Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Azoty Puławy - Chrobry Głogów. Sukces po festiwalu błędów i pomyłek

(tok)
Mateusz Płaczek zdobył w Puławach dwie bramki. To była jego cegiełka w budowie pierwszego w tym sezonie zwycięstwa.
Mateusz Płaczek zdobył w Puławach dwie bramki. To była jego cegiełka w budowie pierwszego w tym sezonie zwycięstwa. fot. Tomasz Krzymiński
Chrobry w tym sezonie jest wielką zagadką, dlatego nie wiadomo było, czego oczekiwać po drużynie podczas jej pierwszego meczu w Puławach.

Początek konfrontacji należał do miejscowych, którzy prowadzili najpierw 1:0 po rzucie Mateusza Kusa, po chwili było już 3:1. I zamiast iść za ciosem miejscowi zaczęli popełnić mnóstwo prostych błędów, tracili piłkę w niewymuszonych sytuacjach, marnowali dogodne pozycje rzutowe. Ale głogowianie również byli wyjątkowo nieskuteczni. Paweł Piętak zmarnował na początku rzut karny. Nie wróżyło to dobrze, jednak w połowie pierwszej części Chrobry wyszedł na prowadzenie. Później nasi konsekwentnie pilnowali przewagi gola lub dwóch.

- Szczególnie pierwsza połowa obfitowała w błędy - mówił prezes Chrobrego Krzysztof Sadowski. - Dobrze funkcjonowała obrona, z tego brały się kontry, ale za dużo z nich nie wykorzystywaliśmy. Skuteczność to jest to, nad czym nasza drużyna musi popracować.

Zaraz po wznowieniu Chrobry stracił prowadzenie, ale tylko na moment. Miejscowi wyprowadzili na 12:11, a później skończyły im się argumenty. Za to głogowianie wyrównali, konsekwentnie grali w obronie i powoli zwiększali przewagę. Mecz mógł się rozstrzygnąć już po 40 minutach, jednak fenomenalnie w bramce puławian spisywał się Maciej Stęczniewski. W całym meczu odbił aż 25 piłek. Mocno dał się we znaki Ireneuszowi Żakowi, który aż cztery razy w sytuacji sam na sam musiał uznać wyższość bramkarza gospodarzy. Miejscowi próbowali poderwać się w końcówce, ale Chrobry dobrze grał w obronie, a przy tym przyzwoicie spisywał się Rafała Stachera. Po rzucie Sebastiana Różańskiego, najskuteczniejszego wśród głogowian zrobiło się 20:25. Wynik tego pojedynku ustalił skrzydłowy Chrobrego Marek Świtała.

Było to spotkanie błędów, tych mniej popełnili głogowianie i wygrali. Byli także szybsi od rosłych graczy Azotów. Można powiedzieć, że Chrobry ma patent na ekipę z Puław. W poprzednim sezonie pokonał rywali zarówno we własnej hali, jak i na wyjeździe.

Zadowolenia z takiego rezultatu, a przede wszystkim gry nie krył prezes. - Mamy całkiem przyzwoitą drużynę - ocenił Sadowski. - Nie tylko młodą i perspektywiczną, ale bardzo wyrównaną. W meczu w Puławach nie było takiego typowego lidera, który musiałby brać na siebie ciężar zdobywania goli. Gdy w poprzednich sezonach ktoś taki zawodził, kończyło się to dla nas źle. Teraz każdy zmiennik wchodząc nie osłabia drużyny. Przeciwnie, jest pełnowartościowym zastępcą. Praktycznie każdy coś dołożył do tego wyniku.

AZOTY PUŁAWY - CHROBRY GŁOGÓW 22:27 (10:11)

AZOTY: Stęczniewski, Wyszomirski - Zydroń 6, Pomiankiewicz 5, Szyba 3, Afanasjew, Witkowski, Kus po 2 Gowin i Sieczka po 1, Płaczkowski i Kowalik.

CHROBRY: Stachera - Różański 5, Świtała, Ścigaj, Łucak i Wysokiński po 3 Bednarek, Mochocki, Żak, Piętak i Płaczek po 2 oraz Frąszczak.

Kary: 6 min - 6 min. Sędziowali: Bartosz Leszczyński i Marcin Piechota (obaj Płock). Widzów 400.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska