Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

AZS UZ Zielona Góra na skraju przepaści

Przemysław Piotrowski
Tak cieszyli się szczypiorniści, wówczas jeszcze Stelmetu AZS-u UZ-u, po awansie do pierwszej ligi. Czy to i wielkie aspiracje siatkarzy przy braku sponsora, nie było rzucaniem się z motyką na słońce?
Tak cieszyli się szczypiorniści, wówczas jeszcze Stelmetu AZS-u UZ-u, po awansie do pierwszej ligi. Czy to i wielkie aspiracje siatkarzy przy braku sponsora, nie było rzucaniem się z motyką na słońce? fot. Tomasz Gawałkiewicz
W tym sezonie miało być tak pięknie, a tymczasem przyszłość AZS-u UZ-u rysuje się w czarnych barwach. Akademikom, tak szczypiornistom jak i siatkarzom, brakuje pieniędzy nawet na buty. Zespoły mogą zostać rozwiązane!

- Nie ma co ukrywać, że są problemy - twierdzi trener siatkarzy Tomasz Paluch. - Dług to ponad 100 tys. złotych, są zaległości wobec nas i zawodników - dorzucił szkoleniowiec piłkarzy ręcznych Marek Książkiewicz.

Sytuacja zdecydowanie nie jest różowa, bo przed sezonem odszedł strategiczny sponsor, firma Stelmet. To musiało spowodować mniejsze przychody, a na dodatek szczypiorniści awansowali do pierwszej ligi, a siatkarze wzmocnili się na potęgę i również nie ukrywają aspiracji do gry na zapleczu ekstraklasy. Strata tak ważnego dopływu gotówki musiała wcześniej czy później odbić się czkawką.

- Jeszcze nie czas płakać, ale nie szukajmy teraz winnych, tylko postarajmy się ratować klub - mówi prezes AZS-u UZ-u Zdzisław Wołk. - Wierzę, że w to wszystko włączy się miasto, bo problem sportu akademickiego nie jest wyłącznie sprawą uczelni. Dlatego myślę, że i ono powinno jakoś pomóc.

Konkretów jeszcze nie ma, ale wkrótce planowane jest zebranie, mające na celu ratowanie tonącego statku. Tonącego, bo pieniędzy nie ma nawet na buty. - Staramy się o tym nie myśleć i gramy jak najlepiej, ale na przykład w sierpniu mieliśmy kupić sobie obuwie i dostać zwrot pieniędzy, ale do dziś ich nie otrzymaliśmy - twierdzi siatkarz AZS-u UZ-u Piotr Borkowski.
Z pewnych źródeł wiemy, choć nikt jeszcze nie chciał tego oficjalnie potwierdzić, że szczypiorniści już dostali wolną rękę w poszukiwaniu nowych pracodawców. Siatkarze, jeśli nic się nie zmieni, na dniach mogą spodziewać się podobnej deklaracji ze strony klubu.

- Nie wyobrażam sobie tak czarnego scenariusza, bo to byłaby wielka szkoda dla Zielonej Góry - uważa prezes Wołk. - Wciąż walczymy i szukamy sponsorów, ale każdy tłumaczy się kryzysem. Jakieś pieniądze gwarantuje nam w tej chwili tylko Uniwersytet Zielonogórski, ale to w obecnej sytuacji wiele za mało.

W tej chwili akademicki klub jest w wielkiej opresji, ale wciąż istnieje szansa, aby wyjść z tego cało. Bo czy ktoś wyobraża sobie, aby Zielona Góra nie miała sekcji piłki ręcznej? Albo właśnie tworzącej się drużyny siatkarzy, wokół której dzieje się ostatnio tyle dobrego i przychodzi tylu kibiców?

- Każdy scenariusz jest możliwy i to wszystko gdzieś tam siedzi w naszych głowach, ale my jesteśmy sportowcami i od nas wymaga się dobrej gry. Będziemy dalej walczyć i robić swoje. Miejmy nadzieję, że wszystko się ułoży - kończy trener Paluch.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska