwo Obrony Azerbejdżanu wezwało stronę rosyjską do zakończenia wycofywania „resztek armii armeńskiej i nielegalnych ormiańskich oddziałów zbrojnych” z terytoriów azerbejdżańskich znajdujących się tymczasowo pod kontrolą moskiewskiej misji pokojowej. Azerbejdżan od początku twierdzi, że artykuł 4. trójstronnego porozumienia (Armenia, Azerbejdżan, Rosja), kończącego II wojnę karabaską, jednoznacznie nakazuje wycofanie ormiańskich sił zbrojnych z regionu równolegle z rozmieszczeniem tam rosyjskich jednostek pokojowych.

27 marca rosyjskie ministerstwo podało, że po negocjacjach Azerbejdżan wycofał swe siły z „obszaru gminy Furuch”. Tyle że Azerbejdżan w komunikacie swojego resortu obrony temu zaprzeczył: „Nie nastąpiły żadne zmiany w pozycjach armii azerbejdżańskiej we wsi Farruch i na okolicznych wzgórzach, które są częścią suwerennego terytorium naszego kraju”. Co więcej, Azerowie zwrócili Rosjanom uwagę na złą pisownię nazwy wioski.

Niepewne gwarancje Moskwy
Zajęcie wsi Farruch jest testowaniem reakcji rosyjskich przez Azerbejdżan, który już wcześniej oświadczył, że nie zgodzi się na przedłużenie – wygasającego w 2025 roku – mandatu „sił pokojowych” Rosji w Górskim Karabachu. Incydent we wsi Farruch stał się okazją do przetestowania zachowania Rosji nie tylko przez Baku, ale też Erywań. Premier Nikol Paszynian odbył 24 i 25 marca dwie rozmowy telefoniczne z prezydentem Rosji Władimirem Putinem. Podczas drugiej Ormianin „podniósł kwestię konieczności zbadania działań rosyjskich sił pokojowych w zaistniałej sytuacji i podkreślił potrzebę powrotu azerbejdżańskich sił zbrojnych na pozycje wyjściowe dzięki wysiłkom rosyjskich sił pokojowych”. Władze Armenii skrytykowały wręcz postawę rosyjskich „sił pokojowych”. „Oczekujemy również, że rosyjski kontyngent pokojowy w Górskim Karabachu podejmie konkretne, widoczne kroki w celu rozwiązania sytuacji i zapobieżenia nowym ofiarom i wrogości” - oświadczyło MSZ Armenii w komunikacie z 26 marca. Niektórzy politycy ormiańscy zarzucają wręcz Moskwie, że pozwala na to, by „za plecami rosyjskich sił pokojowych Azerbejdżan zajmował kolejne tereny”. 24 marca wieczorem doszło do rozmowy telefonicznej ministra obrony Armenii Surena Papikiana z Siergiejem Szojgu. Ale dzień później minister obrony Rosji przeprowadził rozmowę telefoniczną także ze swoim azerbejdżańskim odpowiednikiem Zakirem Hasanowem, podczas której obie strony omówiły „sposoby ustabilizowania sytuacji w Górskim Karabachu i wspierania bezpieczeństwa na Kaukazie”.

Dość miękka reakcja Rosjan na starcia w rejonie Farruch może zachęcić Azerów do dalszych działań. Władze Górskiego Karabachu obawiają się kolejnych ataków azerbejdżańskich i nawet planu Baku aby zająć całą enklawę. Przywódca samozwańczego ormiańskiego państewka Arajik Harutiunian ogłosił 26 marca stan wyjątkowy. Rosja siłowo nie zareaguje, bo wszystkie dostępne środki wojskowe zaangażowała przeciwko Ukrainie. Reagują za to politycy w Moskwie. Deputowany rosyjskiej Dumy Michaił Deliagin wystąpił w telewizji i zagroził Azerbejdżanowi „surową i jednoznaczną karą”, jeśli kraj ten nie zastosuje się do żądań Moskwy i bardziej zbliży się „do Turcji, sojusznika Stanów Zjednoczonych”. W mediach społecznościowych postawił zaś pytanie, czy Rosja powinna zaatakować bronią jądrową infrastrukturę przemysłu naftowego Baku.

Do zbrojnych incydentów i naruszania zawieszenia broni dochodzi w regionie ciągle od końca wojny w 2020 roku. Jednak tym razem może to być początek III wojny karabaskiej, jeśli Azerbejdżan uzna, że pojawiła się szansa na całkowite zniszczenie ormiańskiej enklawy w związku z zaangażowaniem sojusznika Armenii, Rosji w wojnę z Ukrainą. Tym bardziej, że wojna na Ukrainie pokazuje, że armia rosyjska wcale nie jest tak silna, jak się mogło wcześniej wydawać.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Azerbejdżan testuje Rosję. Kolejna wojna na Kaukazie? - Portal i.pl

Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska